— W jaki sposób wpadliście na ślad tej budowli? — dopytywała się Zina.

— Natrafiliśmy na bazaltową cegiełkę przyniesioną przez lodowiec i ojciec twój, jak nowoczesny Sherlock Holmes, wyczytał z niej, gdzie i co znajdziemy — żartowała Suzy.

— Niemożliwe?

— Tak było naprawdę! Igor…

— Suzy przesadza — przerwał geolog. — Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Zresztą opowiem wam szczegółowo po powrocie na powierzchnię. Teraz są ważniejsze sprawy. Część materiałów, próbek, kopie notatek i map wysłaliśmy na powierzchnię dwiema sondami. Chciałbym, abyście natychmiast przystąpili do zbadania terenu. Sądzę, że trzeba rozpocząć od szczegółowych prześwietleń warstwy powierzchniowej.

— A wy?

— My schodzimy zaraz w głąb. Po pierwsze, Dżdżownica jest zbyt niewygodnym i mało dokładnym narzędziem do badań archeologicznych. Po drugie, chcemy wykonać cały plan prac, a więc dotrzeć do warstw najstarszych, aby zdobyć choć ogólny pogląd na kształtowanie się życia na Urpie. Po trzecie, wobec odnalezienia śladów cywilizacji sprawa Ciemnej Plamy nabiera szczególnej wagi. A przecież najlepszy sposób to dotarcie do niej statkiem od spodu.

— Więc już teraz chcecie zejść niżej? Czy nie możecie poczekać jeszcze dwa dni?

— Dlaczego? — zdziwił się Igor.

— Dziś rano nadeszła depesza od Włada — odezwała się niepewnie Zina. — Przylatuje jutro do nas i pytał o ciebie, Suzy.

— No i co z tego? — przerwała Suzy niechętnie.

— Chciał z tobą porozmawiać. A przecież jeśli zejdziecie niżej, stracimy z wami łączność.

— No i co z tego? — powtórzyła Suzy i pochyliła głowę nad tablicą rozdzielczą.

Igor chwilę patrzył na dziewczynę i naraz pchnął dźwignię ruchu ku przodowi tak szybko, że aż przez ściany statku przebiegło krótkotrwałe drżenie, spowodowane gwałtownym zrywem silnika.

— Szkoda czasu. Ruszamy! Od tej chwili co 15 minut będę się łączył z wami, aby ustnie przekazywać najważniejsze informacje, aż do zupełnej utraty łączności. Potem będziecie otrzymywać materiały co drugi dzień sondami iglicowymi. A teraz: sza! Wkraczamy w inną epokę…

POPRZEZ EPOKI

(Notatnik Suzy)

Dżdżownica, 7 kwietnia 2537

Po raz pierwszy po dwudziestodniowej przerwie wracam do swego notatnika.

Dwadzieścia dni… Cóż to znaczy dwadzieścia dni w życiu planety…

Dla nas w tych dwudziestu dniach tysiąclecia liczyły się sekundami… W kilkunastu godzinach dźwigały się w niebo i rozsypywały w proch masywy górskie, a opadające na dno mórz szkielety wodnych żyjątek tworzyły grube pokłady nowych skał wapiennych.

Teraz od powierzchni planety dzieli nas ponad siedmiokilometrową skorupą skalną 3200 milionów lat. Taki właśnie czas upłynął od zakrzepnięcia skał głębinowych, wśród których w tej chwili porusza się nasz statek.

Słusznie nazywa Igor warstwy skalne kartkami pamiętnika, w którym zapisane są dzieje planety. Niełatwo jest jednak odczytać te zapiski. Niektóre z tych kart są tak cienkie i zniszczone, że trudno je dostrzec. Inne są podarte i zmięte, czasem przeobrażone działaniem przedzierającej się przez nie magmy. A przecież Igor wybrał specjalnie dogodny do badań teren, sprawdzony licznymi sondo-waniami… Warstwy są tu przeważnie ułożone zgodnie, a pokłady skał osadowych osiągnęły grubość kilku kilometrów.

Wyobrażam sobie, jak trudno odtwarzać przeszłość, gdy teren jest bardzo pofałdowany, a warstwy pomieszane.

Początkowo obawiałam się, że nie na wiele przydam się Igorowi. Teraz mam pełne ręce roboty i naprawdę odczuwam ogromną radość, że bezpośrednio uczestniczę w odczytywaniu księgi dziejów Urpy.

Moim zadaniem jest określanie wieku poszczególnych warstw drogą analizy przemian promieniotwórczych. Wszak grubość osadów nie może być bynajmniej miarą czasu. Jedne powstawały prędzej, inne wolniej; również tempo niszczącego działania wody, lodu i wiatru może być różne.

Niemal każda z tych warstw to inny rozdział w pamiętniku Urpy, inne epoki, okresy, ery…

Przesadą byłoby twierdzić, że w miarę jak nasz statek przebija się przez coraz to nowe pokłady skał, poznajemy coraz to dalsze karty dziejów tej planety. Zbyt mało jest czasu, aby tę księgę czytać. My ją zaledwie przerzucamy, gromadząc tysiące nie tkniętych jeszcze próbek i zdjęć. Zresztą Igor jest zdania, że wyprawa ta da nam co najwyżej bardzo fragmentaryczny zarys dziejów Urpy, że trzeba będzie jeszcze kilkunastu podobnych ekspedycji, zwłaszcza z udziałem Renego, Allana i Mary, aby odtworzyć z tych drobnych śladów historię życia, jakie tu kwitło.

A było ono naprawdę bardzo bogate, nie mniej bogate niż na Ziemi. To już nie ulega wątpliwości.

W ostatnich dniach coraz częściej zastępuję Igora w pilotowaniu statku. Igor przesiaduje teraz w laboratorium, szukając w próbkach śladów życia drogą prześwietleń i badań mikroskopowych. Z podziwem przyglądam się, jak on szybko klasyfikuje minerały, jak niemal w jednej chwili odkrywa coraz to nowe zarodniki, pyłki i bakterie, jak w nic nie znaczących dla mnie chropowatościach i zgrubieniach znajduje odciski zwierząt i roślin.

Znaleźliśmy również kilka większych skamieniałości, przeważnie coś w rodzaju muszli. Największym znaleziskiem jest fragment płyty kostnej jakiegoś potwora, zbliżonego rozmiarami do ziemskiego stegozaura.[30]

Gdybym ja w tym czasie pełniła dyżur na fotelu pilota, z pewnością nie zauważyłabym tego znaleziska na ekranie. Muszę się jednak pochwalić i własnym odkryciem. Otóż wśród utworów fliszowych,[31] pochodzących ze szlamistego dna jakiegoś słonego zbiornika wodnego (morza?), znalazłam kamień z wyraźnym odlewem pełzających zwierząt, prawdopodobnie robaków. Odlew ten pochodzi z wczesnych osadów, ewolucyjnie odpowiadających w przybliżeniu pierwszej połowie ziemskiej ery paleozoicznej. Wiek odlewu obliczyłam na 320 milionów lat.

Rozwój roślin i zwierząt przebiegał tu nieco inaczej niż na Ziemi i poszczególne osobniki różniły się prawdopodobnie całkowicie od ziemskich. To, że wygląd niektórych skamieniałości zdaje się odpowiadać określonym okazom ziemskim, niczego jeszcze nie dowodzi, bo „oko człowieka wszędzie szuka Ziemi” — jak mówi Nym, i podobieństwo może być tylko zewnętrzne, pozorne. Mimo to Igor stwierdza wiele analogii w rozwoju świata roślin i zwierząt na Ziemi i na Urpie. W szczególności układ epok odpowiada w zasadzie podobnemu układowi w życiu Ziemi.

Wysłaliśmy dotychczas na powierzchnię dziewięć sond z materiałem. Już od przeszło dwóch tygodni nie docierają do nas żadne sygnały z bazy. Znajdujemy się na głębokości 7600 metrów. Temperatura sięga tu 305 stopni Celsjusza. Ciśnienie 2750 atmosfer.

W zasadzie główne zadanie obecnej wyprawy podziemnej zostało wykonane. Od jutra ruszamy w górę, aby wyjść na powierzchnię w okolicach Ciemnej Plamy.

W tej chwili Dżdżownica stoi w miejscu. Igor zajęty jest segregacją materiałów. Chodzi o to, aby w powrotnej drodze uzupełnić niektóre luki w zbiorach, nie tracąc zbyt wiele czasu w warstwach, które dostarczyły nam dostatecznej ilości materiałów dla nakreślenia w ogólnym zarysie historii Urpy. I tak wynurzymy się prawdopodobnie z blisko tygodniowym opóźnieniem. Powrotną drogę chcemy przebyć ze znacznie większą prędkością.

8 kwietnia

Za dwie godziny ruszamy w górę. Rano dyskutowałam z Igorem o dotychczasowych wynikach badań. Spróbuję je zestawić w odwrotnej kolejności, zgodnej z chronologią dziejów planety.

Stare granity, które nas w tej chwili otaczają, zakrzepły przeszło 3 miliardy lat temu. Pokrywają je pokruszone warstwy najstarszych osadów (gnejsy);

wśród nich spotykamy ślady działalności bakterii. Jak wynika z analizy przemian promieniotwórczych, życie na Urpie istniało już około 2 miliardów lat temu. W tym czasie często występowała w tutejszych okolicach działalność wulkaniczna. Wyżej rozciągają się grube, blisko trzyipółkilometrowe warstwy, w których ślady życia są już liczniejsze, i. to zarówno roślinnego, jak i zwierzęcego. Formy jeszcze dość prymitywne, ale niewątpliwie, zwłaszcza wyżej, bardzo bujne. Odpowiada to z grubsza ziemskiej erze paleozoicznej, tylko że czas jej trwania jest nieco dłuższy niż na Ziemi, gdyż sięga miliarda lat. W tym czasie kilkakrotnie tworzyły się tu oceany. Do młodszej warstwy należą właśnie znalezione przeze mnie odciski robaków.