16 II
Pietuszka na występie szkolnego kabaretu swego syna. Uczniowie gimnazjum mieli obowiązkowy tydzień miłości. Pogadanki o seksie, uczuciach, odwiedziny gejowskich par, tłumaczących dzieciom, czym jest miłość homoseksualna. Na zakończenie tych walentykowych uciech piętnasto – szesnastolatki zaprosiły rodziców i pokazały program Miłość. Bez żenady śpiewano pieprzne piosenki. Zamiast pierdoląco – gruchających gołąbków z tektury na tle serduszka scenę zajęły roznegliżowane panienki w odważnych dekoltach, huśtające się na metrowym (z tektury oczywiście) chuju. Pietuszka rozejrzał się po sali, czy rodzice uciekają (oczyma), czerwienią się. Nic z tych rzeczy. Bawili się i oklaskiwali swoje nadobnie rozwinięte potomstwo. W końcu dzieci są też owocem miłości.
Za dużo chodziłam po lesie. Kładę się i przysypiam. Człowiek strasznie się stara być człowiekiem. Nie posikać się, nie posrać, nie zarzygać. Udawać cywilizowanego czyścioszka, panującego nad odruchami. Człowiek jest chyba bardzo znerwicowany sobą samym, tak zaciskając zwieracz i pęcherz. Biegnę do łazienki.