Изменить стиль страницы

DULSKA

niechętnie

E… to…

JULIASIEWICZOWA

Wiem, co mówię. Niech ciocia ją odprawi, póki czas.

DULSKA

Moja kochana, pewnie ci się zdawało… A potem… (patrząc w bok) wobec tego, co się dzieje, że niby… no… rozumiesz… to piwo, co szumi.

JULIASIEWICZOWA

A!

DULSKA

Słowem, że rozumiesz…

JULIASIEWICZOWA

Lepiej w domu?

DULSKA

Ja nie mówię… ale…

JULIASIEWICZOWA

A wie ciocia, może ciocia ma rację…

Chwila milczenia. Przez scenę przechodzi w milczeniu Hanka i znika w kuchni. Obie panie patrzą za nią.

Trzeba jednak przyznać, że mężczyźni mają szczególny gust.

DULSKA

A, niech tam! Byle się nie włóczył i nie tracił zdrowia… Trzeba być matką, aby zrozumieć, jaki to ból patrzeć, jak syn marnieje.

JULIASIEWICZOWA

Dziękuję! Ale żeby ona potem…

DULSKA

Ona? Także! Będzie kontenta… to takie wszystko bez czci i wiary. Pokażę ci tok, co sobie kazałam przerobić.

Idzie do przedpokoju, wraca z tokiem z fiołków i białych piór, kładzie go na głowę, co przy kaftanie barchanowym i halce wywołuje dziwny efekt.

Dobrze?

JULIASIEWICZOWA

Wcale! Wcale…

DULSKA

w toku

Muszę się oszczędzać… przerabiam stare łachy.

JULIASIEWICZOWA

No, na cioci wszystko się dobrze wyda. Czy ciocia w tym roku podwyższa?

DULSKA

Spodziewam się! Muszę! Wszyscy podwyższają. Pokażę ci szpeiscetel.

JULIASIEWICZOWA

No, no!…

DULSKA

Wydobywa z szufladki papier, opiera się o stół, obie z zajęciem pochylają się nad papierem.

Suteryny całe w rumel o dwadzieścia. Do sieni wstawię magle.

JULIASIEWICZOWA

Ciasno… Zęby sobie powybijają.

DULSKA

To mi wszystko jedno. Ja tamtędy nigdy nie chodzę. Oba partery po pięć, pierwsze piętro, kokocica, o dziesięć…

JULIASIEWICZOWA

Kokocica? To za mało. Ja bym podwyższyła co najmniej o dwadzieścia.

DULSKA

Tak myślisz?

JULIASIEWICZOWA

śmieje się

Naturalnie… ma pieniądze, lekko jej przychodzą… niech płaci.

DULSKA

rozjaśniona

Niech płaci…

JULIASIEWICZOWA

śmiejąc się

Niech płaci!

DULSKA

A więc – kokotka o dwadzieścia, radca o dziesięć… drugie piętro…

Obie zacietrzewione, pochylone nad stołem, czytają. Kurtyna wolno spada.

AKT DRUGI

Ta sama dekoracja, co w akcie poprzednim. Ściemnia się powoli, długie cienie liliowoszare padają przez zamarzłe szyby. Po scenie, jak zwierz w klatce, tam i z powrotem automatycznym ruchem chodzi Dulski w szlafroku z zegarkiem w ręku. Zamyka oczy i chodzi tak jak lalka drewniana. Wreszcie ustaje. Zaraz otwierają się drzwi sypialni małżeńskiej i ukazuje się Dulska w gorsecie i spódnicy.

SCENA PIERWSZA

Dulska, Dulski, Hesia.

DULSKA

Felicjan! Felicjan!

Dulski budzi się i patrzy na nią.

Chodź! Czemu nie chodzisz? Jeszcze nie ma dwóch kilometrów. Ja tam rachuję!

Dulski pokazuje jej zegarek.

Co mi zawracasz głowę zegarkiem! Ja mam najlepszy zegar w głowie. Nie chodź! Nie chodź! Dobrze – powiem doktorowi. Umyślnie ci każę w pokoju chodzić na Wysoki Zamek, a nie po ulicy, żeby mieć nad tobą oko, czy nie szachrujesz, a ty… zresztą to twoja rzecz.

Chowa się za drzwi. Dulski zaczyna znów automatycznie chodzić. Wpada Hesia, ubrana strojnie, jasnoniebiesko, pantofelki, błękitne pończoszki. Całuje ojca w mankiet.

HESIA

Ojciec idzie na Wysoki Zamek?

Dulski kiwa głową.

A jeszcze ma ojciec daleko?

Dulski pokazuje pięć palców.

Pięćset?

Dulski kiwa głową.

To ojciec już koło Teatyńskiej?

Dulski mruczy. Hesia śmieje się.

Ale tak! Ale tak! A niech ojciec prędko idzie, bo tunel rozbijają.

Dulski patrzy na nią surowo i wzrusza ramionami. Hesia wskazuje na kanapę i przegląda się w lustrze, Dulski podchodzi do niej i ściąga ją z kanapy.

Mama nie widzi! (biegnie do drzwi pokoju dziewcząt) Mela! Mela!

GŁOS DULSKIEJ

Hesiu! Czy Mela ubrana?

HESIA

Jeszcze się pichci.

Dulski staje, zgorszony, i mruczy coś.

Ojciec nie rozumie? No… stroi się. Za ojca czasów tak nie mówiono? No to co? Teraz mówią.

DULSKA

wychyla się, ubrana odświętnie

Felicjan, przestań chodzić, już jesteś na Wysokim Zamku. Jutro pójdziesz do Kaiserwaldu.

Znika.

HESIA

idzie do okna i chucha na szybę, śpiewa

Pozamarzało jakby w jakim zlewie.

Dulski ogląda się i cicho idzie do pieca, włazi na krzesło i kradnie cygaro, w tej samej chwili Hesia się odwraca i widzi to. Dulski chrząka, idzie do przedpokoju, odziewa się, wraca, podchodzi do drzwi Dulskiej, stuka, ona wychyla się.

DULSKA

Już cię niesie do kawiarni. No, masz, swoje dwadzieścia centów. Teraz będę co dzień dawać po dwadzieścia centów. Tygodniowo nie… na nic. Zaraz wszystko przetracasz z koleżkami! A wracaj na kolację!

Znika.

Dulski chwilę stroi się przed lustrem, wreszcie wychodzi. Hesia biegnie natychmiast do pieca, włazi na krzesło i kradnie cygaro.

SCENA DRUGA

Wchodzi Mela, ubrana jak Hesia, jest blada i chora. Zatrzymuje się we drzwiach, po czym biegnie ku Hesi, która pokazuje jej język i ucieka ku kanapie.

MELA

Hesiu! Pokaż, coś ty wzięła?

HESIA

No, cygara… Wielka afera!

MELA

Ukradłaś?

HESIA

Och!… Przed chwilą ojciec kradł także. Jak taki kamienicznik może to robić, czemu ja nie mogę?

MELA

Po co tobie cygara?

HESIA

Po co? Wy-pa-lę.

MELA

Och! Kiedy?

HESIA

Jak będzie galówka. A potem pojadę!

MELA

Gdzie?

HESIA

Nad Bałtyk. Albo nie, dam cygaro kochankowi kucharki. Powiadam ci, widziałam go. Jest pucerem. No, rozumiesz, u lejtnanta… bardzo, bardzo…

MELA

Jak ty możesz się przyglądać takim?

HESIA

Czemu, czemu?… Cóżeś taka blada?

MELA

Głowa mnie strasznie boli.

HESIA

Może i ty buchnęłaś cygaro?