Изменить стиль страницы

15. Papież Jan XXIII (1410 – 1415) podważył naukę Chrystusa o nieśmiertelności duszy, za co został usunięty z urzędu na Soborze w Konstancji (1415 r.). Podczas trwania tegoż Soboru spalono na stosie Jana Husa, świątobliwego reformatora Kościoła.

16. Papież Sykstus V (1521 – 90) – wielki budowniczy m.in. kaplicy swego imienia, kopuły św. Piotra, Biblioteki Watykańskiej i rzymskich akweduktów. Materiały do budowy nakazał, wzorem innych papieży, uzyskiwać burząc stare rzymskie budowle np. część Coloseum. Chciał „na siłę” zapisać się w historii złotymi zgłoskami. Jego drugą pasją stało się więc przerobienie Biblii. Uroczystą bullą ogłosił światu, że tylko on – papież może rozstrzygać co jest w niej autentyczne, a co nie. Sam osobiście podjął się mrówczej pracy nad natchnionym tekstem. Zabrało mu to, łącznie z poprawkami błędów drukarskich nowego tekstu, ponad dwa lata. Po upływie tego czasu, kiedy ukończył swoje „dzieło”, kolejną bullą „Aeternus Ille” nakazał całemu chrześcijańskiemu światu nie odchodzić „ani o jotę” od wydania jedynie „prawdziwego, obowiązującego, autentycznego i nie kwestionowanego…”. Każdy „odstępca” od Biblii Sykstusa miał być wyłączony z Kościoła. Po kilku miesiącach papież zmarł. „Jego” przekład tekstów natchnionych, już na pierwszy rzut oka, miał bardzo niewiele wspólnego ze Słowem Bożym. Sykstus, tam gdzie nie rozumiał sensu Boskiego przesłania, wprowadzał całe nowe wersety, wyrzucając oryginalne. Jeśli jakieś sformułowania go raziły – zastępował je swoimi Błąd błędem poganiał, a całość była jedną wielką herezją. Nowa Biblia i wyjątkowo niezręczna sytuacja Kościoła najbardziej rozbawiła protestantów. Następnym papieżom nie było jednak do śmiechu. Grzegorz XIV i Klemens VIII dokonywali cudów kamuflażu, aby jakoś zatuszować heretycki przekład Sykstusa. Wypuszczone na rynek egzemplarze skupowano nie bacząc na środki. Utworzono w tym celu nawet specjalne grupy agentów poszukujących choćby pojedynczych egzemplarzy. W tym czasie rozpaczliwie i pospiesznie pisano nowy przekład. Nowa Biblia ukazała się w 1592 roku. Papież Klemens przedstawił ją jako… „Sykstyńską”, podpisał imieniem niesławnego poprzednika i ogłosił jako jedyną i obowiązującą (nie przeszkodziło to Piusowi VII – 300 lat później – potępić wszystkich, którzy ją czytali). Po raz kolejny dla dobra Kościoła dokonano fałszerstwa na niespotykaną skalę.

17. Papież Klemens XI (1700 – 21) miał jedną wielką pasję – namiętnie potępiał wszystko i wszystkich. Między innymi zakazał i uroczyście potępił czytanie Pisma Świętego (w tym Nowego Testamentu) przez Chrześcijan. Zakaz ten faktycznie istniał w Kościele od czasów Reformacji. Świątobliwy papież usankcjonował go tylko, kierując się troską o swoje owieczki, które mogłyby opatrznie zrozumieć Słowo Boże. Klemens dla wzmocnienia swego autorytetu posunął się jeszcze dalej. Ogłosił, że ponad Biblią i zawartymi w niej Przykazaniami Bożymi stoi on – papież, bo tylko on wie najlepiej co jest dobre i prawdziwe. „…Nie ma ważniejszego obowiązku niż posłuszeństwo papieżowi” – napominał.

Papież Klemens zasłynął również jako wielki „obrońca” Chin, które „uchronił” przed Chrześcijaństwem. W 1692 roku cesarz Kang Hi zezwolił Jezuitom w nieskrępowany sposób nawracać swoich poddanych. Nagle liczba uczniów Chrystusa na ziemi mogła zostać podwojona. Chińczycy byli jednak przywiązani jak każdy naród do swoich endemicznych tradycji, które nie zawsze pokrywały się z praktykami wzorowych Chrześcijan. Jezuici szanując wiele „pogańskich” praktyk pragnęli część z nich zaadoptować, a niektóre tylko stopniowo i z wyczuciem eliminować z życia nowej społeczności wiernych. Kiedy dzięki temu zaczęli osiągać niespotykane sukcesy – do głosu doszedł papież, który „napuścił” na Jezuitów inkwizycję. Od 1715 roku każdy misjonarz udający się do Chin musiał złożyć przysięgę nienawiści do chińskich obrzędów. Taka nietolerancja miała – zdaniem papieża Klemensa – „…usunąć chwasty i uczynić Chińską glebę bardziej żyzną dla Chrystianizmu”. Przypieczętował to bullą „Ex Ula Die”, która na wieki pogrzebała nadzieje na Chrześcijańskie Chiny.

18. Papież Klemens XIV (1767 – 1774) rozwiązał Zakon Jezuitów, założony przez Pawła III, a Pius VII powołał go z powrotem.

19. Papież Urban VIII (1623 – 1644) zostawił po sobie przydomek „Pogromcy nowożytnej nauki”. Sekundowało mu dzielnie kilka pokoleń papieży, aż do czasów współczesnych. Zaczęło się od Kopernika, który kilkadziesiąt lat wcześniej sporo „namącił” w kościelnej doktrynie o Stworzeniu Świata. Nie po raz pierwszy i nie ostatni Kościół i papiestwo ośmieszyło się przez wciskanie nosa nie do swoich spraw. Po raz kolejny również – tam gdzie nie trzeba – zinterpretowano dosłownie Pismo Święte, które mówi o Ziemi jako centrum Wszechświata, wokół którego krążą wszystkie ciała niebieskie, łącznie ze Słońcem. Takie było wówczas ogólne przekonanie wszystkich ludzi i tym posłużyli się autorzy natchnieni. W czasach Starego Testamentu nikomu nie przyszło do głowy, że Ziemia jest kulą, która się porusza, a Księżyc i Słońce nie są płaskimi talerzami. Papież Urban i wielu jego następców uznało tę „prawdę objawioną” jako oficjalne stanowisko Kościoła na ten temat, zapominając o kwestiach natury zasadniczej – Biblia nie jest księgą naukową; mówi o Bogu – nie o astrologii; została napisana przez omylnych ludzi, którym natchnienie przyświecało jedynie w opisach dotyczących naszego pochodzenia, celu i kresu ludzkiego życia, a nade wszystko miłości Boga do człowieka. Jej szczytem było Ofiarowanie Syna i Zbawienie wszystkich ludzi. Takie było i jest przesłanie Ksiąg Natchnionych. Innymi słowy: nie jest ważne z jakiego gatunku drzewa był sporządzony krzyż Chrystusa, ale ważny jest fakt, że On na nim zginął i dlaczego. Tak, jak w nauce wyklucza się powstanie Świata w ciągu sześciu dni, tak również Pismo Święte – brane dosłownie i w niewłaściwym kontekście – przeczy teoriom Kopernika, Galileusza, Newtona, Darwina, Freuda i wielu, wielu innym sprawdzonym, niepodważalnym prawdom naukowym. Wszystkie najbardziej światłe osobowości, prekursorzy oświecenia umysłów w kluczowych sprawach dla całej ludzkości, byli przez wieki na kościelnych indeksach – ośmieszani, potępiani, ścigani przez inkwizycję, więzieni i paleni na stosach. Zmuszano ich pod presją uwięzienia lub śmierci do odwoływania tego, w co święcie wierzyli i czemu poświęcili całe swoje życie. Do dzisiaj większość z nich nie została zrehabilitowana, pomimo ogromu zniewag, jakich doświadczyli. Dzieje się tak, ponieważ prawda obiektywna nie robiła na Kościele nigdy większego wrażenia. Przez wieki utrwaliło się w nim przekonanie, iż wszystko można zafałszować, przekoślawić – podpierając się autorytetem świętości i nieomylności biskupa Rzymu. Bufonada papieży kazała im zabierać głos w niemal każdej sprawie, sankcjonować i rozstrzygać niemal wszystkie ludzkie problemy. To ich zawsze gubiło i ośmieszało w oczach postępowej ludzkości. Połączenie ignorancji i tupetu w przypadku rzymskich papieży nie ma swojego odpowiednika w historii świata. Zadufanie w potęgę swej władzy i zwyczajna bezkarność nie pozwala im przyznać się do własnych ewidentnych błędów oraz karygodnych pomyłek swoich poprzedników.

Jak wiemy z Ewangelii Duch Święty wraz z mocą Chrystusa spoczywał tylko na tych uczniach, którzy modlitwą, postem oraz świątobliwym życiem upodabniali się niejako do Mistrza. Tylko ci apostołowie mogli wyrzucać złe duchy, uzdrawiać, a nawet wskrzeszać. Moralna postawa całych zastępów papieży nie tylko nie licowała z autorytetem „następców św. Piotra”, ale była powodem zgorszenia i odrazy u całych pokoleń Katolików i niewierzących. Intrygi, przekupstwa, nepotyzm, rozpusta, a nawet morderstwa – były na dworach papieskich niemal na porządku dziennym.

Osobnym i zarazem jednym z najbardziej jaskrawych dowodów na błędy papieży jest ich stosunek do Pisma Świętego. Sykstusowi V należałoby przynajmniej oddać jego zainteresowanie i wkład (choć heretycki) w tłumaczenie Biblii. To, że papieże interpretują Słowo Boże po swojemu – jak im najwygodniej – jest oczywiste i udowodnione. Każdego Katolika przerażać jednak powinien jeszcze jeden fakt