Изменить стиль страницы

9 XII

„Homo sapię” – na dzisiejszym spacerze przed pisaniem do wieczora. Zmęczona, przeglądam gazety z Polski. Literatura wysoka, mówiona i wmówiona, że jest literaturą.

Wieczorem impreza. Urodziny, wyprawiane w wiejskiej chatce. Stroimy się: przymierzam do obskurnych ogrodniczek wyjściowe bluzki. Piotr wyciąga supermarynarkę i czesze włosy grzebieniem zamiast zwyczajowo palcami.

Przed chatką pochodnie, w środku urodzinowa stypa. Wszyscy na czarno, siedzą za stołami w bergmanowskiej zadumie. Usztywnieni prozakiem i rozmiękli alkoholem. Frustracja emigracja. W latach osiemdziesiątych czuli się lepiej w porównaniu z Polską. Teraz ich samochody, domy na kredyt są gorsze od wielu krajowych. Kiepska praca, enklawa, poczucie wyższości nad szwedzkim plebsem i niższości pod miażdżącą nieudaczników szwedzką gospodarką.

Składamy życzenia, uciekamy. Oni muszą zostać – dzieci, zasiłki, przyzwyczajenie… może kiedyś na emeryturze opuszczą tę riwierę dla pingwinów.