Nie rozumiem blogów pisanych po to, by kasować każdy niepochlebny komentarz do notki. Nie rozumiem notek, pisanych po to, by nie budzić złych emocji i narażać się na krytykę. Dla mnie chyba nastał już taki czas, że przestałam rozróżniać, kto jest za mną, a kto jest przeciw mnie. Wszystko jest dla mnie tak względne, że wydaje mi się, że atakujący częściej jest lub czuje się atakowanym. Agresja nie budzi się sama z siebie, a jest powodowana przez czynniki, których nie zazdroszczę tym, którzy tu próbują mnie rozedrzeć na stępy chociażby słowami.

Ostatnio na łamy pism i na ekrany TV wróciła Edyta Górniak. Rok temu obraziła się na media, gazety, telewizje, dziennikarzy, paparazzich, showbusiness, na cały świat. Po roku okazało się, że chyba zaczęło jej tego brakować. Tak samo mi brakowałoby Waszych komentarzy, ale i Wam pewnie brakowałoby mnie, gdyby okazało się, że już nigdy nowa notka się nie pojawi, a zamiast treści na cichodajka.blog.pl pojawiłaby się komunikat:

"404: strona nie istnieje. Blog o podanym przez ciebie adresie nie istnieje, lub adres jest podany niepoprawnie."

Skoro ciągle tu jesteśmy, to życzę wszystkim Wesołych Świąt.

skomentuj (12)

2005-03-27 23:10:54 ›› Ktoś mnie prosił o…

Ktoś mnie prosił o przemilczenie jego istnienia. Jego się do mnie odezwania, ale nie potrafię.

Przez przeszło tydzień, pewien 26latek czytał mojego bloga. Czytał notka po notce, zdanie po zdaniu, słowo po słowie. Do każdej notki ustosunkowywał się chociażby jednym zdaniem, albo kilkoma zdaniami, które zbiorczo pod koniec każdego przeczytanego miesiąca przesyłał mi w e-mailu. Maili było 13. Dokładne przeczytanie tego, co do mnie napisał (czyli 37 stron A4 czcionką 10, marginesowanie 1cm) zajęło mi 2 godziny. Jemu, napisanie tego na pewno kilka godzin dłużej. Przeczytanie całego bloga (a liczy on około 92 strony A4) zajęło mu kilka dni, kilkadziesiąt roboczogodzin. Wpłynęłam na jego życie. Na pewno jakoś je zmieniłam. Tak, jak robię to z życiem każdego z Was. Albo Wam je ratuję, albo je Wam odbieram.

Założmy, że przed wyjściem z domu czytacie jeszcze mojego bloga, moje notki albo komentarze. Komentujecie lub nie. O tę krótszą lub dłuższą chwilę jesteście dłużej w domu, w internetc@fe, w sali informatycznej. Wychodzicie o kilka minut później z domu lub ze szkoły, nie wpadacie dzięki temu pod pędzące auto pirata drogowego, który przejeżdżał przez Waszą ulicę o tyle minut wcześniej, ile minut poświęciliście mi. Co z Wami zrobiłam może powiedzieć tylko każdy z Was ze świata równoległego w którym nie weszliście nigdy na blog Weroniki, Cichodajki, pustej dziewuchy bez perspektyw…

Nie wiem, co dobrego lub złego zrobiłam w życiu pana M do mnie piszącego, ale cieszę się, że bezpiecznie spędził czas na moim blogu. A co daję Wam? Potraficie docenić czasem coś, co wydaje się niczym ważnym?

skomentuj (17)

2005-03-28 21:10:41 ›› Blogi

Tu była notka, która:

– badała cierpliwość nerwową gości bloga

– wykazywała wyższość przeglądarki internetowej Opera czy Mozilla Firefox nad IE

– badała głębokość penetracji textowej archiwizatora google – 101kb

– była potrzebna:)

skomentuj (29)

2005 kwiecień

2005-04-02 18:34:45 ›› Pa pa, Papa

No i nie wiem, co prócz tematu mogę napisać o Papieżu. Ale Wy mi na pewno pomożecie…

To jest dopiero względność…

Bolało patrzeć, jak męczy się życiem. Boli patrzeć, jak umiera.

Strach przed Jego nieobecnością, czy strach przed Jego następcą?*

Niech żyje w śpiączce przez lata, czy niech zejdzie z tego świata?

Był dla mnie tylko człowiekiem. Takim, który może powiedzieć: "Człowiek, to brzmi dumnie" i nie skłamać mówiąc te słowa. Niezwykły duchowny, ale bardziej przez to, że zawsze jest w bieli, podczas gdy pozostali są w czerni. Nie święty, nie przywódca świata. Gdy przybywał do Polski, był dla mnie takim samym gościem, jakim są sławy tego świata witające do Polski. Pisarz, pieśniarz, wykonawca. Wydawał książki, nagrywał płyty, na jego "koncerty" przychodziły miliony… Ale, gdyby bilety na Michaela Jacksona, U2 czy mecz Polska- Anglia były gratis, to te imprezy miałyby podobną widownię – więc Jego wizyty (pamiętam tylko ostatnią) nie były dla mnie wydarzeniem medialnym. Strawą duchową też nie były, bo dobrze wiem, że Papież swoje, a ludność swoje… Ale jakoś dziwnie będzie brakowało Kogoś, kogo tak naprawdę nigdy blisko nie było…

Czy katolicyzm w Polsce będzie taki sam, jeśli papieża trzeba będzie tłumaczyć z jego ojczystego języka na polski?

* – według jednej z przepowiedni, gdy papieżem zostanie Murzyn, to niewiele później nastąpi koniec świata. Dlaczego wydaje mi się, że właśnie teraz czarny będzie w bieli?

skomentuj (31)

2005-04-03 15:41:09 ›› To jest właśnie katolicyzm po polsku.

Papież zmarł. Celsjusze jeszcze nie opuściły Jego ciała, gdy na moim blogu pojawiły się pierwsze bluzgi:

chasing-amy 20:59 miałam cię za kogoś inteligentnego, myliłam się, wywalam cię z linków, trzeba śmieci sprzątnąć ze strony

Monika 23:46 Jesteś naprawdę pusta…

Agata 00:21 Nie wiem kim jesteś, ale jak widać po tym co napisałaś o Papieżu nikim wartym poznania…

Te słowa, pełne miłosierdzia pojawiły się, bo nie napisałam tak, jak pisze większość, bez zrozumienia swych słów: "Abba Pater", "Żegnaj przenajświętszy Ojcze", czy "Kochamy Cię Następco tronu piotrowego – papieżu Janie Pawle II". Nie wiecie, że Papież wzdrygał się przed tą litanią słów, które poprzedzały Jego skromne imię – Karol, czy funkcję – Papież. Czy nie milej mu było usłyszeć Lolek, jak zwali Go przyjaciele, niż te setki cudownych określeń. To nie był jakiś Ceausescu czy Kim Ir Sen, by przed jego imieniem dodawać "Słońce Karpat", czy "Ojciec Świata przed którym drżą mocarstwa". To był Karol. Ciao Karol – pożegnały Go włoskie gazety. Bluźnierstwo?

A ja dostałam zjebkę od kilku młodych katoliczek, które w chwili śmierci Papieża zamiast wyłączyć wszystkie media (internet, TV) i pójść do kościoła pomodlić się w Jego intencji, lub chociaż wyjść na pomagający w przemyśleniach spacer, weszły na blog cichodajki, chcąc poczytać o jej podbojach seksualnych. To jest właśnie to.

Tu anonimowo zjeb pannę za to, że nie padła na kolana i nie zapłakała nad śmiercią Papieża, a w realnym życiu, idź i rób wszystko wbrew Papieżowi i Jego naukom. Seksuj się przed ślubem, używaj środków antykoncepcyjnych, wyskrob zygotkę po wpadce, omijaj kościoły na rzecz marketów, itp.

Ja zauważyłam i zrozumiałam śmierć człowieka, a Wy co? Papież umarł, TV przestały nadawać normalny program, z portali internetowych poznikały kolory i reklamy, a na stronie Radia Maryja żadnych zmian! Tylko numery kont na które wpłacać pieniądze, oraz listy poparcia dla Rydzyka w sporze Radio kontra L.Wałęsa. Takimi właśnie katolikami jesteście. Spod błękitnej flagi Ojca Rydzyka. Dla Muzułmanów Papież to przywódca Niewiernych, a mimo to modlili się za Niego. Podobnie Żydzi.

Wszyscy, którzy weszli na mój blog w dniach żałoby narodowej, kilkadziesiąt minut lub kilka godzin po śmierci Papieża, sami wydali na siebie osąd. A reszta sądu na Sądzie Ostatecznym. Wio do kościoła i modlić się. Ja Wam nie wybaczę, bo nie jestem miłosierna, ale może Pan Bóg da się przekonać…

skomentuj (65)

2005-04-05 22:42:19 ›› Weronika Nowak – Jeziorańska donosi…

Gdybym chciała napisać tak, jak widzą śmierć Papieża narody, których Papież nie był rodakiem, albo w czyjej ojczyźnie nie umarł (włoskiej), to pewnie mój blog znów zostałby zablokowany. Oczywiście z przyczyny takiej samej jak poprzednio – braku wolności słowa.

Bo chciałabym napisać np.: Cały świat płacze za Papieżem – KŁAMSTWO!

Same Chiny to 1300000000 niepłaczących niekatolików. Indie to kolejny miliard. Afrykańskie wioski chrystianizowane za batonik albo świecidełko, a nie mające dostępu do mediów ani do wody, którą można zamienić w łzy to kolejne pół miliarda ludzi. Setki milionów prawosławnych, Jechowa, Moonowców, scientologów, ateistów, itp. Płączą tylko Polacy i… Polacy we Włoszech. Kilkuset Meksykanów, Filipińczyków, trzecioświatowców, którym wciśnięto kit, że za wegetowanie na ziemi będą nagrodzeni w niebie, oraz innych fundamentalnie wierzących. Tylko takich kręcą i pokazują polskie media.

Słuchałam dziś radia (Trójki, nie Maryja!) i irytacji Polaków, którzy dzwonili z różnych stron świata z oburzeniem, że w Mediolanie ludzie w pubach beztrosko piją piwo, a modelki jak zawsze wystrojone i wymalowane jak dziwki.

Że we Francji zaczynają się protesty przeciw opuszczeniu do połowy masztów flag narodowych na gmachach państwowych. Że tego, który to nakazał uczynić w piątek czeka dymisja.

W USA jest najgorzej, bo sam katolicyzm ma tam tyle odmian, że sami wyznawcy nie wiedzą, czy uznają zwierzchnictwo papieża, czy nie. A telewizja, żeby ludzie nie przełączyli nudnego programu mówiącego o Papieżu, musi pokazywać go w ciekawy, medialny sposób. Nie jako głowę kościoła, któremu całują dłoń lub pierścień, a jako wesołego staruszka jeżdżącego na nartach, zasiadającego na trybunach na meczach Soccera, czy nagrywającego homilie w rytmie rap. Filmowanie papieża dynamiczne, kadry zmieniajace się jak w teledyskach co sekundę. Tylko CNN w poza PrimeTime'owej porze nadało jakiś głębszy program o Karolu Wojtyle. Odpada kolejne 200 milionów żałobników. USA poza tym ma w takim poważaniu słowa Papieża, że w wielu stanach można wyskrobać nienarodzonych, w innych można palić na krześle elektrycznym przestępców, a w całych Stanach można werbować marines na wojnę której Papież tak się sprzeciwiał.

Papież dla mnie jest synonimem Jana Pawła II. – powiedział przed chwilą młody człowiek w TV. Przez 26lat było kilku mistrzów Formuły 1, ale dla mnie Papież zawsze miał Pole Position. – Ludzie dzwonili i prześcigali się w papochwalczych tekstach. Jakby za najlepszy wierszyk, sentencję, myśl była jakaś nagroda copywriter'owa. Brakowało tylko kibola krzyczącego: