Изменить стиль страницы

6 III

Powinnam zawołać „Sziwo!” zamiast,Jezu!”. Hinduska muzyka ma tak erotyczny rytm… Wtrąca się do kochania, załapuje na trzeciego, jak dzisiaj rano… Wirtuozeria tabli jest kopulacją z dźwiękiem. Głębokim, zmysłowym posuwaniem w głąb ciała – medytacji, ekstazy, orgii. Pola, wcielenie miłości, chociaż powstała w podobnej chwili, zamiera. Przekręca się razem z nami, wygodnie układa, gdy jest już cisza i wtulanie do snu.

Jestem zakochana. Może nie wiem, czym jest poważna, dorosła miłość, chodząca w garniturze i z teczką, podpisująca zobowiązania, kredyty zaufania.

Czekając, marzę o nim, kiedy wróci do domu z nocnego dyżuru. Dzisiaj wyobrażam sobie na różne sposoby nasze pierwsze spotkanie – wcześniej mogłam powiedzieć „kocham”, zapomnieć o rozsądku i strachu przed tęsknotą. Po kilku latach wspólnego bycia razem, mieszkania, ciągle o nim marzę. Zakochanie jest w wyobraźni, więc tylko w myślach, nie naprawdę?

Wybrałam się na krótki spacer. Jeszcze dwa dni temu była śliska zima i Pietuszka musiał mnie pchać pod górę. Teraz dziesięć stopni, wiosna. Zamyśliłam się, i już nie było powrotu – za mną półtora kilometra, przede mną tyle samo. Zaliczyłam starą, kilkukilometrową trasę przez las. Pod koniec moja miednica przypomniała boleściwie, że nie służy już do marszu. Kości rozmiękły, puszczają ścięgna, ale po drodze nie było większego dramatu. Ciekawe, czy dam radę codziennie tyle chodzić.

W lesie ciepły wiatr wdycha w ziemię życie, rozgrzewa zmarzniętą i prawie martwą. Troskliwie zdmuchuje z niej śnieg, by mogła przyjąć w siebie nasiona traw, które przywieje tu za miesiąc.

Na szosie mija mnie ciężarówka z przyczepą pozgniatanych aut. Zmiażdżone karoserie nadal kolorowo lśnią w słońcu. Przypominają zgniecione złotka po cukierkach. Błyszczące i niepotrzebne.

Pałac Dalaj Lamy w Potali. Nie zastanawiałam się, kiedy go zbudowano. Wyrasta tarasami ze wzgórza naturalnie jak popękana skała. Twór przyrody albo nadprzyrodzona budowla wzniesiona mruczeniem mantr… W Dziejach dalajlamów Barraux, czytanych dla uspokojenia rozsądku, konkretny czas zbudowania pałacu: połowa siedemnastego wieku. W Polsce (Polszcze) wbijano wtedy na pale, w Europie ćwiartowano i palono na stosach. Jest osobne słowo na umieranie ludzi w przeciwieństwie do zdychania zwierząt. Nie ma jednak osobnych słów na zabijanie, torturowanie żywego ciała. Pali się, ćwiąrtuje również rzeczy. Może ciało jest rzeczą, a człowiek czasownikiem, wprawiającym ją w bezsensowny ruch: żyje, myśli, umiera.

Pola, Polka, ma słoneczne imię, od Apolla. Poczęta na początku kanikuły przeczekała w schowku zimę i jesień. Do słońca, do życia dorwie się w najładniejszą porę roku.