Изменить стиль страницы

ZBYSZKO

A… psiakrew!

JULIASIEWICZOWA

Aha, klnij! Dużo ci pomoże! Matka Hankę teraz wypędza. Ciekawa jestem, co twój honor uwodziciela każe ci teraz zrobić dla twej… ofiary!

Śmieje się ironicznie

ZBYSZKO

chwyta za kapelusz

Żmija!

JULIASIEWICZOWA

Byłam pewna. Kapelusz w rękę i fiut! Najlepszy punkt wyjścia.

ZBYSZKO

Milcz! Nie doprowadzaj mnie do pasji.

SCENA PIĘTNASTA

Dulska, Juliasiewiczowa, Zbyszko.

DULSKA

w ręku książeczka

Hanka! A, ty tu? Nie wychodź!… Mam z tobą porachunek.

ZBYSZKO

Tak, tak. Wiem już, o co chodzi. I… pokazałaby mama wiele taktu, gdyby o tym nie mówiła.

DULSKA

Taktu! Taktu! Ty śmiesz mówić o takcie? Ty, który taki skandal wywołałeś pod rodzicielskim dachem! Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się do Brzuchowic czy na Zamarstynów.

ZBYSZKO

To moja rzecz.

DULSKA

Bezwstydnik! Do tego doprowadzić, żeby mi potem byle kto oczy tym wykalał.

JULIASIEWICZOWA

O, przepraszam! Tym "byle kto" to mam być ja? Tego już zanadto. I ciocia tak mówi? A czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powiedzieć, aby ta śliczna historia inaczej wyglądała?

DULSKA

Co powiesz, to będzie kłamstwo. Takiej jak ty nikt nie uwierzy.

JULIASIEWICZOWA

Jaka ja jestem, to jestem, ale nigdy nie dopuściłabym się tego, czego się tu dopuszczono. (do Zbyszka) Wiedz o tym, że ciocia o Hance od początku wiedziała.

DULSKA

Nieprawda!

JULIASIEWICZOWA

Aha! Nieprawda! Przez palce się patrzyło, przez palce. Dopiero teraz, jak grozi głośny skandal, to na Zbyszka, na Hankę…

ZBYSZKO

A to ładna historia! I w jakim celu?

JULIASIEWICZOWA

Żebyś w domu siedział…

ZBYSZKO

A… rozumiem!

DULSKA

Ona kłamie!

ZBYSZKO

Ona prawdę mówi. To bardzo na maminą moralność patrzy.

DULSKA

bije pięścią w stół

Kłamie!

JULIASIEWICZOWA

tak samo

Nie kłamię!

ZBYSZKO

tak samo

Prawdę mówi! Ja to czuję, ja to wiem! To jest to, co tu pełza tak brudno, tak ohydnie – co to za ścianę byle nie wyszło. Ale kto wiatr sieje, ten burzę zbiera! Hanka!

Biegnie do kuchni.

Mela i Hesia ukazują się na progu.

DULSKA

Zbyszek!

ZBYSZKO

A chce mama wiedzieć, co zrobię? Chce mama wiedzieć? Ja się z Hanką ożenię!

DULSKA

Jezus, Maria! Szlag mnie trafi!

MELA

Mamo, przebacz im! Błogosław!

DULSKA

Odczep się!

Zbyszko wciąga Hankę.

Hanka, rzuć te łachy! Zostaniesz tutaj na zawsze.

HANKA

Kiedy mi pani wypowiedziała.

ZBYSZKO

Zostaniesz! Ja się z tobą ożenię.

HANKA

Rany boskie!

DULSKA

Ja nie pozwolę.

ZBYSZKO

To się na nic nie zda.

JULIASIEWICZOWA

Zbyszko, upamiętaj się!

DULSKA

do Dulskiego, który wszedł i patrzy zdumiony

Felicjan, widzisz, jaką twój syn daje nam synową?…

Dulski zainteresowany podchodzi.

No, ruszże się, ty ojciec… Przeklnij go czy co, może się upamięta.

ZBYSZKO

To na nic. Tak będzie! Niech raz taka szpetota unurza się we własnym błocie.

DULSKA

Rany boskie! Jak mi się kto spyta, jak moja synowa z domu…

ZBYSZKO

To powie mama, że nie z domu, ale z chałupy. To będzie najgorsza kara. Hanka, padnij do nóg i proś o błogosławieństwo…

HANKA

Proszę wielmożnej pani, ja przecież…

DULSKA

Idź precz! Felicjan, odezwij się!

DULSKI

A niech was wszyscy diabli!!!

Odchodzi do sypialni.

DULSKA

pada na kanapę

Nie wytrzymam, daję słowo, nie wytrzymam…

ZBYSZKO

Siadaj, Hanka, siadaj rzędem obok mamy! Teraz tu twoje miejsce.

Sadza gwałtem Hankę na kanapę.

JULIASIEWICZOWA

Zbyszko!

Dzwonek, Hanka się zrywa i chce biegnąć otworzyć.

ZBYSZKO

Siedź! Nie ruszaj się!

HANKA

Ja chcę otworzyć…

HESIA

Ktoś idzie.

ZBYSZKO

sadza gwałtem Hankę i stając na progu przedpokoju mówi

Niech kucharka idzie otworzyć i powie, że obie panie Dulskie przyjmują!

Zasłona spada.

AKT TRZECI

Scena przedstawia ten sam pokój. Ranek, story podniesione, szare światło dnia zimowego, pod nie rozpalonym piecem drzemie na stołeczku niskim Hanka, owinięta w chustkę czarną. Za podniesieniem zasłony słychać wicher łopoczący o szyby. Chwila milczenia. Słychać tylko, jak Hanka oddycha ciężko i od czasu do czasu jęczy: "Jezus!" Drzwi otwierają się, wchodzi cichutko Mela w barchanowej spódniczce białej, koszulce i narzuconym na plecy barchanowym kaftaniku. Włosy ma rozpuszczone. W rękach bułka i garnuszek z kawą. Chwilę waha się. Biegnie do drzwi sypialni małżeńskiej, słucha, wreszcie wraca, pochyla się nad Hanką i delikatnie, ostrożnie budzi ją.

SCENA PIERWSZA

Mela, Hanka, później Hesia.

MELA

Andziu, Andziu! Zbudź się!

HANKA

Ha? co?…

MELA

Zbudź się, moja biedna Andziu!

HANKA

A!… to wielmożna panienka… ja zaraz… po mleko…

Trze oczy.

MELA

Nie, nie. Ty już teraz nie pójdziesz po mleko. Już kucharka przyniosła. Ja się śniadaniem zajęłam.

HANKA

A wielmożna pani?

MELA

Mama słaba, leży… Masz trochę kawy. Napij się! I bułkę zjedz.

HANKA

przypomina sobie

A… tak, tak… Zapomniałam, teraz już wiem (zaczyna płakać). O Jezu! Jezusiczku!

MELA

Czego płaczesz? Teraz wszystko na najlepszej drodze. Najgorsze przeszło. Już mamcia wie o wszystkim. Nie chce pozwolić, ale musi. Tylko teraz ty i Zbyszko musicie być stałymi i przemóc wszystko swoją miłością. Mama sama będzie wzruszona…