Изменить стиль страницы

Jaki w tym sens? Oczywista odpowiedź brzmi: zniszczenie informacji dodanej. Ucięcie linii frenu przed kolejną archiwizacją.

Ale nie w tym przypadku: Zamoyski miał w mózgu wszechfunkcyjną wszczepkę, SI siedziała na nim, nadzorując i backupując wszystkie funkcje mózgowe w czasie rzeczywistym. Zamoyski był archiwizowany w sposób ciągły. Zniszczona informacja dodana – byłby to jakiś przyzerowy, statystyczny biały szum na neuronach.

Lecz czy można to wyjaśnić inaczej?

Nie. Manifestacja to tylko manifestacja. Suzeren nic by na tym nie zyskał.

No ale w to Zamoyski jakoś nie potrafił uwierzyć.

Zagłębił się w ponowne analizy danych zebranych podczas zdarzenia. Na poziomie molekularnym większość danych pochodziła ze spontanicznie się konfigurujących triad diagnostycznych KTK27, tak zwanych „lilii Borodino". (Uczył się już nazw slangowych poszczególnych nano-botów). Istniała tu pewna dwuplanckowa nieciągłość -

– Stahs.

Otworzył oczy, wyjął z ust cygaro, znieruchomiał nad zamrożonym w momencie dezintegracji ciałem Murzynki.

Stał przed nim wysoki, otyły mężczyzna w białym garniturze. Uśmiechając się, gładził potężną dłonią łysą czaszkę. Teraz ukłonił się lekko i podał Zamoyskiemu wizytówkę.

Adam wstał, sięgnął do lewego rękawa, podał swoją – po europejsku, jednorącz. Wizytówki były podczepione do publicznych Pól cesarskich, tak nakazywał savoir-vivre Cywilizacji.

Wizytówka łysego (kogo on mi przypomina…?) głosiła:

prahbe Michał Ogień

Ambasador Pełnomocny

Trzeciej Cywilizacji Progresu RKI

Wizytówka plateau'owa była bez porównania bogatsza. //Adam wstąpił zza ławki w nieskończone galerie danych, otwierały się tam co krok salony audiowizualnych konstruk-tów edukacyjnych, prezentujących cywilizowane (to znaczy: dopuszczone przez cenzurę Gnosis Inc.) wersje pakietów informacyjnych na temat fizjologii rahabów, kulturowych i kognitywnych podstaw ich Progresu, poszczególnych raha-bowych Cywilizacji, ich lokalizacji na Krzywej, wzajemnych stosunków i stosunków z innymi Progresami/Cywilizacjami, tudzież Deformantami, aktualnego położenia frontu ich inkluzji otwartych na drodze ku Ul…

Wskazał rahabowu fotel obok. Usiedli.

– Czym mogę służyć, prahbe?

– Ach, to ja pragnęłubym zaoferować ci, stahs, swoje usługi.

– Jako ambasador?

– Nie oficjalnie, nie w imieniu mojej Cywilizacji, jeśli o to pytasz, stahs. Niemniej jestem jej ambasadorem.

To nanomatyczna manifestacja, skonstatował Zamoyski, przesuwając się tą myślą znowu bardziej ku swemu secundusowi. Nanomat, żaden pustak biologiczny. Czy ra-habowie posiadają płeć? Z drugiej strony, jakież to ma znaczenie? To prahbe, Post-Rabab Being. Jest rahabum w tym stopniu, w jakim phoebe jest człowiekiem.

– Jakie zatem usługi masz na myśli, prahbe?

– Doszły nas wieści o twoim pojedynku z osca Tuten-chamon. To dość niezwykłe, gdy inkluzja wyzywa stahsa. Wszyscy w Progresach uważają to za wysoce, mhm, nietaktowne z jenu strony. Gdybym mógł jakoś pomóc -

Randomizer behawioru rozciąga! usta /Zamoyskiego w cyniczny uśmiech – podczas gdy tak naprawdę Adam był raczej zmieszany i zirytowany.

– Właściwie nie bardzo chce mi się wierzyć w całą tę hecę – mruknął. – To znaczy, owszem, wiem, że czeka mnie pojedynek… Ale to wszystko nie trzyma się kupy: meta-fizyka, inżynierie kosmiczne, cywilizacje gwiezdne, AI i Ul – a tu: pojedynek! Na litość boską…!

Prahbe Ogień wykonału masywnymi rękoma nieskoordynowany ruch. (Czy onu także maskuje się przed espiona-żem psychologicznym? jak wyglądają behawioralne modele frenu rahabu?)

– To Cywilizacja, stahs. Zamoyski zacisnął zęby na cygarze.

– Nie twoja.

– Drugorzędna różnica. Nie patrz tak, nie jestem Ho-ryzontalistą, ale – ale nie trzeba być Horyzontalistą, by przyznać, iż wspólnota struktur frenu jest ważniejsza od wspólnej historii. Z punktu widzenia stahsa być może nie prezentuje się to do końca -

– Ludzie różnią się od rahabów, którzy różnią się od antarich, którzy różnią się od usza.

– Tak, ale inkluzje z Progresu HS i inkluzje z Progresu RKI to już niemal jeden gatunek.

– Gatunek!

– Jakiego słowa mam użyć? Mam dobre zwięzyki.

– Nie, prahbe, ja rozumiem, co chcesz mi powiedzieć. Rodziny królewskie zawsze uważały się za spokrewnione ze sobą; to plebs i biedota są więźniami granic i języków. Tylko dlaczego, skoro już tu, na dole, narzucają sobie te więzy, tę Cywilizację… – Zamoyski zakreślił dłonią z cygarem szeroki łuk, obejmując gestem wnętrze „Trzech Koron". – Dlaczego to jest takie teatralne?

– Grają od sześciuset lat – zaśmiału się Ogień. – Jakie ma być?

– U was też tak to wygląda? U waszych – //Zamoyski poszukał terminu na określenie rahabów z pierwszej tercji – parahabów?

– Parahabowie tworzą własne Cywilizacje. Trzecia Cywilizacja Progresu RKI obejmuje część drugiej i początek trzeciej tercji. Czasami jednak mam honor przemawiać w imieniu odpowiednika Wielkiej Loży w naszym Progresie i wówczas reprezentuję także Cywilizacje, które rozumieją już tylko moje zwięzyki. Wasz Progres jest pod tym względem wyjątkowy. Po co grzebać w mechanizmie, który funkcjonuje tak dobrze? Macie wspaniałą Cywilizację. Może właśnie tego trzeba, by wytrzymać podobne rozciągnięcie na Krzywej – odrobinę teatralności, przesady, kiczu i dystansu do samych siebie? Ironia zapewnia długowieczność.

– Bo ty, prahbe, patrzysz na to właśnie jak na mechanizm. A dla mnie kultura, która nie może się rozwijać, jest martwa. Nie ma szczęścia w stagnacji.

Ambasador rozłożyłu szeroko grube ramiona.

– Ba! Lecz czy jest szczęście w zmianie? Przecież wiesz, stahs: wszystko w sposób naturalny zmierza ku Ul. Wiesz, czym jest śmierć: końcem istnienia struktury w formie stanowiącej o jej tożsamości – na skutek rozpadu lub przekształcenia w inną formę. Nie ma reguł silniejszych od Praw Progresu, to najbardziej podstawowe zasady, zakorzenione głębiej niż prawa fizyki. Każda kultura, społeczność, każdy gatunek znajdujący się pod presją konkurencji, we wszechświecie o stałych warunkach nieuchronnie się doskonali, idąc po krzywej zmian ku Ul. Od form gorzej przystosowanych ku lepiej przystosowanym; te pierwsze zatem umierają. Progres jest w istocie historią zagłady kolejnych realizacji frenu. Ta Krzywa to mapa cmentarzyska kultur. Każda kultura balansuje na ostrzu noża, stanowi ofiarę rozdzierających ją sił: postępowej i zachowawczej. Jeśli przeważy postępowa, zatracona zostanie tożsamość – i to jest

śmierć. Jeśli przeważy zachowawcza, nic się nie zmienia aż do końca, gdy inne kultury, lepiej przystosowane, przytłoczą tamtą – i to też będzie śmierć. Różnica pojawia się w momencie takiego przyspieszenia wędrówki po Krzywej, że zależności powyższe zostają zaobserwowane jako twarde statystyczne prawa, formułuje się model – jak u was sformułował go Alphonse Remy – i podejmuje się w oparciu o jego znajomość działania mające na celu zarazem zachowanie tożsamości i zabezpieczenie się przed kulturami z wyżyn Krzywej – ponieważ istnieje już wówczas świadomość zagrożenia. I tak oto powstają Cywilizacje. Przynajmniej tak działo się w Czterech Progresach. Oczywiście to również nie jest rozwiązanie ostateczne, na wieczność, ale -

– A Deformanci? Na Polach publicznych znajduję wzory opisujące Progresy rozbieżne -

– Bełkot ideologiczny. Deformacja rodzi się zazwyczaj jako bunt przeciwko Cywilizacji. To też jest pewna linia zmian, ale oczywiście nie zmierza ku UL Zwać ją Progresem byłoby wielkim nadużyciem, bo skoro nie dąży ona ku doskonałości, czym mierzyć jej postęp lub degenerację? Zmiana nieukierunkowana to po prostu deformacja. Rzecz jasna, Deformacje – ani Cywilizacje leżące niżej na Krzywej – nie byłyby możliwe, gdyby wszechświat został bez reszty zagospodarowany, cała przestrzeń wypełniona życiem. Tak samo na Ziemi różne ekscentryczne kultury trwały, dopóki były izolowane, dopóki świat się nie domknął i zasady konkurencji nie zaczęły ich dotyczyć. Możesz je nazwać „naturalnymi Deformacjami". A wiem, że i potem mieliście różne takie enklawy archaizmu, motywowane religijnie lub politycznie – już Deformacje świadome, świadome ucieczki z Progresu: Cesarstwo Chińskie, a na zachodzie – ami-sze; muzea komunizmu na Kubie czy w Korei Północnej, talibowie, potem Protektoraty Krzyża, i Czarne Emiraty… Co się z nimi stało?