Изменить стиль страницы

– To prawda. Cal znal ten rodzaj przyjaźni, jaki zobaczył, gdy obie kobiety spojrzały na siebie. Miał niewiele wspólnego z więzami krwi, ale mnóstwo z sercem.

– Poznałyśmy się pierwszego dnia – właściwie wieczoru – w college'u. – Quinn zjadła kolejny mikroskopijny kawałek pieroga. – Spotkałyśmy się na korytarzu. Miałyśmy pokoje naprzeciwko siebie. Po dwóch dniach zamieniłyśmy się, na szczęście nasze szanowne współlokatorki nie protestowały, i trzymałyśmy się razem do końca szkoły.

– I, jak widać, potem też – dodała Cybil.

– Pamiętasz, jak pierwszej nocy wróżyłaś mi z ręki?

– Umiesz wróżyć z ręki? – chciał wiedzieć Fox.

– Kiedy mam nastrój. Cygańscy przodkowie – dodała Cybil, machając dłońmi.

Cal poczuł ucisk w żołądku.

– W Hollow mieszkali Cyganie.

– Naprawdę? – Cybil uniosła ostrożnie kieliszek, upiła wina. – Kiedy?

– Muszę się upewnić. Słyszałem o tym od babci, a ona od swojej. Opowieści, jak to pewnego lata przyjechali tu Cyganie i rozbili obóz.

– Interesujące. Hipotetycznie – Quinn myślała na głos – któryś z mieszkańców mógł zaprzyjaźnić się z jedną z tych ciemnookich piękności i dziewięć miesięcy później… ups. Ten trop może prowadzić prosto do ciebie, Cyb.

– Jedna wielka szczęśliwa rodzina – wymamrotała Cybil. Po posiłku znowu podzielono się obowiązkami. Trzeba było przynieść drewno, wypuścić psa, posprzątać ze stołu, pozmywać.

– Kto jeszcze umie gotować? – zapytała Cybil.

– Gage – odpowiedzieli jednocześnie Fox i Cal. – Hej.

– Dobrze. – Cybil zmierzyła go wzrokiem. – W takim razie jesteś pierwszy na liście do przygotowywania jutrzejszego śniadania. A teraz…

– Zanim… zrobimy cokolwiek – przerwał jej Cal – musimy coś wam powiedzieć. Równie dobrze możemy zostać w jadalni. Musimy coś przynieść – dodał, patrząc na Foxa i Gage'a. – Chyba powinnyście otworzyć jeszcze jedną butelkę wina.

– O co chodzi? – zapytała Quinn, gdy wyszli. – Co oni kombinują?

– Chodzi o coś, o czym nam nie powiedzieli – powiedziała Layla. – Czułam w nich zakłopotanie i poczucie winy. Chociaż w sumie nie znam ich dobrze.

– Wiesz swoje – powiedziała jej Cybil. – Q, przynieś jeszcze jedną butelkę. – Zadrżała lekko. – Chyba powinnyśmy zapalić więcej świec, tak na wszelki wypadek. Już mi się wydaje, że zrobiło się… ciemniej.

Wybrali Cala dlatego – jak przypuszczał – że to był jego dom. Wszyscy zebrali się wokół niego, kiedy szukał najlepszych słów, żeby zacząć.

– Opowiadałem wam, co wydarzyło się tamtej nocy na polanie, gdy byliśmy dziećmi, i co działo się potem. Quinn, ty sama to poczułaś, kiedy poszliśmy tam kilka tygodni temu.

– Tak. Cyb i Layla też muszą zobaczyć to miejsce, jak tylko śnieg trochę stopnieje.

Cal wahał się tylko przez chwilę.

– Zgoda.

– To nie przechadzka po Champs Elysees – zauważył Gage, a Cybil popatrzyła na niego, unosząc brew.

– Damy radę.

– Tamtej nocy wydarzyło się coś jeszcze, o czym wam nie mówiliśmy.

– Nikomu nie mówiliśmy – dodał Fox.

– Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego. Mieliśmy dziesięć lat, rozpętało się piekło i… Cóż. – Cal położył swój okruch kamienia na stole.

– Kawałek skały? – spytała Layla.

– Heliotrop. – Cybil wydęła usta i wyciągnęła rękę, która zawisła w powietrzu. – Mogę?

Gage i Fox położyli swoje kawałki obok kamienia Cala.

– Wybierz sobie – zaprosił Gage.

– Trzy części jednego. – Quinn podniosła kawałek, który leżał najbliżej niej. – Mam rację? To trzy elementy tego samego kamienia.

– Który został oszlifowany i wygładzony – ciągnęła Cybil. – Skąd macie te kawałki?

– Trzymaliśmy je w dłoniach – odpowiedział Cal. – Kiedy już zgasły światła, ciemność się rozjaśniła, a ziemia przestała drżeć, każdy z nas miał kawałek tego kamienia. – Popatrzył na rękę, przypominając sobie, jak kurczowo zaciskał w dłoni kamień, jakby od tego zależało ich życie.

– Nie wiedzieliśmy, co to jest. Fox sprawdził. Jego matka miała książki o kamieniach i kryształach i zobaczył, że to heliotrop – zakończył Cal.

– Trzeba go złożyć z powrotem – powiedziała Layla. – Prawda? Musi znowu być całością.

– Próbowaliśmy. Nie brakuje ani kawałka – wyjaśnił Fox – a te, które mamy, pasują do siebie jak puzzle. – Cal wziął wszystkie trzy kawałki i przyłożył je do siebie.

– Ale nie da się ich złożyć.

– Może dlatego, że tylko je trzymasz. – Zaciekawiona Quinn wyciągnęła dłoń, w którą Cal włożył wszystkie trzy kawałki. – Nie są… stopione, że tak powiem.

– Tego też próbowaliśmy. Ten tu MacGyver próbował skleić je Kropelką.

Cal popatrzył na Gage'a z uśmiechem.

– Powinny były się skleić, ale równie dobrze mógłbym użyć wody. Próbowaliśmy je związać, podgrzać, zamrozić. I nic. One nawet nie zmieniły temperatury.

– Poza… – Fox urwał i poczekał na aprobujące skinienie głowami przyjaciół. – Podczas Siódemki, wtedy się podgrzewają. Nie są zbyt gorące, można je wziąć do ręki, ale robią się ciepłe na brzegach.

– Próbowaliście je wtedy złożyć? – zapytała Quinn.

– Tak. Bez skutku. Wiemy tylko, że Giles Dent nosił ten kamień na szyi, jak amulet, tej nocy gdy Lazarus Twisse przyprowadził ludzi na polanę. Widziałem to. A teraz my go mamy.

– Próbowaliście magii? – dociekała Cybil. Cal zaczął się wiercić i odchrząknął.

– Jezu, Cal, wyluzuj. – Fox potrząsnął głową. – Oczywiście, że tak. Zdobyłem kilka książek z zaklęciami i próbowaliśmy. Potem Gage rozmawiał z paroma praktykującymi wróżkami, wypróbowaliśmy kolejne zaklęcia i dalej nic.

– Ale nigdy nikomu tego nie pokazywaliście. – Quinn ostrożnie odłożyła kawałki kamienia i wzięła kieliszek z winem. – Nikomu, kto mógłby coś z nich wyczytać lub poznać ich przeznaczenie lub historię.

– Musieliśmy tak postąpić. – Fox uniósł ramiona. – Słyszę, jak to brzmi, ale wiedziałem, że nie powinniśmy pokazywać ich geologom ani wyższemu kapłanowi Wicca * czy ludziom z Pentagonu. Ja po prostu… Cal od razu zasugerował podejście naukowe.

– MacGyver – powtórzył Gage.

– Fox był przekonany, że nie wolno ich nikomu pokazywać i to nam wystarczyło. – Cal popatrzył na przyjaciół. – Aż do teraz. Nie pokazalibyśmy ich wam, gdyby Fox nie czuł, że możemy to zrobić.

– Ty czujesz najmocniej? – zapytała Layla.

– Nie wiem. Może. Wiem, że wierzyłem – i wciąż w to wierzę – że tamtej nocy przeżyliśmy, wyszliśmy z tego piekła cali, bo każdy z nas ściskał w ręku kawałek kamienia. I dopóki je mamy, dopóty mamy szansę. Po prostu to wiem, tak, jak Cal wie, widział, że ten właśnie kamień nosił Dent.

– A ty? – Cybil spytała Gage'a. – Co ty wiesz? Co widziałeś? Popatrzył jej prosto w oczy.

– Widziałem go w całości na Kamieniu Pogan. Kamień na kamieniu. Strzelają z nich płomienie, wypalając krwawe plamy. Potem pożerają kamień, biegną po płaskiej skale w dół, otulają ją jak ognisty całun. Widzę, jak pożar połyka ziemię, pędzi do lasu, aż pnie drzew pękają z gorąca, a polana staje się piekłem, którego nie przeżyłby nawet sam diabeł. – Napił się wina. – To właśnie widzę, gdy kamień jest znowu cały, więc wcale mi się nie śpieszy, żeby go składać.

– Może w ten sposób powstał… – zaczęła Layla.

– Ja nie widzę przeszłości. To działka Cala. Ja widzę to, co może się wydarzyć.

– Przydatna umiejętność w twoim zawodzie. Gage popatrzył na Cybil i uśmiechnął się leniwie.

– Nie przeszkadza. – Podrzucił swój kawałek kamienia. – Ktoś ma ochotę na małą rundkę pięciu kart?

Gdy tylko to powiedział, zgasły światła. Pełgające ogniki świec zamiast romantyzmu nadały pomieszczeniu upiorną atmosferę.

– Pójdę włączyć generator. – Cal wstał. – Od teraz działa tylko woda, lodówka i kuchenka.

– Nie wychodź sam. – Layla zamrugała, jak gdyby zaskoczona, że te słowa wyszły z jej ust. – To znaczy…

– Idę z tobą. Gdy Fox ruszył do wyjścia, coś zawyło w ciemnościach.

– Klusek! – Cal wypadł z pokoju i jak strzała przebiegł przez kuchnię do tylnych drzwi. Po drodze złapał ze ściany latarkę, włączył ją.

вернуться

* Wicca – religia neopogańska.