4 XI
Ścięło mnie w południe. Próbuję leżeć przy komputerze, stać. Nie wytrzymuję. Mdłości z nosa, nie z żołądka. Jakby miała lecieć krew zmieszana z wymiotami.
Na ulicy pozostałości po halloween – stare maski, wypalone znicze. Pomiędzy tym kręcą się jehowi. Zaczepiają przechodniów, żerując na Judzkiej paranoi”, że kiedyś się umrze.
Scenariusz Dam polskich idzie scena po scenie. Dwie, trzy dziennie – ideał tempa, bez pośpiechu. Z tyłu niby piekielny anioł stróż ciągle myśl: „Co z wynikami badań?”