Изменить стиль страницы

Pałętali się wokół jak struci, bez broni, i usiłowali dogodzić, choćby podając wodę tym, którzy jeszcze nie tak dawno wzięli ich samych do niewoli. Usiłowali też nie patrzeć na wisielców. Usiłowali nie myśleć o tym, co będzie, jak pierwsza wpadnie tu Armia Arkach i zobaczy to, co jest do zobaczenia. Usiłowali stać się niewidzialni albo spieprzyć i przebrać się w cywilne ciuchy. Z wyraźnym strachem nasłuchiwali odgłosów walki pomiędzy zorganizowanym jeszcze oddziałem Luan a dwoma spychanymi kompaniami Arkach w pobliżu. Woleli nie myśleć o tym, co będzie, jak wpadnie tu ich własna armia i zobaczy ich bez broni, pętających się przy obcych żołnierzach…

A dalej… Sirius i dziewczyna napotkali tłum zakonnych sług patrzący na nich z dziwną mieszaniną ciekawości i strachu.

– Proszę nas przepuścić – powiedziała dziewczyna. – Prowadzę rannego.