Изменить стиль страницы

11 III

Piotr wyrzuca mi, że w każdym kawałku o Szwecji wychodzi moja niechęć, niezrozumienie. Nie doceniam tego kraju, nie umiem dostrzec jego zalet. Od początku, kiedy tu przyjechałam. Wizja panienki zamkniętej na wsi. To prawda. Mieszkam na wsi, nie znam dobrze języka z własnej winy. Nie znam Szwecji. Przyzwyczaiłam się do krajobrazu, doceniam spokój. Nie będę spisywać z gazet artykułów o szwedzkich problemach i przerabiać ich na własną wersję zainteresowań społecznych. Opisuję las, podwórko i to, co mówi do mnie Piotr, przychodząc z pracy. Nie mamy szwedzkich przyjaciół. Z radością stąd wyjadę, nie poznawszy niczego poza najbliższą okolicą.

Po groźbach Piotra: „Za kilka lat zrozumiesz, jak tu dobrze!”, nie będę miała ochoty nawet na skandynawski weekend. Szwecja nie będzie dla mnie pamiątkowym okruchem wspomnień, zatopionym w ciepło połyskującym bursztynie. Będzie kawałkiem lodu, który – mam nadzieję – rozpuści się w przeszłości. -

Napisałam tutaj przez trzy lata parę książek, artykułów, scenariuszy. Szwedzkiego nauczyłam się sama z podręczników i telewizyjnych napisów. Nie potrafię powiedzieć poprawnie „Poproszę kilogram chleba i osiem plasterków kiełbasy”, ale rozumiem bergmanowskie dialogi i gazety.

Doceniam socjalne udogodnienia – bezpłatne szpitale, opiekę nad staruszkami. Po babcię, mieszkającą obok nas, codziennie podjeżdża darmowa taksówka, wywożąca ją na zakupy albo do lekarza.

Nie dostawałam szwedzkich zasiłków, korzystam natomiast ze znakomitej opieki nad kobietami w ciąży. Podziwiam rewelacyjny system edukacyjny. Dlaczego od pierwszego dnia nie polubiłam Szwecji? Kwestia temperamentu, mentalności… bywa, że kogoś się nie lubi od pierwszego wejrzenia… chemia. Nie załapałam się na Szwecję. Nie tylko ja… Jestem za słowiańska, za romańska, za głupia? Biorę winę na siebie, a karą niech mi będzie wyjazd, do Polski czy gdziekolwiek indziej.