Hrabia spuścił głowę na piersi i wyszeptał z trudem:

– Miał pan wczoraj słuszność…

– Miałem wczoraj słuszność po stokroć, więc nie wiem, o którą słuszność panu chodzi…

– Gdy mówił pan o przesłuchaniach, Muller. Że są takie słowa…

– Tak, Herr Tarlowsky, są takie słowa… – przytaknął Muller ruszając ku wyjściu.

Kiedy kroki gestapowca i warkot samochodu rozpłynęły się w ciszy – z daleka dobiegły hrabiego odgłosy eksplozji i kanonada. Prężniejące słońce zaczynało suszyć ziemię mokrą od burzliwych łez minionej nocy.