– Skoro latał pan na Supermarine'ach, nie będzie pan miał żadnych kłopotów z Gęsią. A pan Southborne wraca dopiero jutro. Dokąd chcecie lecieć?

– Do Bostonu.

– To będzie kosztowało tysiąc dolarów.

– Nie ma sprawy! – wykrzyknęła radośnie Nancy. – Ale musimy wyruszyć jak najprędzej.

Pilot spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem; przypuszczał, że decyzje będzie podejmował mężczyzna.

– Nawet za kilka minut, proszę pani. W jaki sposób chcecie zapłacić?

– Mogę wypisać czek na swoje nazwisko albo na firmę, Buty Blacka z Bostonu.

– Pani dla nich pracuje?

– Jestem właścicielką.

– Do licha, noszę pani buty!

Spojrzała w dół. Pilot miał na nogach czarne półbuty model Oksford numer 9, za sześć dolarów dziewięćdziesiąt pięć centów.

– Jak się noszą? – zapytała odruchowo.

– Świetnie. To dobre buty. Ale myślę, że sama pani o tym wie.

Uśmiechnęła się.

– Rzeczywiście. To dobre buty.