Изменить стиль страницы

SCENA PIĄTA

Hesia, Mela, Zbyszko. Zbyszko – kołnierz podniesiony, twarz zmięta, zmarznięty, skrzywiony. Młode to, a już niemożliwe; choć chwilami coś w głębi źrenic się przewija.

HESIA

Gdzie byłeś, gdzie byłeś?

ZBYSZKO

odsuwa ją laską

Poszła!

HESIA

Gdzie byłeś? Lumpowałeś się? Mój złoty, powiedz, powiedz… Ja nic nie powiem mamie.

ZBYSZKO

Poszła!

HESIA

Ładnie się wyrażasz! Nie powiesz? A ja wiem! W nocnej kawiarni byłeś, likiery piłeś, ładne panny były… tak ładnie śmierdzisz cygarami… u, u!… jak ja to lubię…

ZBYSZKO

Mówię ci, poszła!

MELA

Hesiu, daj spokój!

HESIA

Tak? To tak ze mną? Poczekaj, ja też dorosnę, ja też pójdę na lumpę, ja też będę chodziła po kawiarniach i będę pić likiery… po nocnych kawiarniach, jak ty, jak ty!

Skacze przed nim na jednej nodze.

ZBYSZKO

Ładna edukacja, ślicznie się zapowiadasz.

HESIA

A teraz, żeby cię nauczyć grzeczności w kole rodzinnym…(woła) Mamciu! Mamciu! Zbyszko powrócił!

ZBYSZKO

Cicho bądź!

DULSKA

wpada jak bomba

Jesteś?

ZBYSZKO

Jestem i znikam! Idę się przespać przed biurem.

DULSKA

Nie! Zostaniesz tu! Mam z tobą do pomówienia.

ZBYSZKO

A!… lecę z nóg.

DULSKA

surowo

Wierzę!… (do dziewcząt) Proszę iść się ubrać. Mela, do gam!

MELA

Już nie mam czasu.

DULSKA

Pięciopalcówki, na to starczy. Hesia znów podarła kalosze.

ZBYSZKO

Nie ma tu gdzie czarnej kawy?

DULSKA

Nie ma, mój panie! Hesia nic nie szanuje. Nigdy z ciebie nie będzie kobieta jak należy.

Dziewczęta wybiegają.

ZBYSZKO

Nie ma czarnej kawy w tym zakładzie?

DULSKA

Gdzie byłeś?

ZBYSZKO

He?

DULSKA

Gdzie byłeś do tej pory?

ZBYSZKO

Gdybym mamci powiedział, toby mamcia tak skakała.

DULSKA

O!…

ZBYSZKO

Najlepiej więc nie pytać.

DULSKA

Jestem matką.

ZBYSZKO

Właśnie dlatego.

DULSKA

Muszę wiedzieć, na czym trawisz czas i zdrowie.

ZBYSZKO

Widzi mamcia, co mam pod nosem? Wąsy, a nie mleko, a więc…

DULSKA

łamiąc ręce

Jak ty wyglądasz!

ZBYSZKO

E!

DULSKA

Jesteś zielony.

ZBYSZKO

To modny kolor. Mamcia kazała także balkony i okna pomalować na zielono.

DULSKA

Która panna cię weźmie, jak będziesz tak wyglądał.

ZBYSZKO

Jeszcze gorszych biorą. Nie ma czarnej kawy w tym zakładzie?

DULSKA

Wyrażaj się inaczej. Ciągle myślisz, że jesteś w towarzystwie kokocic.

ZBYSZKO

Takie dobre towarzystwo jak i inne. A potem, co mamcia wydziwia na kokotki. Niby to i u nas nie ma kokot w kamienicy. Sama mamcia wynajmowała tej z pierwszego piętra.

DULSKA

z godnością

Ale się jej nie kłaniam.

ZBYSZKO

Ale pieniążki za czynsz mamcia bierze od niej, że aż ha!

DULSKA

Przepraszam, to ja takich pieniędzy dla siebie nie biorę.

ZBYSZKO

A co mamcia z nimi robi?

DULSKA

majestatycznie

Podatki nimi płacę.

ZBYSZKO

Ha! No… A ja idę spać

DULSKA

Czy ty się przestaniesz lampartować?

ZBYSZKO

Jamais!

DULSKA

Ja długów płacić nie będę.

ZBYSZKO

E!… to już o tym później.

DULSKA

Zbyszko! Zbyszko! na tom cię mlekiem swym karmiła, żebyś nasze uczciwe i szanowane nazwisko po kawiarniach i spelunkach włóczył.

ZBYSZKO

Było mnie chować mączką Nestle'a – podobno doskonała.

Dulska siada przy stole, zgnębiona. Zbyszko podchodzi, siada na stole i mówi do niej poufale.

No, nie martwiuchny się, pani Dulska. Ale co mamcia chce, żebym ja tu z wami w domu robił? Nikt nie bywa, żyjemy jak ostatnie sobki.

DULSKA

Ciężkie czasy, nie ma na przyjęcia.

ZBYSZKO

E! człowiek jest zwierzęciem towarzyskim. Musi od czasu do czasu myśl wymienić. O! widzi mamcia, "myśl" – to wielkie słowo. Choć ono się stąd gna, to przecież tu i ówdzie się jeszcze kręci…

DULSKA

Ja tam nie mam czasu myśleć.

ZBYSZKO

Właśnie, właśnie! Więc też ja myk z domu, bo w domu właściwie cmentarz. A czego? Myśli – swobodnej, szerokiej myśli…

DULSKA

A więc do kawiarni, do…

ZBYSZKO

Tak, tak! do… Co mamcia może wiedzieć, którymi to drogami chadza ludzka myśl, nawet takiego jak ja kołtuna.

DULSKA

Jesteś głupi. Ty i twój ojciec to jedna dusza. On co dzień w cukierni, a ty Bóg wie gdzie…

SCENA SZÓSTA

Dulska, Dulski, Zbyszko.

Dulski, zasuszony urzędnik, wchodzi ubrany bardzo porządnie, do wyjścia; czyści kapelusz.

DULSKA

No, wreszcie!

Dulski poprawia kołnierzyk przed lustrem.

ZBYSZKO

Dzień dobry ojcu!

Dulski gestem wita syna.

DULSKA

do męża

Dziś fasujesz?

Dulski kiwa głową.

A uważaj, żebyś nie zgubił. Na co czekasz? A! cygaro… Zbyszko, daj cygaro ojcu znad pieca.

Dulski bierze cygaro, które Zbyszko zdjął znad pieca, próbuje je.

A czy wisz, o której twój synek do domu wrócił?

Dulski wzrusza ramionami, że mu to obojętne, i wychodzi środkowymi drzwiami.

Zwariować można z tym człowiekiem.

ZBYSZKO

Tak go mama wychowała.

DULSKA

Nie, to już zanadto!

ZBYSZKO

Dobranoc! Idę się zdrzemnąć.

DULSKA

A biuro?

ZBYSZKO

ziewając

Nie ucieknie.