1 IV
Trzynaście stopni. Otwieramy szeroko okno. Wyglądamy (przez nie) jak emigranci. Tutejsi okien nie otwierają, nawet w upał. Wiadomo; powietrze składa się z atomów. Atom natomiast zabija.
Ciąża nie jest chorobą, ciąża nie jest chorobą – powtarzam sobie. Mam problemy ze staniem (bolą nogi), siedzeniem (żebra ocierają brzuch), leżeniem (żołądek przesuwa się do gardła). Zostaje chodzenie. Katuję Pietuszkę spacerami, ale ile można…
Ponaciągane wysiłkiem mięśnie, zatykające się żyły, reagujące wrzaskiem bólu nerwy kręgosłupa. Żołądek ledwo się powstrzymuje przed samospaleniem zgagą. Organizm – tak skomplikowany i przez to tak prosty do zniszczenia. Wystarczy wyrwać „wtyczkę”, przenoszącą nerwowe impulsy, zatkać tętnicę. Precyzja życia i prostactwo śmierci.
Nadymam się, puchną mi stopy i dłonie. Podobnie czuje się spęczniała materiałem genetycznym bakteria, tuż przed podziałem?