Изменить стиль страницы

3 I

Nareszcie żyję w luksusie: bez pośpiechu. Wyleguję się, czytając Wojnę i pokój - przyjemność klasyki, smak kawy ze śmietanką (nie piję od lat).

Pietuszką zasiada do komputera. Zadaje sensowne pytanie:

– Dlaczego włącza się jednym przyciskiem (wreszcie wie, którym), a wyłącza po skomplikowanych zamknięciach, gorzej od sejfu?

Złoszczę się na jego antytalent.

– Tak ma być, to skomplikowana maszyna – jednak po cichu przyznaję rację. Nauczona pokornie pstrykać po klawiszach, stałam się informatyczną konformistką.

Siedzimy naprzeciwko siebie klapa w klapę otwartych klapotów. Komputery dyszą zwierzęco z dziur wentylacyjnych. Może w środku wachlują się kablowymi ogonami.

Zajęliśmy najważniejszy i najwygodniejszy stół w kuchni. Przedłużamy go stolikiem z salonu. Zakrywamy obrusem. Nie wstając od stołu, krzesełkiem na kółkach przesuwam się z blatu pracowniczego do jadłodajnego.

– Brakuje na końcu małego stolika dla Poli. Byłoby na czym ją przewijać – Piotr myśli już o ciągu stoliczno – rodzinnym.

– Kupimy jej dziecinny komputerek, żeby nam nie przeszkadzała?

Dzwoni szef „Playboya”. Nie mogę się zebrać do tekstu. Rozmawiamy o dzieciach. Pociesza mnie, że nawet okrutne lwy na widok małych dostają instynktu opiekuńczego. Mam aż tak złą opinię w kręgach soft – erotycznych?