Epilog
Trudno ocenić, co stwierdziła komisja badająca sprawę wybuchu w forcie. W opublikowanym oświadczeniu winę zwalono na jednego z zaginionych pracowników, który miał doprowadzić do rozszczelnienia cysterny z gazem. W epicentrum nie znaleziono żadnych śladów ludzkiej tkanki, siła eksplozji i temperatura całkowicie unicestwiły szczątki zarówno Sędziwoja, jak i członków Bractwa Drugiej Drogi. I w sumie dobrze. Tradycji stało się zadość. Prawdziwie wielki alchemik nie powinien mieć grobu.
Z drugiej strony, pamięć tak wybitnego człowieka jakoś trzeba uczcić.
Katarzyna odwiedziła hurtownię materiałów budowlanych, nabyła kilkusetkilogramowy blok granitu. Kamieniarze z warsztatu przy Cmentarzu Rakowickim zeszlifowali jeden bok i szybkoobrotowym diamentowym frezem wykonali napis.
To była krótka uroczystość. Stanęli w piątkę na szczycie wzgórza pod krzyżem. Stanisława sypnęła na ziemię garść ceglanego pyłu z ruin fortu. Ihor, Pawło i Monika, sapiąc z wysiłku, umieścili głaz na miejscu. Pomodlili się jeszcze i zapalili znicz. Przy najbliższej okazji zamówią jeszcze mszę za jego duszę. Napis na kamieniu był krótki i lakoniczny: