Ciało leżało na podłodze.
Ciało zdechłego psa.
Kiedyś był pięknym owczarkiem niemieckim ważącym ze czterdzieści lub więcej kilogramów. Zwierzę leżało na boku. Sierść sprawiała wrażenie skołtunionej. Owczarek miał otwarty pysk. Muchy ucztowały na jego języku, nosie i oczach.
Reacher wszedł głębiej, czując, jak muchy kłębią się wokół jego nóg. W wannie nie było niczego. Pusta była także toaleta. Z pyska owczarka wypłynęła ciecz. Reacher dostrzegł ręczniki starannie powieszone na wieszakach i zaschłe brązowe plamy na podłodze. Żadnych śladów krwi, jedynie odchody, które wylały się na zewnątrz, gdy zwierzęciu puściły zwieracze.
Wyszedł z łazienki.
– To jego pies – oznajmił. – Sprawdźcie pozostałe pomieszczenia i garaż.
Nie znaleźli niczego. Żadnych śladów walki lub bałaganu, żadnych oznak obecności samego Swana. Przegrupowali się w korytarzu, a muchy powróciły do swojego zajęcia w łazience.
– Co tu się stało? – zapytała Neagley.
– Swan wyszedł i nie wrócił – rzekł O’Donnell. – Pies zdechł z głodu.
– Raczej z pragnienia – wtrącił Reacher. Nikt nie odpowiedział.
– Miska na wodę w kuchni jest pusta – ciągnął Reacher. – Pies wypił ją, a następnie wychłeptał wodę z miski klozetowej. Przypuszczalnie męczył się przez tydzień.
– To straszne – jęknęła Neagley.
– Makabryczne. Lubię psy. Gdybym mieszkał gdzieś na stałe, sprawiłbym sobie trzy lub cztery. Będziemy musieli wynająć helikopter i wyrzucać tych gości jednego po drugim.
– Kiedy?
– Wkrótce.
– Będziemy potrzebowali jakiegoś tropu.
– To zacznijmy szukać.
Wzięli z kuchni kawałki papierowego ręcznika i zasłonili nosy, by pokonać smród, a następnie rozpoczęli długie i skrupulatne poszukiwania. O’Donnell wziął kuchnię, Neagley salon, a Reacher sypialnię Swana.
W żadnym z pomieszczeń nie odkryli nic istotnego. Ze stanu, w jakim znaleźli psa wynikało, że Swan wyszedł, ale miał zamiar niebawem wrócić. Zmywarka do naczyń była w połowie pełna i nie została uruchomiona. W lodówce znajdowało się jedzenie, a kuchenne wiadro wypełniały śmieci. Na łóżku pod poduszką leżała złożona pidżama. Na stoliku nocnym Swan zostawił w połowie przeczytaną książkę. Zakładką była jego wizytówka: „Antony Swan, emerytowany oficer, zastępca dyrektora ochrony New Age Defense Systems, Los Angeles, Kalifornia”. U dołu widniał adres e-mail oraz numer bezpośredni, na który Reacher i Neagley próbowali się dodzwonić tyle razy.- Co wytwarza firma New Age Defense Systems? – zapytał O’Donnell.
– Pieniądze – odparł Reacher. – Niestety, jak sądzę, mniej niż kiedyś.
– Mają jakiś produkt czy zajmują się działalnością badawczą?
– Babka, z którą rozmawialiśmy, twierdziła, że coś gdzieś produkują.
– Co dokładnie?
– Nie mamy pojęcia.
Wspólnie przeszukali drugą sypialnię położoną w tylnej części domu, z przesuwanymi drzwiami i stopniem prowadzącym na puste patio. W pokoju stało łóżko, lecz nie było wątpliwości, że Swan używał pomieszczenia jako swego azylu. Dostrzegli biurko, telefon i szafę na dokumenty, a także półki zapełnione mnóstwem pamiątek, które gromadzą sentymentalni ludzie.
Zaczęli od biurka. Trzy pary oczu i trzy różne zadania. I tym razem nic nie znaleźli. Przeszli do szafki z dokumentami. W środku znajdowało się mnóstwo papierów, które przechowuje każdy właściciel domu. Dowody wpłat podatku od nieruchomości, polisa ubezpieczeniowa, unieważnione czeki, zapłacone rachunki, paragony. W części przeznaczonej na prywatne papiery umieszczono dokumenty ubezpieczenia społecznego, stanowe i federalne deklaracje podatkowe, umowę o pracę zawartą z New Age Defense Systems oraz odcinki pensji. Wyglądało, że Swan wiódł dostatnie życie. W miesiąc wyciągał tyle, ile Reacher w ciągu minionego półtora roku.
Były też druki weterynaryjne. Okazało się, że owczarek Swana był suką, wabił się Maisi i w najbliższym czasie miał zostać zaszczepiony. Znaleźli też pisma wysłane przez organizację Stowarzyszenie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt. Swan był jednym z jej głównych darczyńców. Przekazywał znaczne sumy. Reacher pomyślał, że sprawa musiała być tego warta. Swan nie był frajerem.
Sprawdzili półki i znaleźli pudło po butach wypełnione fotografiami. Różne migawki z życia osobistego i zawodowego Swana. Na niektórych była Maisi. Na innych, Reacher, Neagley i O’Donnell lub Franz, Karla Dixon, Sanchez z Orozco i Stan Lowrey. Wszystkie wykonano dawno temu. Byli na nich znacznie młodsi, wyraźnie inni, pełni młodości, zapału i pasji. Rozmaite fotki z biur i pokojów odpraw na całym świecie, na których widnieli po dwoje lub troje. Jedno ze zdjęć przedstawiało całą piątkę w mundurach galowych, zrobiono je przypuszczalnie tuż po przyznaniu im jakiegoś wyróżnienia. Reacher nie pamiętał, kto zrobił zdjęcie. Pewnie jakiś wojskowy fotograf. Nie pamiętał również, za co otrzymali wówczas nagrodę.
– Musimy się zbierać – przynagliła Neagley. – Mogli nas zobaczyć sąsiedzi.
– Mieliśmy usprawiedliwiony powód, aby sprawdzić, co się dzieje – odparł O’Donnell. – Nasz przyjaciel mieszka sam, nie odpowiada na pukanie do drzwi, z wnętrza domu dolatuje przykry zapach.
Reacher podszedł do burka i podniósł słuchawkę telefonu. Wcisnął klawisz powtórnego wybierania. Usłyszeli szybką serię elektronicznych dźwięków towarzyszącą wprowadzaniu ostatnio wykręconego numeru. Po chwili rozległ się sygnał. Telefon odebrała Angela Franz. Reacher usłyszał dolatujący z oddali głos Charliego. Odłożył słuchawkę.
– Ostatni telefon wykonał do Franza – oznajmił. – Do jego domu w Santa Monica.
– Zameldował się na służbie – skwitował O’Donnell. – Przecież domyślaliśmy się tego. To na nic.
– Nic nie znaleźliśmy – powiedziała Neagley.
– Pouczające jest to, czego tu nie ma – zauważył Reacher. – Nie ma jego kawałka muru berlińskiego. Nie ma pudła z rzeczami z New Age Defense Systems.
– Co z tego wynika?
– Może nam to pomóc w określeniu chronologii wydarzeń. Zostajesz wywalony z roboty, ładujesz swoje rzeczy do pudła, które wrzucasz do bagażnika samochodu. Jak długo je wozisz, zanim wniesiesz do domu i zrobisz porządek?
– Dzień lub dwa – odparł O’Donnell. – Swan musiał być cholernie wkurzony zwolnieniem, chociaż to bardzo zrównoważony człowiek. Przełknął porażkę i szybko wziął się w garść.
– Dwa dni?
– W najgorszym razie.
– Zatem wszystko wydarzyło się nie więcej niż dwa dni po wywaleniu go na bruk przez New Age.
– W jaki sposób nam to pomoże? – zapytała Neagley.
– Nie mam pojęcia – odpowiedział Reacher. – Z drugiej strony im więcej wiemy, tym więcej będziemy mieli szczęścia.
Wyszli przez kuchnię i zamknęli drzwi, lecz nie przekręcili zamka. Uznali to za bezcelowe. Przecież wybili szybę. Ruszyli wyłożoną płytami ścieżką wokół garażu i dostali się na podjazd. Następnie skierowali się w stronę chodnika. Okolica, w której znajdował się dom Swana, była spokojna. Typowa miejska sypialnia. Nic się nie poruszyło. Reacher spojrzał w prawo i w lewo, rozglądając się za wścibskimi sąsiadami. Żadnych świadków, żadnych ciekawskich oczu za kołyszącą się zasłoną.
Zauważył jedynie brązową crown victorię zaparkowaną w odległości czterdziesta metrów od nich.
Przodem w stronę domu Swana.
I jakiegoś faceta siedzącego za kierownicą.