Изменить стиль страницы

Gwiżdżę na świat!

JULIASIEWICZOWA

Masz rację. I ja także. Ale… żyjemy w ciągłym kontakcie.

ZBYSZKO

Pluję na kontakt!

JULIASIEWICZOWA

Naturalnie. Tylko… musicie sobie sami wystarczyć. Nie znam jej, musi mieć dużą inteligencję wrodzoną.

Zbyszko milczy.

Ty to rozwiniesz, więc z moralnej strony nie ma obawy. Tylko materialna.

ZBYSZKO

Mam ją w pięcie.

JULIASIEWICZOWA

Tak się mówi. Ale ty masz pensji 60 złotych reńskich. I prócz tego masę długów. Kondykt w powietrzu. Z tego we troje – to nędza. Hanka nie zarobi nic, chyba że będzie u siebie samej sługą, no, ale i to… A ty przyzwyczajony do puszczania pieniędzy swoich i nie swoich…

ZBYSZKO

siada na fotelu

Tak będzie, jak powiedziałem!

JULIASIEWICZOWA

Tak, ale głównie o te pieniądze… Bo niby z czego żyć? Wieczorami możesz pisać. Mój mąż ci da jakie kawałki do odrabiania w domu, ale i to…

ZBYSZKO

Daj ty mi spokój!

JULIASIEWICZOWA

Bądźmy logiczni. Mieszkanie, już jeden pokój z kuchenką: 25-30… Na życie – gulden, co jest nędzą. Ale skoro się kochacie… To już cała pensja. A gdzież reszta?

ZBYSZKO

Będę robił długi.

JULIASIEWICZOWA

Mamcia ogłosi – nikt centa nie da. A rodzice jeszcze żyć mogą i trzydzieści lat. Będziesz nędzarzem długo, bardzo długo, no, ale…

ZBYSZKO

Daj ty mi spokój!

JULIASIEWICZOWA

Boże drogi! gdyby to można tak życiu powiedzieć: "daj mi spokój," ale ono włazi na kark jak hydra – i zdławi. (podchodzi do niego i siada na poręczy fotela) Zbyszko, popatrz

mi w oczy. Ty żałujesz tego, coś zrobił.

ZBYSZKO

Puść mnie!

JULIASIEWICZOWA

Nie puszczę! Tu się rozchodzi o coś więcej jak o głupie "na złość matce".

ZBYSZKO

To nie na złość… Ja chciałem raz zetrzeć w proch to podłe, to czarne, co tu jest duszą złych czynów w tych ścianach. Chciałem raz wziąć się za bary z tym czymś nieuchwytnym i…

JULIASIEWICZOWA

I wziąłeś się za bary, szamotałeś, pokazałeś kły, a teraz musisz ulec.

ZBYSZKO

Nie muszę, nie ulegnę!

JULIASIEWICZOWA

Masz siły do takiej ciągłej walki?

Zbyszko milczy

Aha! aha! Nawet nie odpowiadasz. Ty jesteś zupełnie już wyczerpany. Ciebie ta jedna noc zmogła, a cóż dopiero całe takie życie…

ZBYSZKO

Ach, ty! Ach, ty!…

JULIASIEWICZOWA

Cóż ja? Ciocia powiedziała, że ja mam złodziejski spryt. Tak! Bo zgodziłam się z życiem i kradnę to, co jest najmilszego. To jest szczyt mądrości. Walczyć? Donkiszot! Śmieszne! Zresztą, sam powiedziałeś: wyciągniemy kopyta.

ZBYSZKO

Ty umiesz budzić we mnie kołtuna.

JULIASIEWICZOWA

Ależ on na chwilę w tobie nie zasnął! Ty się z nim nie borykaj. To na nic. Wiesz sam. Zresztą, co ty od cioci chcesz? Ona cię kocha, dała ci życie…

ZBYSZKO

Cha! Cha!… Ja się na świat nie prosił.

JULIASIEWICZOWA

To komunał. Wychowała cię, według niej, najlepiej.

ZBYSZKO

Najlepiej! To zgroza słuchać, co ty mówisz.

JULIASIEWICZOWA

Według niej. Wszystko to zrobiła przez miłość dla ciebie. I teraz ona płacze, Zbyszku, ona płacze…

ZBYSZKO

E!

JULIASIEWICZOWA

Nie "e"… to jest matka…

Zbyszko siada na fotelu, zgnębiony. Juliasiewiczowa podchodzi.

No… i co będzie, Zbyszko?

Zbyszko milczy.

No, no…

ZBYSZKO

Jest jeszcze czas.

JULIASIEWICZOWA

Nie, nie, takie rzeczy przecina się od razu. Raz, dwa! Zobaczysz, odetchniesz, jak z tym skończysz.

ZBYSZKO

cicho

Ale jak?

JULIASIEWICZOWA

Już my na to poradzimy.

ZBYSZKO

Będzie skandal.

JULIASIEWICZOWA

A widzisz! a mówiłeś, że ci o świat nie chodzi!

Chwila milczenia.

Zbyszko milczy.

I przeprosisz matkę?

ZBYSZKO

Za co?

JULIASIEWICZOWA

Zrób to, obraziłeś ją bardzo. Ona chora, ona biedna. (biegnie do drzwi) Ciociu!

ZBYSZKO

Ale… krzywda się jej nie stanie?

JULIASIEWICZOWA

Proszę cię, już ja w tym będę. Ciociu!

SCENA DZIEWIĄTA

Zbyszko, Dulska, Juliasiewiczowa.

JULIASIEWICZOWA

Ciociu! Zbyszko cofa, co powiedział. Powrócił do rozumu… i przeprasza ciocię.

Dulska płacze.

ZBYSZKO

podchodzi ku niej, całuje ją w rękę i mówi cicho

Przepraszam mamę za to… A psiakrew… psiakrew!

DULSKA

do Juliasiewiczowej

No widzisz… znów klnie.

JULIASIEWICZOWA

Ach, to głupstwo! To nie ma znaczenia.

ZBYSZKO

z wybuchem

Ma, ma znaczenie! Ma!

JULIASIEWICZOWA

Cofasz się?

ZBYSZKO

Tak… tak… będę tym, kim byłem! A! Możecie być dumni! (z wybuchem nerwowym) Ach, jak ja się będę teraz łotrował! Jak ja się będę łotrował!…

JULIASIEWICZOWA

Dopóki się nie ożenisz, dobrze nie ożenisz… z panną fajną, z dobrego domu.

ZBYSZKO

Dopóki się dobrze nie ożenię z posagiem, z kamienicą, z diabłem, z czortem…

Wybiega do swego pokoju.

DULSKA

Boże! Boże!

JULIASIEWICZOWA

Niech ciocia pozwoli mu wyburzyć się. Główna rzecz zrobiona. Teraz trzeba się wziąć do niej. Ciocia mi daje carte blanche?

DULSKA

Nie rozumiem.

JULIASIEWICZOWA

dochodzi do drzwi

Tadrachowa!