Изменить стиль страницы

Przytaknął.

Pobladła i wparła się mocniej w fotel. Do pokoju wszedł Roy z drinkami.

Vic i Irlandczycy? To jednak miało sens. Wiedziała, że Vic był w Belmarsh w tym samym czasie co dawny współpracownik Kelly’ego, Patrick O’Loughlin. Nie kto inny przecież, tylko Maura i Garry ułatwiali im znieść odsiadkę, załatwiając co trzeba. Jakimiż głupcami byli! A Tommy miał z nią do wyrównania rachunki z powodu swojego chłopaka. Pytanie tylko, od jak dawna pracował przeciwko niej. Czy od samego początku ją oszukiwał, zdobywając jej zaufanie, żeby nią manipulować? To podejrzenie wzburzyło ją bardziej, niż mogłaby przypuszczać.

Ale ewidentnie tak było. Miłosne zaklęcia i manifestowanie przywiązania były tylko grą, i to dobrą grą. Brała wszystko za dobrą monetę. Musiał się z niej śmiać w kułak. Jego pieprzonej mordzie nie będzie jednak do śmiechu, kiedy w końcu go dopadnie!

Wzięła do ręki telefon i wystukała numer. Billy zauważył, że drżą jej ręce. Sam czuł się jak nie w swojej skórze. Żałował, że na dzisiejszy wieczór wybrał akurat to miejsce spośród tylu innych na świecie.

Głos Maury był ostry jak brzytwa, co mu znowu przypomniało, że nie jest jak inne kobiety. Narazić się jej oznacza narazić się całemu klanowi Ryanów.

A tych drani nie wystraszyłaby nawet IRA.

***

Garry, zadowolony, leżał obok Leonie. Warta była tych dziesięciu tysięcy funciaków – każdy by to przyznał. Spędził właśnie najwspanialszą godzinę swego życia, a co zabawniejsze to samo można było powiedzieć o Leonie. Ku swemu zdumieniu pierwszy raz miała orgazm bez pomagania sobie ręką lub wibratorem. Wtuliła się w ramiona Gala, a on mocno ją przycisnął do siebie.

Jak wcześniej Vic teraz i on spotkał kobietę, z którą poczuł się związany, a ona spotkała mężczyznę swoich marzeń. To nie było zwykłe jebanko, obydwoje to wiedzieli.

– Pewnie nie uwierzysz, Gal, ale nigdy nie było mi tak dobrze jak teraz.

Uśmiechnął się do niej.

– Mnie też nigdy.

Milczeli przez jakiś czas, leżąc spokojnie, wreszcie Leonie przerwała ciszę.

– Chcesz herbaty?

Przytaknął ochoczo.

– Tego mi właśnie trzeba, dziewczyno.

Wstała, dając mu okazję podziwiania swojego smukłego ciała, gdy w podskokach wybiegała z pokoju. Zobaczył na podłodze otwartą walizkę i uśmiechnął się do siebie. Wyprowadziła się od Sterna, więc dopełnieniem szczęścia będzie reakcja tego palanta na to, że Leonie postawiła na niego, Garry’ego Ryana. Nagle między częściami bielizny dostrzegł w walizce skrawek papieru. Wyskoczył z łóżka, wziął kartkę, przeczytał ja szybko i wsunął do kieszeni swoich spodni. Leonie nieświadomie obdarowała go czymś jeszcze – miał teraz dokładanie wszystko, czego potrzebował do pełnego zadowolenia.

Dziewczyna wróciła do pokoju z dwoma kubkami herbaty i tostami z masłem. Zdecydował, że sprowadzi ją do siebie w ciągu tygodnia. Pieprzyć inne dziewczyny, to chyba miłość. O ile Garry Ryan w ogóle był zdolny do takiego uczucia.

***

Maura spotkała się z Jossem Campionem u siebie w domu. Było jej go żal. Zawsze lubiła Jossa.

– On nie miał złych intencji, Maura. To jest w tym najgorsze. Nie umie się powstrzymać. Gina to rozumiała. Zaakceptowała to, że jest urodzonym dziwkarzem.

Nic nie odrzekła. Słuchała go, siedząc i sącząc whisky. Wiedziała, że Joss czuje się fatalnie w związku z tym, co się stało. Gdy tak siedzieli, w salonie pojawił się niezapowiedziany Patrick O’Loughlin. Maury to nie zdziwiło, ale Jossa tak. Nie uszło to jej uwadze.

Pokiwał jeszcze ze smutkiem głową, widać było, że jest mu bardzo przykro.

– Wiem, Joss. Wiem teraz wszystko.

– Nie, Maura, jeszcze nie wszystko. – Spojrzał na Patricka i zapytał się ostro: – Ty jej powiesz czy ja?

Patrick westchnął. Był to niski, przysadzisty mężczyzna z czarną czupryną i głęboko osadzonymi oczami.

Był na liście dziesięciu najbardziej poszukiwanych osób, odkąd porzucił swoich towarzyszy i przyłączył się do radykalnego odłamu IRA. Nie wierzył w wielkopiątkowe porozumienie z 1998 roku o zawieszeniu broni, był zwolennikiem kontynuowania walki. Zajmował się handlem bronią i innymi ciemnymi interesami, dlatego zainteresował się Vikiem.

– Ja jej powiem, człowieku. Ale przyznaj, że twój Tommy jest śmierdzącym ścierwem.

Joss potakująco kiwnął głową.

– Mnie to mówisz?

Patrick zaśmiał się. Podobał mu się ten zabawny olbrzym z ponurą gębą.

– Jesteś przyzwoitym facetem, Joss.

Maura westchnęła.

– Czy możemy darować sobie tę wzajemną adorację i przystąpić do interesów?

– Twarda z ciebie babka, Mauro Ryan.

Zaśmiała się sarkastycznie.

– Pewnie jest we mnie trochę irlandzkiej krwi.

Rozdział 15

Garry był szczęśliwy jak nigdy dotąd. Miał nową zabawką. Leonie będzie uprzyjemniała mu życie – po to są kobiety. Traktował je instrumentalnie, nie po partnersku. Wyczuwał zresztą, że Leonie chętnie mu się podporządkuje. Dopóki miała pieniądze i gwarancję bezpieczeństwa, była szczęśliwa, a Garry mógł jej zapewnić jedno i drugie. Dzięki niej zdobył informacje na temat Vica, za co był jej dozgonnie wdzięczny.

Gwizdał przez zęby, wjeżdżając na Chigwell High Street. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, z nadejściem weekendu Vic będzie już tylko historią, a on poleci z Leonie do Marbelli. W hiszpańskim słońcu nasyci się urokami jej zwinnego ciała i seksualnymi akrobacjami. Do tej pory wolał puszyste kobiety, które były mu wdzięczne za okazywane im zainteresowanie. Lubił mieć nad nimi władzę i całkowicie uzależniał je od siebie. Teraz niespodziewanie zakochał się i dobrze się z tym czuł. Leonie była do niego podobna, byli bratnimi duszami, nawet nie marzył, że coś podobnego może mu się jeszcze Przytrafić. Z racji swego wieku uważał, że miłość i romanse są dla innych. Tymczasem ta mała dziewczyna z Romford, z matniami o jedwabnym życiu i piersiami, które mogłyby zatrzymać ruch na M25, udowodniła mu, że się mylił.

Gdy chwilę później wjeżdżał w Verderers Road, nadal się uśmiechał.

***

Abul i Benny jedli obfitą gorącą kolację w „Rosina Cafe” w Essex, przy szosie Al3. Arteria była bardzo ruchliwa, więc kafejka położona w tym punkcie przyciągała kierowców ciężarówek. Było to też dobre miejsce do dyskretnego kontaktowania się i nielegalnych transakcji. W odróżnieniu od „Granady” w West Thurrock nie miało złej sławy ośrodka handlu narkotykami i bronią. Idealny lokal, żeby zjeść niewyszukany posiłek i porozmawiać z kimś z kontynentu, Holendrem czy Niemcem. Pod osłoną parkujących tu tirów mogło się wiele dziać.

Jedząc i rozmawiając, Abul i Benny mieli oczy i uszy otwarte, wypatrując dawnych znajomych. Byli tu umówieni na odbiór broni, ale była to też ekspedycja łowiecka. Zarzucili przynętę i mieli nadzieję na branie przed końcem dnia.

***

Maura i Patrick śmiali się, a Joss podziwiał jej odporność psychiczną. Większość kobiet byłaby zdruzgotana, gdyby przeszła to co ona w ciągu kilku zaledwie miesięcy, a zdrada Tommy’ego, jakby tamtego wszystkiego było mało, każdą inną by dobiła. A ona zachowywała się, jakby wszystko toczyło się normalnie. Ale gdy pomyślał o życiu Maury, nie bardzo wiedział, co mogło być dla niej normalne. Tommy twierdził, że nie dopuszczała do prawdziwej bliskości i Joss nie tylko w to wierzył, ale także rozumiał Maurę. Jego ojciec należał w Liverpoolu do grupy zwanej Scally i był twardym facetem. Joss miał przyrodnich braci i siostry, o których jego matka nie miała pojęcia. Czasem się z nimi spotykał, choć byli mu obojętni. Wiedział, jak to jest, gdy trzeba żyć z maską na twarzy. Skrywa w sercu tajemnice, których zdradzenie mogłoby wyrządzić krzywdę wielu ludziom. Wziąć na swoje barki zapewnień bytu rodzinie, próbując jednocześnie żyć własnym życiem. Maura robiła to wszystko i jeszcze więcej, bo choć bracia nie byli tego w pełni świadomi, to właśnie ona chroniła ich przed pójściem za kraty i kontrolowała każdy ich ruch. Ale wszyscy zadawali sobie pytanie, jak długo jeszcze zdoła kontrolować Bena.