Изменить стиль страницы

HANKA

Ja pójdę w piecach palić…

MELA

Nie, nie! Daj spokój. Lepiej, żebyś już się do niczego nie mieszała. Bo jak zaczniesz znów być służącą, to będzie jeszcze gorzej. Siedź tu spokojnie i czekaj, co będzie.

HANKA

A bielizna nie zmaglowana…

MELA

Nie turbuj się. Teraz się przyjmie pokojową i ona już za ciebie to wszystko zrobi. Ty teraz jesteś narzeczona Zbyszka, to przecież nie możesz chodzić do magla ani w piecach palić. Pij kawę… moja złota…

HANKA

Dziękuję panience, nie mogę. Mnie tak od tego wczorajszego, że aż no… ha… (obciera nos) O Jezu!

MELA

przykuca przed nią

Moja Andziu, ja wiem, że to przykre przejście, ale to trudno. Zobaczysz, że jeszcze będziesz bardzo szczęśliwa ze Zbyszkiem. Ubierzesz się inaczej, natrę ci ręce gliceryną, nauczę cię ładnie pisać, nie będziesz nic robić.

HANKA

E! Gnić bez roboty…

MELA

Ha, będziesz mieć inne zajęcie. Potem ja będę zawsze z tobą i przy tobie. Ja za mąż nie pójdę, bo ja nie mam zdrowia, a mamcia mówi, że do zamążpójścia to trzeba mieć końskie zdrowie. I właśnie chciałam ci powiedzieć, że… co do tego jakiegoś dziecka, coś ty mówiła, a co ja nie rozumiem, to jeżeli ty już byłaś zamężna i boisz się, że niby podobno mężczyźni niechętnie się żenią z wdowami, co mają dzieci… to nie bój się. Ja się tym dzieckiem zajmę, wychowam. A co by mi mamcia dała na wyprawę czy na posag, to dla dziecka oddam. Ja sobie tak umyśliłam dziś w nocy. Ja chciałam iść do klasztoru, bo tam cicho i tak miło musi być za murami, jak dzwonek rano dzwoni w maju. Ale przecież i na świecie można mieć ciszę. I wolę się dla ciebie poświęcić. No… jedz bułkę… jedz… A ty za to musisz być dla mnie bardzo dobra i mówić do mnie: "Moja złota, dobra, kochana Melu…", no… powtórz…

HANKA

Co też panienka… co też panienka…

MELA

Mów mi Melu, a ja tobie Andziu.

HANKA

Kiedy ja Hanka.

MELA

Nie, jak Zbyszkowa żona, to Andzia.

HESIA

wpada w jednej pończoszce, skacze na jednej nodze

Pycha… dziewiąta blisko, w domu cisza… pensja się wściekła na dziś… pycha!

MELA

Cicho! Mamcia chora.

HESIA

Dziś cały dom chory. Nikt nie idzie do roboty, tylko tatko, naturalnie. (do Hanki) Cóż ty? Belle soeur! a!… hi… hi… Serwus, czupiradło!

MELA

Hesiu, jakże tak można.

HESIA

Cóż ty to na serio bierzesz? Przecież to cała komedia. Gzy, nic więcej. Hu!… zimno tu. W piecu nie palą. Co to są zaburzenia familijne! (nagle siada przy Hance) Powiedz, czy ty pierwsza zaczepiałaś Zbyszka, czy on ciebie?

HANKA

Że też się panienka Boga nie boi…

HESIA

O! już się nauczyłaś Boga wzywać nadaremno. Jeszcze do naszej familii nie należysz. Hi! hi! Czy ty sobie wyobrażasz, ciućmo jedna, że się Zbyszko z tobą naprawdę ożeni?

Hanka płacze.

MELA

Hesia, nie rób jej przykrości.

HESIA

Ale nie, nie. Przyobiecuję być nawet drużką i powieść do ołtarza uroczą oblubienicę. Patrz, Mela, jak mi nogi urosły od wczoraj.

MELA

Zaziębisz się.

SCENA DRUGA

Też same, Dulska.

DULSKA

blada, w szlafroku, głowa związana

Co się tu dzieje? Wy tutaj? Nie na pensji?

HESIA

Nie ma nas kto odprowadzić.

HANKA

Ja pójdę.

DULSKA

Ty? odprowadzać panienki? no! no!… Idźcie się ubierać.

HESIA

Ale z pensji nici, mamciu.

DULSKA

Naturalnie. Wszystko tak i to przez… (Mela całuje matkę w rękę) Czego chcesz?

MELA

Mamciu złota, daruj im! nie gniewaj się! Już ona ci całe życie…

DULSKA

Proszę się do tego nie mieszać.

Mela odchodzi do swego pokoju ze spuszczoną głową. (do Hanki)

Ty idź do pokoiku, gdzie się składa brudną bieliznę. Tam siedź, nie ruszaj się, aż cię zawołam. Z kucharką ani słowa, ani z nikim. Rozumiesz? Twoja matka chrzestna, ta Tadrachowa, co prała dwa razy, zawsze mieszka na Św. Józefa?

HANKA

Tak, proszę wielmożnej pani.

DULSKA

Dobrze, a teraz idź!

Hanka odchodzi do sypialni małżeńskiej.

(do Hesi)

Posłałaś list do ciotki?

HESIA

Posłałam. I powiedziałam, żeby stróż prosił, że mamcia prosi, żeby ciocia zaraz przyszła. (Dulska siada, zgnębiona.) Proszę mamci, może prochy pościerać? (Dulska robi gest, że jej wszystko jedno. Chwila milczenia.) Proszę mamci, czy Zbyszko naprawdę się z tym czymś ożeni?

DULSKA

Daj ty mi spokój.

HESIA

Ja też myślałam, że to niemożliwe. Choćby ze względu na nas. Czy kto porządny później starałby się o mnie albo o Melę?

DULSKA

Daj ty mi spokój!

HESIA

Zresztą Mela to mniejsza, bo ona i tak idzie na starą pannę, ale ja…

DULSKA

A ja ci mówię, daj ty mi spokój, bo się na tobie skrupi.

HESIA

Tylko proszę mamy… ja nie rozumiem, jak mamcia tego nie widziała. Ja to już od dawna wypenetrowałam! Ja…

SCENA TRZECIA

Dulska, Hesia, Zbyszko

ZBYSZKO

ubrany jak do wyjścia, kręci się chwilę po pokoju

Gdzie Hanka?

Milczenie.

Pytam się: gdzie Hanka?

HESIA

Oblubienica z Lammermooru rondle myje.

ZBYSZKO

Proszę więcej jej nie używać do kuchennych posług. Gdzie Hanka dziś spała? (milczenie) Pytam się, gdzie Hanka dziś spała?

HESIA

Na stołeczku pod piecem, ręce w małdrzyk, a buzia w ciup.

ZBYSZKO

Trzeba inaczej się nią zająć. (milczenie) Bo… jeżeli… no… zresztą, ja wychodzę, za chwilę wrócę. Muszę jakiś porządek zrobić.

HESIA

śmieje się

Postaw łoże pod baldachimem w salonie…

ZBYSZKO

Milcz!

HESIA

Nie chce mi się! Nie chce mi się… Cake-walk! Cake-walk! (robi kilka pas) Hanuś, słodka narzeczona… dziewczę z buzią jak malina…

ZBYSZKO

Idź, ty…

Wychodzi szybko.

HESIA

Strach! jeszcze czegoś podobnego, jak długo żyję, nie widziałam. (nadsłuchuje) Stróż jest w kuchni. Dowiem się. Tylko, wie mamcia, ja wątpię, czy ciocia przyjdzie, bo strasznie była wczoraj naindyczona.