Wszystko to wymagało gotówki. Dużo gotówki. To z kolei oznaczało, że Neagley musi skoczyć do kasy. Reacher podwiózł ją zdobycznym chryslerem i zaczekał na zewnątrz banku w Beverly Hills. Po piętnastu minutach wyszła z pięćdziesięcioma tysiącami dolarów w brązowej torbie na kanapki. Półtorej godziny później mieli ubrania i telefony. Zwyczajne aparaty na kartę bez dodatkowych funkcji, bez kamery, gier czy kalkulatora. Oprócz tego kupili ładowarki samochodowe i słuchawki. W sklepie z tanimi ubraniami przy bulwarze Santa Monica nabyli miękkie szare koszulki z dżinsu, spodnie i czarne wiatrówki z grubego płótna. Dwa komplety dla O’Donnella, Dixon i Neagley, jeden dla Reachera. Oprócz tego w sklepie turystycznym przy Melrose zaopatrzyli się w rękawiczki, czapki wełniane i buty.
Przebrali się w motelu i spotkali na dziesięć minut w holu, aby zapisać swoje numery i nauczyć się posługiwania funkcją telefonu konferencyjnego. Następnie wyruszyli na północny zachód od bulwaru Van Nuys w poszukiwaniu samochodów. W każdym mieście jest przynajmniej jeden rejon, w którym roi się od salonów samochodowych. Los Angeles ma ich więcej niż jeden. Właściwie ma ich wiele. O’Donnell słyszał, że najlepsze salony są przy Van Nuys na północ od autostrady Ventura. Faktycznie, dobrze usłyszał. Trafili na istny róg obfitości. Nieograniczony wybór, nowe i używane, tanie i drogie, bez żadnych zbędnych pytań. Czteiy godziny później wydali niemal wszystkie pieniądze Neagley przeznaczone na transport i stali się właścicielami czterech używanych hond. Dwóch lekko stukniętych civiców i dwóch z lekka uszkodzonych prelude. Dwóch srebrnych i dwóch białych. Wszystkie cztery były zdezelowane i niewiele im brakowało do całkowitego zużycia. Mimo to nadal ruszały z miejsca, zatrzymywały się i dawały kierować, a na dodatek nie przyciągały spojrzeń.
Razem ze zdobycznym chryslerem musieli odwieźć do Sunset pięć wozów, a mieli tylko czterech kierowców, więc wykonali dwa kursy. Następnie każdy wsiadł do własnej hondy i razem wyruszyli w kierunku wschodniego Los Angeles oraz szklanego sześciennego biurowca New Age Defense Systems. Z powodu korków dotarli na miejsce dopiero pod koniec dnia. Biuro było zamknięte i opustoszałe. Nie znaleźli nic wartego obejrzenia.
Za pomocą trybu konferencyjnego obmyślili plan i pojechali na obiad do Pasadeny. Znaleźli bar kanapkowy obok ruchliwej ulicy i usiedli przy stoliku nakrytym dla czterech osób. Po dwoje, ramię przy ramieniu, w nowych szarych ubraniach z dżinsu. W stroju przypominającym mundur. Chociaż nikt się do tego nie przyznał, Reacher wiedział, że wszyscy są zadowoleni. Skupieni, pełni energii, zapału, gotowi do walki o wysoką stawkę. Rozmawiali o przeszłości. Wyskokach, przekrętach, skandalach, aktach przemocy. Nagle minione lata uleciały i Reacher oczyma wyobraźni zastąpił szary kolor zielonym, a Pasadenę – Heidelbergiem, Manilą lub Seulem.
Dawna paczka ponownie razem.
Dwie godziny później wrócili na Sunset. O’Donnell i Neagley zaproponowali, że obejmą pierwszą wartę przy budynku New Age. Reacher i Dixon mieli zdobyć broń. Przed pójściem do łóżka Reacher sięgnął po telefon znaleziony w chryslerze zabitego i wybrał numer, pod który dzwonił z Vegas, Nie usłyszał odpowiedzi, jedynie sygnał poczty głosowej. Nie zostawił wiadomości.
60
Reacher wiedział, że najlepszym sposobem zdobycia niemożliwej do wyśledzenia broni jest ukradzenie jej komuś, kto wcześniej zrobił to samo. Lub komuś, kto nielegalnie wszedł w jej posiadanie. Dzięki temu nie będzie oficjalnej reakcji. Najwyżej nieoficjalna jak w przypadku handlarzy narkotyków działających na tyłach muzeum figur woskowych, lecz z tą bez trudu sobie poradzą.
Załatwienie czterech pistoletów było znacznie większym wyzwaniem. Zwykle trudniej przygotować sprzęt dla grupy niż dla pojedynczego człowieka. Sytuacja była tym trudniejsza, że w grę wchodził konkretny rodzaj amunicji. Trzeba było również wziąć pod uwagę stan broni i jej utrzymanie. Pijąc pierwszą poranną kawę, Reacher przeprowadził abstrakcyjne obliczenia. Parabellum kalibru 9 milimetrów to popularny nabój, ale na ulicach pełno było trzydziestekósemek, czterdziestek-piątek, dwudziestekdwójek, trzydziestekpiątek i czterdziestek w wielu różnych odmianach. Przypuśćmy, że prawdopodobieństwo zdobycia pistolem na naboje parabellum 9 milimetrów wynosi jeden do czterech, a to, że łup okaże się śmieciem, jeden do trzech. Musieliby wykonać czterdzieści osiem skoków, aby zdobyć to, czego pragną. Zajęłoby im to cały dzień i przerodziło się w falę kradzieży.
Później przyszło mu do głowy, aby znaleźć nieuczciwego kwatermistrza. Fort Irwin znajdował się niedaleko stąd. Albo jeszcze lepiej, nieuczciwego kwatermistrza piechoty morskiej. Camp Pendleton leżał dalej od Irwin, lecz droga była lepsza, dlatego w pewnym sensie było tam bliżej. Na dodatek w szeregach marines panowało niemal obowiązkowe przekonanie, że beretta M9 to broń, na której nie można polegać. Zbrojmistrze byli gotowi uznać pewne egzemplarze za wadliwe. Niektóre okazałyby się sprawne, a inne nie. Niesprawna broń opuściłaby magazyn tylnymi drzwiami po sto dolców za sztukę. Podobny mechanizm działania jak przy przekręcie w New Age. Tyle że zorganizowanie zakupu mogłoby zająć całe dni. Nawet tygodnie. Trzeba by zdobyć zaufanie drugiej strony. Trudna sprawa. Dawno temu Reacher zrobił to kilka razy, gdy działał pod przykrywką. Mnóstwo roboty, a zysk niewielki.
Karla Dixon twierdziła, że ma lepsze rozwiązanie. Wymyśliła je podczas śniadania. Oczywiście odrzuciła pomysł, aby pójść do sklepu i kupić broń legalnie. Ani ona, ani Reacher nie wiedzieli, jak się to robi w Kalifornii. Uznali, że broń zostanie zarejestrowana, że sprzedawca poprosi o dokument tożsamości i że na pewno przez jakiś okres sklep będzie mógł odstąpić od umowy. Zaproponowała, aby opuścili hrabstwo Los Angeles i wjechali na teren sąsiadującego z nim od południa hrabstwa Orange, w którym przewagę mieli zwolennicy republikanów. Mogliby znaleźć lombard i szczodrze szastając forsą Neagley, wykorzystać mniej surowe prawo. Uważała, że większe poszanowanie drugiej poprawki do konstytucji i wyższa marża wystarczą, aby załatwić sprawę. Utrzymywała, że będą mieli duży wybór. Że będą mogli przebierać jak w ulęgałkach.
Chociaż Reacher nie podchodził do tego pomysłu entuzjastycznie, w końcu wyraził zgodę. Poradził, aby zastąpiła dżinsy czarnym kostiumem. Zasugerował również, aby pojechali ciemnoniebieskim chryslerem zamiast jedną ze sfatygowanych hond. Dzięki temu będzie wyglądała jak zatroskany obywatel z warstwy średniej. W ten sposób wzbudzi mniej podejrzeń. Powinna kupować pistolety po jednym. On wystąpi w roli doradcy. Sąsiada, który miał w przeszłości kontakt z bronią.
– Sądzisz, że nasi dotarli tak daleko? – zapytała Dixon.
– Dalej – odpowiedział Reacher.
Skinęła głową.
– Wiedzieli o wszystkim. Kto, co, gdzie, dlaczego i jak. A jednak coś im przeszkodziło. Co?
– Nie mam pojęcia – odparł Reacher. Sam zadawał sobie to pytanie od wielu dni.
Wyruszyli do hrabstwa Orange zaraz po śniadaniu. Nie wiedzieli, o której otwierają lombardy, pomyśleli jednak, że rano będzie w nich mniejszy ruch. Reacher prowadził. Najpierw Stopierwszą, następnie Piątką, w taki sam sposób, w jaki GPS poprowadził O’Donnella do domu Swana. Tym razem zostali trochę dłużej na autostradzie i zjechali w przeciwną stronę, na wschód. Dixon chciała najpierw zajrzeć do Austin. Słyszała o tym mieście wiele złych rzeczy. Lub dobrych, w zależności od punktu widzenia.
– Co zamierzasz robić, gdy to wszystko się skończy?