Изменить стиль страницы

Presja była tak silna, że poważni mężczyźni w ciemnych garniturach, marszcząc z troską czoła, łamali najważniejszą zasadę obowiązującą w ekskluzywnym towarzystwie finansowej śmietanki kraju – wypowiadali się na temat kolegów. Nagle w telewizyjnych studiach zasiedli emerytowani szefowie Volvo, wiodący przemysłowcy oraz dyrektorzy banków, i odpowiadali grzecznie na pytania, by ograniczyć szkody. Wszyscy zrozumieli powagę sytuacji i chodziło o to, żeby jak najszybciej zdystansować się od Wennerstroem Group i pozbyć akcji. Wennerstróm (skonstatowali prawie jednogłośnie) mimo wszystko nigdy nie zyskał miana prawdziwego przemysłowca i nigdy do końca nie zaakceptowano go w klubie. Ktoś przypomniał, że w gruncie rzeczy był prostym chłopcem z robotniczej Norlandii i może dlatego sukces uderzył mu do głowy Ktoś opisał jego działalność jako tragedię. Inni odkryli, że od dawna mieli wątpliwości co do Wennerstróma, nie odpowiadała im ani jego chełpliwość, ani inne irytujące maniery.

Podczas następnych tygodni, w miarę jak rozpatrywano dokumentację „Millennium" i dopasowywano kolejne fragmenty układanki, znaleziono powiązania podejrzanych firm Wennerstróma z sercem międzynarodowej mafii, która zajmowała się wszystkim, począwszy od nielegalnego obrotu bronią poprzez pranie pieniędzy z południowoamerykańskiego handlu narkotykami po prostytucję w Nowym Jorku, a nawet – pośrednio – po handel meksykańskimi dziećmi w celach seksualnych. Jedno z przedsiębiorstw Wennerstróma, zarejestrowane na Cyprze, wywołało szczególne poruszenie, gdy okazało się, że pod jego przykrywką właściciel próbował kupić wzbogacony uran na ukraińskim czarnym rynku. Wyglądało na to, że wszędzie, gdzie tylko wykryto szemrane interesy, pojawiało się któreś z podejrzanych fikcyjnych przedsiębiorstw szwedzkiego finansisty.

Erika stwierdziła, że książka o Wennerstrómie to najlepsze z dotychczasowych dokonań Mikaela. Chwilami widać było, że nie miał czasu na szlifowanie języka literackiego, całość była nierówna stylistycznie i niekiedy dość słaba, ale autor wynagrodził sobie doznane krzywdy i z każdej kartki biła nieudawana wściekłość.

ZUPEŁNIE PRZYPADKOWO Mikael spotkał swojego antagonistę, byłego dziennikarza gospodarczego Williama Borga. Natknął się na niego przy drzwiach lokalu Kvarnen, gdzie Mikael wraz z Eriką, Christerem i resztą zatrudnionych w „Millennium" zamierzał spędzić wieczór świętej Łucji i na koszt firmy upić się do nieprzytomności. Borg był w towarzystwie pijanej w sztok dziewczyny w wieku Lisbeth Salander.

Mikael stanął jak wryty. Borg zawsze wzbudzał w nim najgorsze instynkty i teraz musiał się hamować, żeby nie powiedzieć albo nie zrobić czegoś niestosownego. Stali więc naprzeciwko siebie i bez słowa mierzyli się wzrokiem.

Niechęć Mikaela do Borga była wręcz wyczuwalna fizycznie. Erika przerwała te samcze błazeństwa, biorąc Mikaela pod ramię i ciągnąc do baru.

Mikael postanowił, że przy okazji poprosi Lisbeth o przeprowadzenie po cichu wywiadu na temat Borga. Tylko tak pro forma oczywiście.

W CZASIE TEJ CAŁEJ burzy główna postać dramatu była prawie zupełnie nieobecna. W dniu opublikowania artykułu przez „Millennium" Wennerstróm skomentował tekst Blomkvista podczas konferencji prasowej zwołanej z zupełnie innego powodu. Oświadczył, że oskarżenia są bezpodstawne, a wzmiankowana dokumentacja to zwykły falsyfikat. Przypomniał również, że ten sam dziennikarz rok temu został skazany za zniesławienie.

Później w imieniu Wennerstróma wypowiadał się już tylko jego adwokat. W dwa dni po ukazaniu się książki Blomkvista rozeszła się plotka, że Wennerstróm opuścił Szwecję. Gazety popołudniowe użyły w tytułach słowa „ucieczka". Gdy w następnym tygodniu policja gospodarcza próbowała oficjalnie skontaktować się z finansistą, okazało się, że nie ma go w kraju. W połowie grudnia policja potwierdziła, że Wennerstróm jest poszukiwany, a dzień przed sylwestrem wystosowała międzynarodowy list gończy. Tego samego dnia zatrzymano najbliższego doradcę Wennerstróma na lotnisku Arlanda, gdzie właśnie wsiadał do samolotu odlatującego do Londynu.

Kilka tygodni później jakiś szwedzki turysta zaalarmował media, twierdząc, że widział Wennerstróma, jak wsiada do samochodu w Bridgetown, stolicy Barbadosu. Dostarczył dowód w postaci zrobionej ze sporej odległości fotografii. Widniał na niej biały mężczyzna w rozpiętej koszuli, jasnych spodniach i okularach przeciwsłonecznych. Niemożliwe było stwierdzenie jego tożsamości, ale popołudniówki wysłały reporterów, którzy bezowocnie próbowali wyśledzić Wennerstróma na Karaibach. To było pierwsze z pojawiających się w coraz większych ilościach sightings ukrywającego się miliardera.

Po sześciu miesiącach policja przerwała poszukiwania. Wtedy bowiem znaleziono zwłoki Hansa-Erika Wennerstróma w hiszpańskiej Marbelli. Mężczyzna został zamordowany w mieszkaniu, które wynajmował jako Viktor Fleming. Przyczyną śmierci były oddane z bliska trzy strzały w głowę. Hiszpańska policja wychodziła z założenia, że Wennerstróm przyłapał na gorącym uczynku zwykłego włamywacza.

ŚMIERĆ WENNERSTRÓMA nie była dla Lisbeth Salander specjalnym zaskoczeniem. Nie bez podstaw przypuszczała, że jego zgon ma wiele wspólnego z faktem, że stracił dostęp do pieniędzy na swoim koncie w banku na Kajmanach, których to pieniędzy potrzebował na spłacenie kolumbijskich długów.

Gdyby ktoś zadał sobie trud, żeby poprosić Lisbeth o pomoc w odnalezieniu Wennerstróma, mogłaby prawie codziennie udzielać informacji o miejscu jego pobytu. Śledziła w Internecie jego desperacką ucieczkę przez tuzin krajów i widziała narastającą panikę w jego mailach, gdy tylko podłączył laptopa do Internetu. Ale nawet Mikael Blomkvist nie myślał, że ukrywający się eksmiliarder jest tak tępy, żeby targać ze sobą tak dokładnie spenetrowany komputer.

Po pół roku Lisbeth znudziło się śledzenie Wennerstróma. Musiała jednak zdecydować, dokąd sięga jej zaangażowanie. Ten człowiek był bez wątpienia łajdakiem jakich mało, ale nie należał do jej osobistych wrogów i nie zamierzała przeciwko niemu występować. Mogła dać cynk Mikaelowi, ale on zrobiłby z tego pewnie nową medialną historię. Mogła dać cynk policji, ale istniało duże prawdopodobieństwo, że Wennerstróm – wcześniej ostrzeżony – zdążyłby znów uciec. Poza tym z zasady nie rozmawiała z policją.

Ale były inne niespłacone długi. Pomyślała o tej ciężarnej dwudziestodwuletniej kelnerce, której wciśnięto głowę pod wodę w jej własnej wannie.

Cztery dni przed śmiercią Wennerstróma podjęła decyzję. Włączyła komórkę i zadzwoniła do pewnego adwokata w Miami, którego szwedzki eksmiliarder zdawał się unikać najbardziej. Rozmawiając z sekretarką, poprosiła o przekazanie tajemniczej wiadomości. Nazwisko Wennerstróm i adres w Marbelli. To wszystko.

Wyłączyła telewizor w połowie dramatycznego sprawozdania na temat śmierci poszukiwanego finansisty. Nastawiła kawę i zrobiła kanapkę z pasztetem i ogórkiem.

SIEDZĄC W ULUBIONYM fotelu ze szklaneczką glóggu, Mikael przyglądał się zajętym świątecznymi przygotowaniami współpracownikom. Zapakowawszy torby z logo firmy (tegoroczny prezent gwiazdowy dla wszystkich zatrudnionych), Erika i Christer zajęli się przyklejaniem znaczków i pisaniem ponad dwustu kartek bożonarodzeniowych do drukarzy, fotografów i kolegów po fachu.

Mikael walczył dzielnie z pokusą, ale w końcu nie potrafił się jej oprzeć. Na ostatniej kartce napisał: „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku. Dziękuję za nieoceniony wkład w minionym roku!".

Podpisawszy się imieniem i nazwiskiem, zaadresował kartkę do Janne Dahlmana, pracującego obecnie w redakcji „Finansmagasinet Monopol".

Kiedy wrócił do domu, czekało na niego zawiadomienie o nadejściu paczki. Odebrał ją następnego ranka i otworzył po przyjściu do redakcji. W ozdobnym, świątecznym kartonie znalazł środek przeciw komarom w sztyfcie i ćwiartkę reimersholmu. Na dołączonej do prezentu kartce napisano: „Jeżeli nie będziesz miał nic innego do roboty, to w sobótkowy wieczór przybiję do portu w Arholmie". Podpisał się pod nim nie kto inny, jak Robert Lindberg, szkolny kolega Mikaela.