Изменить стиль страницы

Jutka, zlituj się. – Adamowi chyba opadły ręce. – Nie chcę kupować żadnego samochodu. Pomiędzy klepnięciem w tyłek kobiety, którą się kocha, a wieszaniem jej w środku miasta rozebranej jest cały ocean różnicy…

Zlitowałam się. Ostatecznie, jeśli jakiś hipotetyczny mężczyzna mówi, że kocha, to może, może kobietę delikatnie poklepać.

– Możesz mnie czasami delikatnie pogłaskać, może i nawet klepnąć, ale nie protekcjonalnie – zgodziłam się łaskawie i zostawiłam go samego.

Na szczęście zapomniał o Teneryfie, a ja jutro pojadę do miasta z samiutkiego rana i dowiem się, kiedy mogę mieć paszport. Może to trwa moment?

– Ale psychologów i tak nie lubię! – dodałam pojednawczo już w przedpokoju.

– A dlaczego?

– A bo… – zająknęłam się. – Taki psycholog to tylko popatrzy, którą nogę na którą masz założoną, i od razu wie, że miałeś niekochającą babcię!

Słucham? – Adam o mały włos nie pokroił palców nożem, bo zabrał się za przygotowanie kolacji. – Jaką babcię?!

Niekochającą – powiedziałam wyniośle i weszłam do pokoju, bo właśnie zaczynał się film, na który czekałam.

Nie ma nic trudnego w tym, żeby złożyć podanie o paszport. Po pierwsze zrobiłam zdjęcia, na których jestem podobna do portretu pamięciowego, a potem złożyłam dokumenty. Najpierw mi powiedziano, że nie ma problemu. Potem mi powiedziano, że muszę poczekać półtora miesiąca, trudno, jest pełnia sezonu. Mogła pani pomyśleć wcześniej, powiedziano, nic się przyspieszyć nie da.

Potem sobie przypomniałam, że sąsiadce koleżanki z pracy syn załatwił paszport w parę dni, bo miał kontakty z jakąś panią, która miała kontakty z jakimś panem, który miał kontakty ze swoim szwagrem, którego przyjaciel pracował w jakiejś firmie, która zajmowała się turystyką.

Pojechałam do redakcji, pół dnia spędziłyśmy z koleżanką, dzwoniąc do sąsiadki, która dzwoniła do syna, który odszukał tamtą panią itd., żeby dowiedzieć się, że tamten pan nie ma już szwagra, bo się rozwiódł.

Wracam do domu wściekła. Komu przyszedł do głowy głupi pomysł, żeby jechać za granicę? Niebieskiemu się w głowie przewraca? W lecie, no, prawie w lecie, do ciepłych krajów? Skoro Mazury są takie piękne, dużo piękniejsze niż Teneryfa, czy co tam takiego, gdzie są miliony turystów, ruszyć się nie można, słońce praży cały dzień. Oczywiście, na Mazurach mogą być meszki czy komary. Ale meszki strasznie nie lubią zapachu wanilii. Czy gdybym sobie kupiła jakieś fajne perfumy o śladowym zapachu wanilii, to gryzłyby mnie? Nie. Na pewno nie. I jaka to oszczędność. Właściwie wolę mieć perfumy niż jechać na Teneryfę. Muszę wytłumaczyć jakoś Adaśkowi, że nie ma to jak żeglowanie po jeziorach… Albo mam lepszy pomysł! Pojedziemy nad morze! Polskie morze, a nie jakieś cudzoziemskie! Będzie cudownie i wcale niedrogo, i oszczędzimy dużo pieniędzy, nad morzem o tej porze roku w niektórych miejscach zupełnie nie ma tłoku i można sobie chodzić godzinami po plaży, zbierać kamienie i pluskać się w ślicznych falach, co mają białe grzywy, i trudno, niech przyjedzie Mama albo Tata odpocząć tu do mnie, skoro Tosia chce również od nas odpocząć i marzy, żeby zostać w domu.