Powiedział to celowo, choć zdawał sobie sprawę, że ich „fachowa” pomoc nie na wiele się zda. Chciał jednak zająć czymś towarzyszy i w ten sposób nieco rozproszyć ich zdenerwowanie. Przesunął się do szafy i począł szukać jakichś narzędzi.
— Hej, Tom! Nie opukuj tej ściany — zwrócił się do chłopca, który w tym czasie począł z zapałem spełniać powierzone mu zadanie. — To nie tu! Przecież tam jest ściana zewnętrzna! Tędy moglibyśmy tylko wyjść na tamten świat!
Chłopiec zaczerwienił się.
— Ale tam właśnie słychać.
— Co słychać?
— Tak „oddaje”…
— Zdaje ci się. Tam są warstwy izolujące i płaszcz wodny.
— Ale słychać, jakby było pusto — upierał się chłopiec.
— Niemożliwe, przecież…
— O, niech pan słucha!
Rozległ się głuchy, dudniący dźwięk.
Na twarzy Bernarda odbiło się zdumienie.
Podszedł do chłopca i począł z uwagą opukiwać ścianę.
— A to ciekawe — rzekł po chwili nie przerywając badania. Przez kilka minut obmacywał palcami gładką powierzchnię metalu.
— Tu są jakieś drzwi! Tak… To z pewnością drzwi. Ale przecież to niemożliwe! Czyżby ta salka nie przylegała bezpośrednio do ściany zewnętrznej?
Dean podszedł zaciekawiony.
— A może to winda — szepnęła Daisy.
— Niemożliwe — zaprzeczył Roche. — Do tej wysokości żadna winda od tej strony nie dochodzi.
— Może zrobić dziurę? — wtrącił Tom, ośmielony faktem, że odkrycie jego wzbudziło taką sensację.
— Można by wywiercić otwór, ale nie wiem, czy ma to sens, gdyż czasu zbyt wiele nie mamy. Pod sufitem nad drzwiami widać siatkę: może więc to być albo szyb windy, albo jakieś urządzenie wentylacyjne. Oczywiście, otwór blokowany jest automatycznie przy spadku ciśnienia.
Zawahał się.
— Może tędy najlepiej byłoby uciec… Naraz, uderzony nową myślą, powiedział:
— Zrobimy pewien eksperyment. Może to jednak jest winda.
— Jaki eksperyment?
— Wyświdrujemy nieduży otwór ponad drzwiami. Jeśli to jest szyb windy pneumatycznej, to możemy ją podciągnąć do góry obniżając ciśnienie w szybie.
Oczy Daisy rozszerzyły się.
— Nie rozumiem. Jak to możliwe?
— Winda pneumatyczna poruszana jest ciśnieniem wytwarzanym przez kompresory, pracujące na dnie szybu stanowiącego długą rurę. Gdy więc zamiast tłoczyć pod windę powietrze rozrzedzimy je nad nią, to windę podniesie ciśnienie atmosferyczne Celestii. Powietrze to dostaje się do szybu pod windę specjalnym wentylem, który wpuszcza je swobodnie do środka nie wypuszczając z powrotem. Otwiera się on dopiero wtedy, gdy winda zjeżdża na dół, regulując jej ruch zgodnie z sygnałem wysyłanym przez pasażera naciskającego guzik, gdyż kompresory służą tylko do podnoszenia windy.
— Niewiele z tego zrozumiałam, ale dałabym wiele, aby ten twój eksperyment się udał i za tymi drzwiami była właśnie winda.
— Z policją — dorzucił zgryźliwie Roche. Bernard wzruszył ramionami.
— Znów zaczynasz — powiedział cierpko. — Przecież tego szybu nie ma w planach Celestii. Jeśli jest to szyb windowy, to z pewnością jakiś stary, nieczynny. Bardzo wątpię, abyśmy mogli ciągnąć tu windę, lecz jeśli jest to zapomniany szyb, będziemy mogli tędy za pomocą lin wydostać się z matni. Tak czy inaczej, bez sprawdzenia, czy nie ma tam windy, nie możemy ryzykować wchodzenia do środka, bo w razie jej uruchomienia zostalibyśmy zmiażdżeni.
Wyciągnął z szafy elektryczną wiertarkę i założywszy wiertło o dużej średnicy podszedł do tajemniczych drzwi.
— Podnieś mnie do góry — zwrócił się do Deana.
Po chwili wirujące ostrze poczęło szybko zagłębiać się w metalowej powierzchni. Daisy wstrzymała oddech wpatrując się z niepokojem w błyskające wiertło.
Rozległ się zgrzyt metalu i jednocześnie syk wpadającego do salki powietrza, który po chwili przeszedł w przeciągły gwizd.
Bernard zeskoczył z ramion Roche'a.
— Otwór jest trochę za mały. Nie chcę robić zbyt wielkiego i będziemy musieli kilkanaście minut poczekać na reakcję, jeśli w ogóle nastąpi. Zarazi Trzeba się zastanowić, czy nie należałoby jeszcze obniżyć ciśnienia. Obecnie panuje tu ciśnienie równe trzem czwartym normalnego, lecz szyb może być bardzo długi i ciśnienie podniesie się do jakichś siedmiu ósmych atmosfery. Przekrój szybu nie będzie mniejszy od l m2. Da nam to udźwig rzędu przynajmniej 1250 kg. Jeśli w starym szybie tarcie nie będzie zbyt wielkie, ciśnienie to wystarczy aż nadto do podniesienia windy.
Zapanowało milczenie. Wszyscy wsłuchiwali się z napięciem w gwizd powietrza uciekającego z otworu. Mijały minuty. Gwizd nie ustawał.
— Chyba nic z tego nie będzie — nie wytrzymał Dean. Bernard spojrzał na zegarek.
— Minęło 17 minut — powiedział szeptem, jakby głos jego mógł przeszkodzić ucieczce powietrza z szybu.
Lekki szum w uszach wskazywał wyraźnie na zmianę ciśnienia.
Naraz, w chwili gdy nikt się tego zupełnie nie spodziewał, rozległ się szczęk i głośne cmoknięcie jedno, drugie…
Wstrzymali oddech, Dean kurczowo zacisnął palce na rękojeści broni.
Rozległ się ponowny szczęk i drzwi gwałtownie odskoczyły pchnięte ciśnieniem powietrza.
Za otwartymi drzwiami widniało jasno oświetlone, puste wnętrze maleńkiej windy.
Dean pierwszy wskoczył do środka rozglądając się ze zdumieniem po wnętrzu.
— Tylko jeden guzik! — zawołał. — Co za dziwna winda? Twarz Bernarda przybrała zacięty wyraz.
— Tak czy inaczej — musimy z niej skorzystać. Choćby nas miała zawieźć do samego piekła!
— A może lepiej przebijać się wokół reaktora?
— Nie — powiedział Kruk takim tonem, że towarzysze spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
— To znaczy? — wyszeptała Daisy.
— To znaczy, że was okłamałem! Przejście poza osłoną w bezpośrednie sąsiedztwo reaktora dałoby nam tylko 10 szans na 100, że przeżylibyśmy taką próbę.
— Dlaczego więc?… — Dean zacisnął palce na ramieniu przyjaciela.
— Dlatego, że wówczas myślałem, iż to jest jedyne wyjście. Teraz sytuacja uległa zmianie. Zabierzemy ze sobą narzędzia do cięcia metalu. Jeśli nawet winda zatrzymałaby się w jakimś zamkniętym pomieszczeniu — damy sobie radę. Zresztą, to nasza ostatnia szansa.
— W jaki sposób uruchomisz windę? — zaniepokoił się Roche. — Naciśnięcie guzika to tylko otwarcie wentyla dolnego, a nas przecież nie puści niskie ciśnienie panujące w górnej części szybu.
— Będziemy musieli doprowadzić ciśnienie na tych poziomach do normalnego i wszystko powinno być w porządku.
Kruk wybrawszy parę narzędzi podał je Tomowi.
— Zabierz to do windy. Zaraz wracam.
Po chwili Bernard znalazł się na górze w śluzie i ponowny szum w uszach obwieścił czekającym w windzie wzrost ciśnienia.
Wróciwszy na dół konstruktor jeszcze raz obrzucił wzrokiem wnętrze salki.
„Wyobrażam sobie ich miny, gdy nas tu nie zastaną” — pomyślał uśmiechając się do siebie. Natychmiast jednak spoważniał. Co ich czeka na końcu tego szybu? Może winda jest uszkodzona i zamiast ratunku przyniesie im śmierć? Odkrycie szybu wzbudziło nową nadzieję, którą sam Bernard w ostatnich godzinach niemal zupełnie utracił. Jednak jakże była ona krucha i niepewna! Jeśli winda stanie gdzieś w szybie w sąsiedztwie zbiorników wody lub, co gorsza, jakiegoś gazu?
„Nie ma innego wyjścia — pomyślał. — To.jedyna droga”.
Gwałtownym szarpnięciem zatrzasnął drzwi.
Stali stłoczeni w ciasnym wnętrzu, oczekując z niepokojem na to, co miało nastąpić za chwilę.
Bernard powoli uniósł rękę w górę i położył palec na czerwonym przycisku bez żadnego napisu czy symbolu.
— Jeden jedyny guzik… Dokąd on nas zaprowadzi? ”* Nacisnął. Poczuł, jak serce zabiło mu gwałtownie.
Winda drgnęła i ze wzrastającą szybkością pobiegła w dół.
Część II — Ziemia wzywa
Oni
Andrzej Krawczyk przebiegł palcami po klawiaturze. Ekran ożył setkami punkcików. Rozbłysły znajome kształty Krzyża Południa. Usiane gwiazdami niebo przesuwało się wolno, jak obraz dalekich przedmiotów widziany z okna pędzącego pojazdu.