Изменить стиль страницы

Gdy wróciła Lenorą, Carol natychmiast wymieniła butelki z D5W, odstawiając starą butelkę obok, aby lekarz mógł sprawdzić poziom insuliny. Następnie otwarła kroplówkę i napełniła dużą strzykawkę pięćdziesięcioprocentową glukozą. Przez chwilę się wahała, gdyż w zasadzie powinna była czekać na lekarza. Tak często miała jednak do czynienia z równie krytycznymi sytuacjami, że dobrze wiedziała, iż w tych warunkach chorej trzeba jak najszybciej podać glukozę, i że to z pewnością pacjentce nie zaszkodzi. Postanowiła więc zrobić zastrzyk. Duża ilość potu na skórze Cassi wskazywała na ciężką reakcję insulinową.

Carol wbiła igłę strzykawki w kroplówkę i nacisnęła na tłoczek. Nie zdążyła nawet wypchnąć całej zawartości, gdy spostrzegła, że Cassi się uspokoiła i jakby zaczęła odzyskiwać przytomność: jej usta się rozchyliły, jakby chciała coś powiedzieć.

Poprawa stanu chorej nie trwała długo. Cassi ponownie straciła przytomność i chociaż już nie miała konwulsji, to jednak poszczególne mięśnie ciągle jeszcze drżały.

Kiedy przybył zespół pogotowia, Carol przedstawiła sytuację. Lekarz zbadał Cassi i zaczął wydawać polecenia.

– Proszę pobrać krew do analizy na zawartość wapna, gazów krwi tętniczej i cukru – zwrócił się do młodszego kolegi. – A pan niech sprowadzi tutaj aparat EKG – polecił studentowi medycyny. – Co pani sądzi, panno Aronson, o jeszcze jednej ampułce glukozy dla chorej?

Tymczasem Lenora zajęła się uprzątaniem pokoju; podniosła przede wszystkim przewrócony stolik i ustawiła na nim aparat telefoniczny. Nogą zepchnęła odłamki szkła do kąta. Wsunęła na miejsce szufladę, która wypadła ze stolika; przy tej okazji spostrzegła kilka pustych ampułek po insulinie. Zaniepokojona podała je Carol, a ta z kolei przekazała je lekarzowi.

– Mój Boże – odezwał się zaskoczony – czyżby z opatrunkami na oczach robiła sobie zastrzyki insuliny?

– Oczywiście że nie – odparła Carol. – Miała insulinę w kroplówce, a ponadto otrzymywała dodatkowe ilości insuliny, stosownie do zawartości cukru w moczu.

– Dlaczego więc jeszcze sama robiła sobie zastrzyki? – dopytywał się lekarz.

– Nie mam pojęcia – wyznała Carol. – Być może była tak oszołomiona środkami uspokajającymi, że zrobiła sobie zastrzyki w sposób automatyczny. Naprawdę nie wiem dlaczego.

– Czy była w stanie zrobić je z opatrunkami na oczach?

– Oczywiście że tak. Proszę nie zapominać, że robiła je dwa razy dziennie w ciągu dwudziestu lat. Nie była w stanie wymierzyć na ślepo odpowiedniej dawki, ale na pewno mogła zrobić sobie zastrzyk. Oprócz tego istnieje jeszcze inna możliwość.

– Jaka?

– Być może zrobiła to umyślnie. Dzienna pielęgniarka przekazała nam, że pacjentka znajduje się w depresji, a jej mąż stwierdził, że zachowuje się dziwnie; sądzę, że pan wie, kim jest jej mąż.

Lekarz skinął głową twierdząco. Nie lubił przypadków, w których mogło zachodzić podejrzenie popełnienia samobójstwa na tle choroby psychicznej.

Tymczasem Carol wręczyła mu strzykawkę wypełnioną glukozą. Lekarz natychmiast wstrzyknął jej zawartość. Chora – podobnie jak poprzednio – odzyskiwała na chwilę przytomność, by ją po kilku minutach znowu utracić.

– Kto jest jej lekarzem? – zapytał, odbierając trzecią strzykawkę z glukozą z rąk pielęgniarki.

– Okulista, doktor Obermeyer.

– Ktoś powinien do niego zadzwonić – stwierdził. – To nie jest przypadek na miarę lekarza stażysty.

Telefon dzwonił bez przerwy już od dłuższej chwili, gdy w końcu półprzytomny Thomas podniósł słuchawkę. Przed snem przyjął dwie pastylki percodanu i teraz miał trudności z koncentracją.

– Niełatwo pana obudzić – zauważyła z humorem telefonistka z centrali. – Doktor Obermeyer chce z panem rozmawiać. Prosił o natychmiastowe połączenie, ale powiedziałam, że pan zostawił specjalne zlecenia. Czy mam podać jego numer?

– Tak! – odparł Thomas szukając ołówka na biurku.

Zapisał numer i zaczął wybierać cyfry; po chwili jednak zaniechał. Spojrzał na zegarek: oczywiście, telefon musiał dotyczyć Cassi. Wszedł do łazienki i obmył twarz zimną wodą, by szybko oprzytomnieć.

Czekał jeszcze przez pewien czas, dopóki nie przeszło mu narkotyczne oszołomienie.

– Dzisiejszej nocy mieliśmy pewne komplikacje z Cassi – oznajmił doktor Obermeyer.

– Komplikacje? – zapytał Thomas niespokojnie.

– Tak – odparł doktor Obermeyer. – Coś, czego nie oczekiwałem. Cassi przedawkowała sobie insulinę.

– Czy dobrze się teraz czuje? – zapytał Thomas.

– Tak, teraz jest już wszystko w porządku. Thomas był ogłuszony tą wiadomością.

– Rozumiem, że jesteś wstrząśnięty – ciągnął doktor Obermeyer. – Ale w tej chwili nie ma już żadnego niebezpieczeństwa. Doktor McInery znajduje się przy niej; jego zdaniem, dzięki natychmiastowej pomocy pielęgniarki, Cassi szybko przyjdzie do siebie. Na razie umieściliśmy ją na oddziale intensywnej terapii.

– Dzięki Bogu – rzekł Thomas; czuł, że po przeżyciach tej nocy kręci mu się w głowie. – Zaraz tam będę.

W sali intensywnej terapii Thomas ruszył wprost do łóżka, na którym leżała jego żona. Wyglądała jakby spokojnie odpoczywała. Zauważył, że nie ma już opatrunku na prawym oku.

– Śpi, ale jest bardzo roztrzęsiona – odezwał się głos obok. Thomas odwrócił się: obok niego stał doktor Obermeyer. – Czy chcesz może z nią rozmawiać? – zapytał wyciągając jednocześnie rękę z zamiarem rozbudzenia Cassi.

Thomas schwycił go za ramię. – Nie, pozwól jej spać spokojnie.

– Wiem, że przeżyła wstrząs tej nocy – mówił Obermeyer ze skruchą. – Kazałem jej podać dodatkowe środki uspokajające. Nie spodziewałem się czegoś podobnego.

– Była w bardzo złym nastroju, kiedy z nią rozmawiałem – powiedział Thomas. – Poprzedniej nocy zmarł jej przyjaciel – bardzo przeżyła tę śmierć. Nie chciałem nic o tym mówić, ale niestety zrobiła to lekarka z oddziału psychiatrii.

– Czy uważasz, że to mogła być próba samobójstwa? – zapytał Obermeyer.

– Nie umiem odpowiedzieć – odparł Thomas. – Mogła się po prostu pomylić. Była przyzwyczajona do robienia zastrzyków dwa razy dziennie.

– Co sądzisz o zasięgnięciu opinii psychiatry? – zapytał Obermeyer.

– Jesteś jej lekarzem, rób jak uważasz. Mnie nie stać na obiektywizm. Na twoim miejscu jednak bym poczekał. Ona jest tutaj całkowicie bezpieczna.

– Zdjąłem opatrunek z prawego oka – napomknął Obermeyer. – Obawiam się, że bandaże na oczach źle wpływają na jej samopoczucie. Z ogromną satysfakcją stwierdziłem, że jej lewe oko jest wciąż czyste. Biorąc pod uwagę wstrząs, jaki przeżyła, a który był niezwykle surową próbą dla wykonanej przeze mnie koagulacji naczynia krwionośnego, sądzę, że nie musimy się więcej martwić o nawrót krwawienia.

– A jak wygląda jej poziom cukru? – zapytał Thomas.

– W tej chwili jest zupełnie normalny, ale chora wymaga wnikliwej obserwacji. Zaaplikowała sobie wręcz uderzeniową dawkę insuliny.

– Niestety, w przeszłości zachowywała się czasem beztrosko – zauważył Thomas. – Zawsze starała się bagatelizować swoją chorobę. Tym razem jednak była to więcej niż lekkomyślność. Obawiam się, że ona nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, co robi.

Thomas podziękował doktorowi Obermeyerowi i powoli wyszedł z sali.

Pielęgniarki odprowadziły go wzrokiem do drzwi. Nigdy jeszcze nie widziały doktora Kingsley'a tak roztrzęsionego i niespokojnego.