– Och, niech pani da spokój – zaprotestował gwałtownie młody człowiek.
– A na imię ma Oliver – ciągnęła panna Jessica, jak gdyby nie usłyszała protestu. – Zwany potocznie Knotem – dodała pognębiając go ostatecznie.
Obaj mężczyźni spojrzeli na nią z zakłopotaniem, a ona pokazała w uśmiechu drobne zęby.
– To takie przezwisko z okresu służby:- powiedziała. – A teraz, panie mecenasie, może przeczyta pan te oto listy, jeden jest od Evadne, drugi od Lawrence'a. A potem będzie pan mógł udzielić panu Campionowi wszelkich informacji, jakie będą mu potrzebne. – Dała mu do ręki obie kartki. Napisane były na tak mikroskopijnych świstkach, że pan Drudge nie mógł sobie z nimi poradzić.
– To mi wystarczy – oświadczył wreszcie patrząc" na nią swymi dziecinnymi szarymi oczami. – Upoważnia mnie to, że tak powiem, do obnażenia mojej duszy. Inna Sprawa, że właściwie nie ma nic do ukrywania.
– Istotnie. – Panna Jessica stwierdziła to z dużą satysfakcją. – Rozmawiałam z bratem i siostrą i zdecydowaliśmy zawierzyć całkowicie panu Campionowi.
– Nie wiem, czy to mądre, gdyż biedaczysko musi być również lojalny wobec policji. -Uśmiechnął się rozbrajająco do Campiona. – W każdym razie niewiele jest do ujawnienia.
– Oczywiście, że nie, ale zapewne pan Campion będzie chciał dowiedzieć się wszystkiego. – Panna Jessica wygładziła swoją muślinową spódnicę. – Otóż, proszę – rzekła zwracając się do Campiona – my nie jesteśmy tacy znowuż wariaci. Jesteśmy egocentryczni i żyjemy na marginesie świata…
– Nadzwyczaj roztropnie, jeśli to państwu naprawdę się udaje – przerwał jej doradca prawny z widoczną zazdrością.
– Owszem. Ale jak już powiedziałam, nie jesteśmy tak całkowicie niepraktyczni. Dopóki śmierć mojej siostry Ruth była tylko tematem wulgarnych podejrzeń, uważaliśmy, że najlepiej będzie je zignorować. Byłby pan zdumiony. gdyby pan wiedział, ile można oszczędzić sobie kłopotów dzięki polityce uprzejmego desinteressement. Jednak teraz, ponieważ doszliśmy do wniosku, że ta cała sprawa jest o wiele bardziej poważna, niż przypuszczaliśmy, postanowiliśmy bronić się, jak tylko można najbardziej skutecznie, przed ewentualną pomyłką policji, a w takiej sytuacji najlepszą rzeczą będzie jak najdalej idące pójście im na rękę, zresztą zgodnie z radą pana Campiona. – Wygłosiła to krótkie przemówienie z godnością, a „Knot", czyli mecenas Drudge, popatrzywszy na nią z rosnącym zdumieniem i zainteresowaniem, westchnął z ulgą…
– Popieram to stanowisko – powiedział poważnie. – Popieram całkowicie. Proszę, niech pan zaczyna.
Campion usiadł.
– Nie zamierzam wtrącać się w żadne sprawy, jeśli to nie jest konieczne – zaczął, ale panna Palinode zaraz mu przerwała.
– Oczywiście, że nie będzie się pan wtrącać. Ale z pewnością chciałby pan wiedzieć, czy mogą.być brane pod uwagę pobudki materialne. Może pan przeczytać testament mojej siostry Ruth, który znajduje się w Somerset House, nie będzie pan jednak znał postanowień moich, Lawrence'a czy Evadne, nieprawdaż?
– Och, niech pani da spokój – wtrącił się Drudge. – Moim skromnym zdaniem nie powinna pani posuwać się aż tak daleko.
– Nie zgadzam się z panem. Jeśli nie wyjaśnimy wszystkich szczegółów, policja może wyciągnąć zupełnie fałszywe wnioski. Sądzę, że powinniśmy zacząć od Edwarda.
– Tak, od niego trzeba zacząć – ustąpił Drudge głaszcząc wąsy, jakby chciał je uspokoić. – Proszę chwilę zaczekać, przyniosę potrzebne szpargały.
Wyszedł, a panna Jessica pochyliła się konfidencjonalnie do Campiona:
– Jestem przekonana, że poszedł poradzić się swego wspólnika.
– A więc jest i wspólnik – w głosie Campiona zabrzmiała ulga..
– Tak, niejaki pan Wheeler. Wprawdzie obawiam się, że jak dotychczas, pan Drudge nie ma wielu klientów, ale jest wybitnie inteligentny. Niech pan nie da się wprowadzić w błąd jego słownictwem. Ostatecznie nie jest dziwaczniejszy niż słownictwo, jakim się posługują zwykle prawnicy.
.- Chyba nie – roześmiał się. – Mam wrażenie, że pani się tym świetnie bawi.
– Staram się po prostu być rozsądna. A teraz co do Edwarda. Prawdę mówiąc on był hazardzistą. Miał swoją wizję, odwagę, ale nie miał rozeznania.
– Niezbyt fortunna kombinacja.
– I ja tak uważam, ale – dodała z nieoczekiwanym błyskiem w bystrych oczach – nie ma pan pojęcia, jak było to pasjonujące. Jednego dnia nasze akcje były warte setki tysięcy. Wobec tego Lawrence zamierzał założyć wielką bibliotekę. A następnego dnia, kiedy już zżyliśmy się z tą myślą, byliśmy prawie bez grosza. Stary pan Drudge strasznie się o to gniewał. Być może to ustawiczne napięcie, w jakim żył, przyprawiło go o chorobę, która go zabiła. Ale Edward był wspaniały. Zaufał akcjom „Dengies", a poza tym zawsze liczył na. „Filippino Fashions".
– Dobry Boże! – krzyknął Campion prawie z lękiem. – Może zajmował się również akcjami „Bulimias"?
– Tak, tę nazwę sobie teraz przypominam – przyznała. – Poza tym kupował akcje „Sports" i,,Gold Gold Gold United"; nieprawdaż jaka to interesująca nazwa? Były też akcje „Brownie Mine Company". Co się stało? Dlaczego pan tak zbladł?
– To taka chwilowa słabość – odparł Campion opanowując się z trudem.- Wydaje mi się, że pani brat miał wielki talent. Swoje wiadomości zapewne czerpał z prospektów reklamowych?
– Och, nie. Był znakomicie poinformowany. Pracował bardzo ciężko. Ale niestety wybierał niewłaściwe akcje. Evadne i Lawrence stracili do niego zaufanie i zachowali każde po siedem tysięcy funtów. Ja 'wytrzymałam dłużej. Kiedy Edward umarł, miał gotówką siedemdziesiąt pięć funtów i sto tysięcy funtów w najprzeróżniejszych akcjach.
– Wartości nominalnej?
– Tak.
– Gdzie one są?
– Och, zostawił je różnym ludziom. Żadnych z tych akcji nie można obecnie sprzedać.
Campion patrzył na nią uważnie przez długą chwilę.
– No tak/ładna historia – odezwał się wreszcie. – Czy wierzył w te przedsiębiorstwa? Czy miał nadzieję, że zaczną dawać zyski?.
– Nie wiem – odparła cicho. – Nieraz zastanawiałam się czy wie, że ich akcje są bez wartości, czy też nadal uważa je za żywą gotówkę. On, widzi pan, przywykł do bogactwa. To bardzo wiele znaczy przyzwyczaić się do czegoś. Sądzę, że umarł we właściwym momencie. – Znowu zapadła cisza, zanim nagle powiedziała: – Ludziom nie zorientowanym mogło się wydawać, że Edward umarł jako człowiek bardzo zamożny. Wszystkie nasze testamenty świadczą o tym, że mamy pieniądze. Dlatego chciałam, żeby pan tu ze mną przyszedł i dowiedział się, jak jest naprawdę.
– Tak, rozumiem – powiedział. – Robiliście wszyscy państwo prezenty z tysięcy akcji „Gold Gold Gold United" starym przyjaciołom, prawda?
– Chcieliśmy dowieść, że o bliskich nam ludzi w miarę możliwości zawsze dbamy – powiedziała sucho.
– O Boże. A czy istnieje jakaś nadzieja, że któreś z tych akcji znowu odzyskają wartość?
Panna Jessica spojrzała na niego urażona nieco.
– Nie, wszystkie towarzystwa zostały zlikwidowane – powiedziała. – Pan Drudge pilnuje ich w naszym imieniu i twierdzi, że Edward był bardzo dokładny.
Campion uważał za najrozsądniejsze nie komentować tego. Edward Palinode był najwidoczniej geniuszem w sprawach finansowych, ale w negatywnym sensie.
Zegar ścienny wybił pół godziny i panna Jessica wstała.
– Nie chcę zrezygnować ze spaceru – oświadczyła stanowczo. -Lubię po południu siadywać na mojej ławce. Jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, zostawię pana samego, z tymi papierzyskami.
Przeszedł przez pokój, żeby jej otworzyć drzwi, a kiedy podał jej woreczek, garść zeschłych liści sterczących z niego coś mu przypomniała.
– Proszę pani – powiedział cicho – niech pani nie leczy miejscowych. Żadnych więcej naparów z maku.
Nie spojrzała na niego, ale ręka, w której trzymała woreczek, wyraźnie drżała.
– Zastanawiałam się nad tym… – zaczęła. – Jednak nie złamałam mojej żelaznej zasady. Najpierw sama wszystkiego próbuję. – Teraz spojrzała mu w oczy poważnie i prosząco. – Nie sądzi pan chyba, że go zabiłam, nawet przez pomyłkę?