Czarny Ptak nie śpi. Czarne nigdy nie śpią, gdyż wchodzą w sny ludzkich Istot i wypełniają je koszmarami. Ale ten Czarny spełnił już swe zadanie i nie musi ani wchodzić w sny mieszkańców tego domu, ani przesiadywać na ich wiśniowym drzewie. Nikt ani nic nie zmieni już biegu wypadków. Porzuca więc to niepotrzebne mu miejsce i frunie z powrotem do lasu.

W tym momencie Czarny niechcący zawadza skrzydłem o Przeszłość, ale nic o tym nie wie. Ktoś budzi się w tej Przeszłości i przez chwilę karmi się gigabajtami skłębionych uczuć najbliższych mu Istot.

Komputer w pokoju Jana cichutko szumi, a drukarka nagle, z impetem, łapie elektroniczny impuls i po chwili wolno wysuwa się z niej biała kartka z jednym tylko słowem, wydrukowanym wieloma stylami pisma:

[rysunku brak]

Informatyk doszedłby do wniosku, że Jan pozostawił włączony komputer i drukarkę, włączony modem i połączenie z Internetem. Ktoś “wszedł” do jego komputera i dał polecenie druku.

Ktoś inny, z większą wyobraźnią, mógłby uznać, że stara drukarka Jana, znudzona nocną bezczynnością, zaczęła się bawić sama z sobą. Któż w końcu wie, co naprawdę tkwi w komputerach?! Może coś więcej niż tylko te elektroniczne kostki poganiane do pracy przez logiczny umysł człowieka? Może komputery też mają “duszę”, której użyczyli im ich twórcy?

Zwolennik magii rzekłby krótko: “To były czary”. I nic więcej, gdyż o czarach im mniej się mówi, tym dla nich lepiej.

Drukarka milknie i sama się wyłącza. Na ekranie monitora przez ułamek sekundy miga ozdobny, jakby wykaligrafowany napis: “O niebie i piekle…” I zaraz znika, jakby go nigdy nie było.

Ewę budzi promień słońca, który przebija się przez firanki i łaskocze ją po twarzy.

– Nie mogę teraz umrzeć – powtarza sobie dziewczynka. – Muszę jeszcze zobaczyć wiele wschodów i zachodów słońca, mam też do przeczytania ogromną ilość nie napisanych jeszcze książek, chcę objechać różne kraje i zobaczyć wiosnę w Afryce, wiosnę na Alasce; chcę poznać chłopca, który kiedyś będzie moim mężem, i muszę się przekonać, czy w przyszłości będę artystką, jak mama, czy naukowcem, jak tatuś, czy też kimś całkiem innym. Mój Anioł Stróż musi mi pomóc, nie ma prawa mnie zostawić! Tylko gdzie go szukać? Muszę znaleźć to pióro, ono wskaże mi drogę do niego. Nie mogę teraz umrzeć. Nie mam na to czasu.

– Kto w nocy używał komputera!!!! – krzyczy tata na cały dom. – Co to za zabawy z drukarką?! Co to jest Swedenborg?!

– Swedenborg? – powtarza Anna, wchodząc zaspana do pokoju.

– Swedenborg? – Ewa przechyla się przez poręcz na piętrze i zagląda w dół, do salonu. – Nazwa rzeki? Miasto? Państwo? Czemu pytasz, tatusiu?

Jan wyrywa z drukarki kartkę i podsuwa domownikom pod oczy.

– Ach… – szuka w pamięci Anna.

– Jeśli to nie jest państwo, miasto, rzeka czy góra, to przypomina jakieś dziwaczne nazwisko… – zgaduje Ewa.

– Nazwisko?! – Jan ściąga z półki wielką encyklopedię. Zaczyna nerwowo przewracać kartki. – Jest! – krzyczy triumfalnie i czyta głośno:

“Emanuel Swedenborg urodził się w Sztokholmie 29 stycznia 1688 roku jako trzecie dziecko luterańskiego biskupa. Już od czwartego roku życia namiętnie interesował się wiarą i religią, później, jako młodzieniec, pisywał wiersze po łacinie. Gdy podrósł do wieku młodzieńczego, grał na wielu instrumentach, uczył się introligatorstwa, zegarmistrzostwa, stolarstwa, przez dwa lata studiował astronomię i matematykę w Anglii. Miał wybitne zdolności techniczne. Po zwiedzeniu Holandii, Francji i Niemiec zatrzymał się na Pomorzu Meklemburskim. Tam planował wcielić w życie kilka swych niezwykłych wynalazków, na przykład “okręt, który wraz z załogą może zanurzać się pod powierzchnię wody i stamtąd szerzyć zniszczenie wśród floty nieprzyjaciela” – albo strzelbę z magazynkiem na kilkadziesiąt naboi. Miał liczne wizjonerskie pomysły, jak Leonardo da Vinci, wyprzedzające jego epokę. Po pięciu latach podróży wrócił do Szwecji, gdzie napotkał opór konserwatystów wobec swoich śmiałych zamierzeń…”

– Po co nam to czytasz? – przerywa niecierpliwie Anna.

– To ciekawe, niech tatuś czyta. Mnie się podoba ten jakiś Swedenborg… – zaoponowała Ewa.

– Na razie nic nie wiem, co on ma do nas i do naszych problemów? – zniecierpliwiła się Anna.

– Sam chciałbym wiedzieć – odparł równie nerwowo Jan. – Gdy spaliśmy, drukarka wydrukowała to słowo. Patrz: SWEDENBORG…

– Swedenborg… Swedenborg… I znowu Swedenborg… Raz, dwa… osiem… szesnaście… siedemnaście razy Swedenborg. Ale co to znaczy, że drukarka sama się włączyła? – zdziwiła się Anna.

– Nie wiem! – zawołał podniecony Jan.

– Czytaj dalej, tatusiu…

“Swedenborg zaczął wydawać pismo naukowo-techniczne, a w 1716 roku otrzymał posadę asesora w Ministerstwie Górnictwa. Przeżył zawód miłosny, a także kolejne rozczarowania związane ze swymi naukowymi pasjami. Poniósł klęskę, gdy chciał przekonać Szwedów do wyższości systemu dziesiętnego w miarach i wagach, nie zdobył też środków na budowę wielkiego obserwatorium astronomicznego. Europejską sławę przyniosły mu jednak rozprawy na temat wytopu stali i żelaza…”

– Chodź, Ewuniu, zjemy śniadanie i idziemy do babci szukać pióra. Mam dość słuchania o maniaku nauk technicznych z siedemnastego wieku!

– Poczekajcie jeszcze chwilę. Przecież to słowo nie pojawiło się przypadkowo na tej kartce papieru!

– Jaki związek z naszymi poszukiwaniami ma wytop stali i żelaza w osiemnastym wieku! Miałeś się zająć angelologią w Internecie, a nie hutnictwem! – zawołała Anna.

Ale Jana, gdy się rozpędził, nic nie było w stanie powstrzymać. Osobowość tajemniczego Swedenborga zaczęła go frapować:

“Pisał też dzieła przyrodnicze i religijne, fascynowały go zwłaszcza tajemnice duszy. Napisał dzieło “Królestwo Zwierząt”, w którym próbował dociec, w jakim organie cielesnym człowieka lub zwierzęcia znajduje się miejsce na duszę”.

– Ojej… – zaciekawiła się Ewa, Anna zaś zastygła z grzanką w ręce.

“W 1747 roku Swedenborg porzuca wszystkie swoje rozpoczęte prace, a także intratną posadę w Ministerstwie Górnictwa. Zaczyna zajmować się tylko i wyłącznie sprawami duchowymi. Twierdzi, że otrzymał takie posłannictwo od Boga. Znana jest relacja przyjaciela Swedenborga, Karla Robsahma. Według niego, w kwietniu 1745 roku Swedenborgowi ukazał się Bóg i powiedział, że wybrał go do objaśniania ludziom duchowego sensu Pisma. «Otworzył przede mną świat duchów. Niebo i Piekło – zwierzył mu się Swedenborg i od tej pory całe swoje życie poświęcił pisaniu religijnych dzieł, w których precyzyjnie objaśniał, jak wygląda Niebo i Piekło. Był, według opinii znajomych, w pełni przytomny, miał jasny umysł i doskonale wiedział, co robi i co mówi. Do jego przyjaciół należał sławny filozof, Immanuel Kant…” – Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie – wymamrotał odruchowo Jan i dalej czytał z opasłej encyklopedii:

“Immanuel Kant napisał w liście do swej przyjaciółki, Karoliny von Knobloch: “Następujące zdarzenie wydaje mi się być najpewniejszym dowodem daru Swedenborga. W 1759 roku, w sobotę, pod koniec września, o godzinie czwartej po południu, Swedenborg przybył z Anglii do Göteborga, gdzie został zaproszony wraz z innymi gośćmi do domu niejakiego Williama Castela. Około godziny szóstej Swedenborg wyszedł na krótko, wrócił i oświadczył, blady i zdenerwowany, że w oddalonym o trzysta mil Sztokholmie wybuchł właśnie niebezpieczny pożar, w dzielnicy Sodermalm, i że rozszerza się bardzo gwałtownie. Swedenborg w dalszym ciągu okazywał wielkie zaniepokojenie, wyszedł, a gdy wrócił, oznajmił tym razem, że dom jednego z jego przyjaciół znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie. O godzinie ósmej, powróciwszy do towarzystwa po ponownym oddaleniu się na chwilę, zawołał z radością: Dzięki Bogu, ogień zatrzymano w odległości trzech domów od mojego! Wiadomość ta wywołała wielkie poruszenie w całym mieście. Doniesiono o tym samemu burmistrzowi, który wezwał do siebie Swedenborga i wypytał o szczegóły katastrofy. Swedenborg dał bardzo dokładny opis pożaru, wskazał miejsce jego wybuchu, określił przebieg i czas trwania. Wieść rozeszła się po mieście, wywołując silne poruszenie, gdyż wielu ludzi niepokoiło się o przyjaciół. W poniedziałek wieczór przybył do Göteborga goniec, wysłany przez Izbę Handlową w czasie pożaru. W listach, które przywiózł, znaleziono opis pożaru, całkowicie zgodny z opisem Swedenborga. We wtorek rano przybył kurier królewski z wieścią o pożarze i wywołanych przezeń stratach. Szczegóły w niczym nie różniły się od relacji Swedenborga, zgadzała się nawet godzina wybuchu pożaru”.

– Telefon… telegraf… – bąknęła Anna z typową dla artystki techniczną nonszalancją.

– Telefon i telegraf w 1759 roku? – zaśmiał się nerwowo Jan. – Nawet poczta działała wówczas tylko tak szybko jak jej kurierzy! A kurier królewski jechał trzy dni!

– Czytaj dalej, tatusiu – powiedziała niecierpliwie Ewa.

“W latach od 1758 do 1771 Swedenborg wydał kilkanaście znaczących dzieł, a we wszystkich traktował o religii i objawiał ukryte tajemnice Boga, Nieba, Piekła, Aniołów…”

– Aniołów!!! – krzyknęły chórem matka i córka.

Jan nerwowo czytał dalej: “Aniołami Swedenborg interesował się w szczególności, twierdząc, że często je spotyka i stale z nimi rozmawia. Zmarł w wieku 81 lat, w 1772 roku w Londynie. Do końca życia otaczała go tajemnicza sława. Na przykład żeglarze uwielbiali, gdy płynął jako pasażer na ich okrętach, twierdzili, że czują się w jego pobliżu niezwykle bezpiecznie. Wprawdzie Swedenborg nigdy nie chciał demonstrować żadnych cudów, lecz – przymuszany czasem przez bliskich przyjaciół – pośredniczył w ich rozmowach ze zmarłymi, gdy rzecz dotyczyła tak istotnych lub kłopotliwych spraw, jak na przykład informacji, gdzie nieboszczyk ukrył ważne papiery. Informacje podane przez Swedenborga zawsze się sprawdzały. Nic dziwnego, że jego niezwykle kontrowersyjna i zagadkowa osoba zapłodniła wyobraźnię ogromnej rzeszy twórców; do jego wyznawców należeli Goethe i Kant, poeci William Blafce i Baudelaire, Mickiewicz, Słowacki, a uwspółcześnie Miłosz; czerpali z niego Edgar Allan Poe i Dostojewski.