30 III
Telefon od Marii, z festiwalu teatralnego w Katowicach. Dostała nagrodę za reżyserię Sandry K. Po spektaklu dyskusja: studenci czuli się poniżeni, studentki twierdziły: „Sandra K. to my”. Nie łapię. Poniżoną szyderczo kretynką jest w moim tekście anorektyczna Sandra.
Wieczorem, przed telewizorem, zastanawiam się, czy mam rację. Oglądam szlochającą studentkę z Big Brother, przytyła parę kilo. Tragedia. Sandra, ze swoimi przemyśleniami i charakterem, to przy niej intelektualistka. Heidegger wagi lekkiej.
Kretynizm Big Rother! Nie większy od dzienników z internowania, na przykład Szczypiorskiego. Kamera jest jeszcze w miarę obiektywna. Ludzkie spojrzenie pisarza, oślepione miłością własną, nieomylnością, wykrzywia opisywanych, pomniejsza do rozmiarów egoistycznej narracji. Koledzy z internowania, „obiekty do opisania”, byli w gorszej sytuacji od bohaterów Big Brother. Znaleźli się tam wbrew własnej woli, a Big Pisarz „obserwował” nie tylko ich twarze, ale i myśli.
Też urządzam z „Polką” reality show. Big Mother watching yourself.