Sprawozdanie Zoe, ilustrowane licznymi wykresami i zdjęciami, chociaż pozostawiało znaki zapytania nad najbardziej interesującymi kwestiami, rzucało nowe światło na doniosłość sporu o instrukcję nr 4. Wnioski płynące z obserwacji i doświadczeń zawarła Zoe w sześciu punktach:

1. Zakłócenia łączności radiowej i niektórych procesów katalitycznych w żywych organizmach występujące co 27 dni w Układzie Proximy nie są wywoływane bezpośrednim oddziaływaniem promieniowania pochodzenia kosmicznego, lecz następstwem działalności tworów zwanych umownie „py-łowcami”. Są to struktury obdarzone zdolnością bardzo szybkiej samoorgani-zacji i przybierania różnej postaci, prawdopodobnie uwarunkowanej spełnianymi aktualnie funkcjami. Czy są to organizmy powstałe drogą naturalnej ewolucji, czy raczej twory jakiejś nie znanej nam techniki — nie zostało dotąd wyjaśnione. Obserwacje kamerami telewizyjnymi są utrudnione częstymi zakłóceniami działania urządzeń elektronicznych. Zdjęcia dokonane chemiczną techniką fotograficzną ukazują tylko niektóre fazy metamorfozy „pyłowców”.

Nie ulega wątpliwości, że „torus Karlsone” jest często występującą formą ich zorganizowania.

2. 27 dni stanowi cykl łączności „pyłowców” z ośrodkiem macierzystym. Nośnikiem informacji jest neutrino, co dowodzi wysokiego poziomu techniki detekcji. Jest to prawdopodobnie również cykl energetyczny, jednak nic bliższego na ten temat nie można powiedzieć. Po kilku dniach od transmisji aktywność „pyłowców” słabnie, lecz niektóre obserwacje zdają się świadczyć o tym, że mogą ją wzmóc drogą łączenia się i zespalania pojedynczych „osobników”. Bazą macierzystą „pyłowców” jest prawdopodobnie Układ Tolimana, przynajmniej dotyczy to rejonu układu potrójnego Alfa Centauri. Przypuszczenia, że w odległości 27 lub 13,8 dni świetlnych znajdują się jakieś inne źródła emisji, warunkujące czasokres cyklu, nie znalazły dotąd potwierdzenia.

3. „Pyłowcy” potrafią się uczyć i zachowywać inteligentnie, ale nie przejawiają chęci nawiązania kontaktu z ludźmi. Prawdopodobnie nie chcą również nam szkodzić czy utrudniać badań. Zaproponowane przez Zoe reagowanie „kocią muzyką” na falach krótkich 'w przypadku pojawienia się głośniejszych trzasków i gwizdów, przyniosło po kilku doświadczeniach prawie całkowity zanik tego rodzaju zakłóceń. O „zmysłach” tych istot nie wiemy dotąd nic. Zina wysunęła hipotezę, że tworzone przez „pyłowców” fantomy mogą być zjawiskiem analogicznym do tworzenia modeli myślowych w ludzkim mózgu.

4. Nie ma żadnych dowodów, że „pyłowcy” są tworem cywilizacji urpiańskiej. Nie ma też dowodów, że są najeźdźcami. Nie stwierdzono związku między stosunkiem niektórych członków ekspedycji do odkrywek temiańskich i pojawieniem się „pyłowców”. Ich obecność na ważnych odcinkach badań wynika prawdopodobnie ze szczególnego zainteresowania ludźmi i ich poczynaniami. Nie zaobserwowano dotąd przejawów działalności tych istot w podziemnych miastach Urpy, co może się jednak wiązać z ich odcięciem od powierzchni przez lodowce.

5. Można przypuszczać, że wzmożona emisja neutrina przez Tolimana B dokonuje się we wszystkich kierunkach, a nie wąskim snopem. Może więc ona docierać nie tylko do Układu Proximy. Nie należy wykluczyć, że „pyłowcy” są formą życia lub penetracji technicznej rozpowszechnioną w naszej Galaktyce. Można podejrzewać, iż operują również w Układzie Słonecznym i powinny być podjęte badania w tym zakresie.

6. Nie jest zadaniem zespołu udzielać rad i pouczeń kierownictwu ekspedycji, jednak wydaje się wskazane wznowienie dyskusji dotyczącej moralnych i prawnych aspektów działalności ludzi podejmowanej na planetach Alfa Centauri. Niejasny status „pyłowców” powinien skłonić do rewizji sformułowań instrukcji nr 4, która chyba nie najlepiej odpowiada sytuacji w tym układzie. Po przybyciu do Układu Tolimana nie wolno powtórzyć popełnionych błędów.

Wbrew oczekiwaniom Zoe ten ostatni punkt nie spotkał się ze sprzeciwem ani Andrzeja, ani Zoi i Szu. Pytania dotyczyły tylko niektórych hipotez Nyma, uznanych za zbyt śmiałe.

Przerwa obiadowa nie była długa. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali sprawozdania Szu. Wiadomo było, że przygotowywał się do niego bardzo starannie. Chodziły słuchy, iż w referacie tym po raz pierwszy sformułuje podstawowe wnioski dotyczące cywilizacji urpiańskiej i jej losów.

Teraz przy pulpicie projekcyjnym zasiadła Ast. Już trzeci rok pracowała z archeologiem i obecnie miała jednocześnie z referatem Szu pokazywać na ekranie fragmenty materiałów noszących nie dla wszystkich jeszcze w tej chwili zrozumiałą nazwę „Księgi wyjścia”.

Gdy wszyscy uczeni zebrali się znów w sali konferencyjnej, Szu stanął pod ekranem i uniósł dłoń dając znak, że chce mówić.

— Kora powiedziała tu przed dwiema godzinami, że Urpianie są nam bardzo bliscy — rozpoczął, raz po raz błyskając skośnymi oczami. — Jako główny argument przytoczyła inteligencję oraz zbieżność funkcji wielu organów. Spróbuję spojrzeć na ten sam problem jeszcze od jednej strony: Urpianie, ich dzieła, ich cywilizacja i kultura, cała historia ich rozwoju społecznego — są nam tak bardzo bliskie, tak bardzo w ogólnym zarysie podobne do cywilizacji i historii rozwoju społeczności ludzkich dlatego, że również warunki bio-genezy i powstania psychozoów były w naszych układach zbliżone, a prawa rozwoju materii aż po wysoko zorganizowane socjocenozy są podobne dla całego wszechświata. Oczywiście nonsensem byłoby doszukiwanie się identycznego przebiegu procesów rozwoju środków produkcji i przemian stosunków wytwórczych, jak również naiwnością byłoby sądzić, że rozwój ekonomiczny na Ziemi i Urpie dokonywał się w identycznych warunkach. Niewątpliwie jednak zwierzęce instynkty zdobywania pożywienia, utrzymania gatunku czy też stadnego współdziałania w warunkach rozwiniętej technicznie i intelektualnie społeczności ulegały podobnej transformacji jak u ludzi. Tak samo przemiany w psychice Urpian, zmiana ich stosunku do świata żywego, ich dążeń i celów działania nie przebiegały automatycznie wraz z rozwojem techniki i zmianą warunków życia. Co prawda gwałtowne wstrząsy społeczne i śmiertelne zagrożenie ekologiczne bardzo przyspieszyły zmiany w strukturze społeczeństw urpiańskich, które przez analogię można by nazwać systemowo-ustrojowymi, ale mamy podstawy podejrzewać, że pragnienie gromadzenia i obrony zagarniętych dóbr, uwiecznienia zdobytej Władzy, narzucania własnej woli współplemieńcom i kształtowania obrazu świata na swą modłę utrzymywało się bardzo długo, gdyż może być zastąpione tylko równie skutecznymi czynnikami pobudzania aktywności jednostkowej i zbiorowej. Nie znaczy to, że dowiadując się coraz więcej o historii Urpian, coraz mniej jest kwestii wątpliwych, spornych czy wręcz zaskakujących. Zwłaszcza okres poprzedzający bezpośrednio wyludnienie się miast podziemnych zdają się cechować jakieś zupełnie dla nas niezrozumiałe przemiany w sposobie życia i organizacji społeczeństwa urpiańskiego. Nie jestem jeszcze w stanie określić bliżej, na czym w istocie te zmiany polegają, a zwłaszcza, jaka może być ich treść społeczna. Nie będę więc rozwijał szerzej tego tematu, ograniczając się tylko do stwierdzenia, że prawdopodobnie chodzi tu o dalszy postęp, raczej w sferze intelektualnej niż materialnej, który zdaniem Jaro jest konsekwencją opanowania jakiejś nowej techniki informatycznej. Proszę więc traktować to, co powiedziałem, wyłącznie jako przypomnienie, że w istocie jeszcze bardzo mało wiemy o Urpianach. Nie chciałbym bowiem, aby po moim sprawozdaniu ktoś odniósł fałszywe wrażenie, że wszystko, co najważniejsze, zostało wyjaśnione i niewiele brakuje, abyśmy historię cywilizacji urpiańskiej znali tak dobrze jak, powiedzmy, Sumeru.

Ekran ożył. Pojawiły się obrazy ciasnych pomieszczeń, pokryte bogatą ornamentacją roślinną ściany, potem przedmioty odnalezione w ruinach miasta nad brzegiem Morza Centralnego.

Szu rozpoczął omawianie ważniejszych znalezisk. Mimo że systematyczne badania archeologiczne miast podziemnych prowadzone były niespełna półtora roku, dysponowano już bogatymi materiałami dotyczącymi przemian spo-łeczno-cywilizacyjnych. Co prawda nie udało się rozszyfrować żadnego z pism Urpian, jednak w pracach zmierzających do odtworzenia dziejów tej planety w ostatnich kilku tysiącleciach niezwykle pomocne były bogate formy działalności artystycznej.