Pierwsza jego myśl, kiedy Retra zobaczył, to że to on, że to Retro Stachu właśnie napuścił na niego tych drabów, że to on ich podnajął, aby zemścić się za zniewagi, dość liczne Szymon przyznaje, w firmie „Life and die” doznane, ale doznane bądźmy szczerze tylko z głupoty własnej, i teraz tu niego się przyczaił, żeby korzystając z niekorzystnej pryncypała estetycznej sytuacji, za homoseksualizm niechciany zaznać satysfakcji, ale potem sprawę wybadał i to nie Stachu zlecił to pomalowanie, z dość pewnych źródeł dowiedział się, że inaczej trochę sprawa wyglądała, nie wie dokładnie co tam się stało, ale w jakichś okolicznościach niejasnych w sylwestra Retro całe AGD i RTV utracił, było chyba o tym w zeszłym rozdziale, ale potem telewizor i pralkę podobno odzyskać mu się udało, na garaże pobliskie się któregoś dnia udawszy do jakiejś przybudówkoszklarni tam, gdzie on mieszka na Pradze, Retro odkupił je jakoby za dwie paczki od dwóch kolesi pijanych, choć już po transakcji się okazało, że i odbiornik i pralka są olejno przemalowane na jakiś kolor pośredni pomiędzy wszystkimi kolorami, no ale nieważne, od tego czasu podobno siedzi cały czas na chacie, oglądając wszystko co popadnie i piorąc od czasu do czasu, bo po prostu nie ma innych zajęć ani przyjaciół, i zapewne dzisiaj właśnie piorąc tak i oglądając na „Wiadomości” trafił, gdzie o Szymonie zobaczył informację i jego pobycie w Szpitalu Praskim, w razie każdym nie on może zlecił to pomalowanie, ale sterczy już tu pewnie od chwil paru za kioskiem się czając i to nie w pocieszenia zamiarach, bo jakąś taką świat rządzi się zasadą, że nie lubi się osoby która przyłapała cię na sraniu, więc Stachu przez na plecach ubranie wymacuje mu malę i strzela mu z mali jakby dziewczynę z największymi w Masie cycami złapał za stanik, „co tu porabiasz” – pyta – „brachu?”, a potem zdziwienie Szymona brudnym ubraniem udaje, „o Boże, Szymek, co ci się stało? Ktoś cię pomalował na czarno, ha ha?” i dodaje „fajne okulary o stary daj popatrzeć. O, nic nie widać przez nie prawie. Ale wyglądasz w nich świetnie naprawdę, dedektywem byłbyś jakbyś”

I jeszcze on Szymon do domu wraca, taksówkarzowi za kurs zegarek Seico ten oryginalny oddawszy niezła za kilometr stawka, ale co się dzieje dalej, drzwi otwiera frontalne, widzi Sandrę i jak nigdy chce mu się normalnie płakać. „Cześć Sandra” – mówi słabo, głos mu się łamie, pilnować się musi, żeby szlochać nie zacząć – „jak tam? Jak mała? No co spadaj, co spadaj, sama spadaj, ja tu przychodzę a ty jak ty się do mnie zwracasz, nie wiem czy widzisz ale ja kupiłem ci takie okulary może ci się spodobają, czarne do chodzenia takie, nic przez nie nie zobaczysz, no sprawdź jak fajnie. No chociaż tu kurwa zechciej popatrzeć, co a nie dotykaj mnie”, kurwa, jaki nienormalny ja byłem w szpitalu, ja cię kochałem, a ty tak mnie.”

Jezus Maria, nie może o tym myśleć, bo rozkleja się całkiem, wszędzie zdrajcy zdrajcy i zdrajcy zdrajców, wszędzie podsłuchy oczy wbudowane w ściany pomyślisz coś zbyt głośno, następnego dnia usłyszysz to w radiu, ale nie po to teraz przyjechał do pracy żeby doła łapać, w sądzie sprawy pozakładane, jeszcze wszystko się wyjaśni, ha ha – tu się zaśmiał, a raczej powiedział: ha ha, dla animuszu sobie dodania, o co chodziło? Aha, w Patrycji sprawie jest i imidż opracowany są aranże, jedyna kwestia która pozostaje otwarta jest kwestią tekstów napisania i po to właśnie dziś tu się zjawił tak rano, bo wbrew pozorom nie jest to takie łatwe, sam mógłby jedną ręką to machnąć jadąc autem, ale plan ma taki, że to musi napisać jakieś nazwisko znane, żeby konkurencję do tylnego rzędu odesłać jeszcze bardziej, jeszcze dalej, pod samą ścianę, zaciska dłoń na krzesła oparciu, drugą w blat uderza z emfazą, „Woźniak”- woła Woźniaka, ale nikt się nie zjawia, „Woźniak” jeszcze głośniej woła i „Woźniak” w drzwiach z zadyszką staje, „kogoś do tekstów chcę mieć napisania, nazwisko znane, niekoniecznie wielki jakiś talent, ja tu listę taką przygotowałem do poruszenia w utworze tematów, wystarczy żeby ułożyć to w zdania z rymami i refrenami, bo właśnie tak pomyślałem, że Pitz hip hopu gwiazdą zostanie, bo tylko to jest teraz popularne, wszyscy na tym teraz jadą, a bity może sobie robić na swojej yamasze fristajlując w tym samym czasie, żeby na DJ-a żadnego nie tracić kasy słabe? Nie musi tego napisać nawet, ja mogę sam to mu napisać bez żenady tylko o nazwisko w sumie chodzi znane, atrakcyjnie medialne, którym to wszystko byłoby podpisane”.

I siedzą tak w trzewi firmy „Life and die” otchłaniach, Szymon Rybaczko, który mówi i Woźniak, który się z tym co mówi Szymon zgadza, telefonu szukają do jakiejś osoby znanej, ale też umiarkowanie, aby wszystko niszowości miało znamię, w alternatywnych klimatach było utrzymane, względem kultury oficjalnej marginalne, aby trafić również do tych wszystkich punków i wegetarian różnych zbuntowanych, do różnych tych lasek zjełczałych z pociągu do Żarów, z tira pełnego rajstop do Amsterdamu, co na podkład nie mają, one z Pitz na pewno będą się identyfikowały mediów kontestacja, cosmoświnie do gazem depilacji, jeszcze tylko nazwisko odpowiednie znaleźć, które by to wszystko firmowało, hej zaraz, a ta Masłowska jakaś, kiedyś była znana, a teraz o sławie przebrzmiałej, która właśnie ze względu na to może okazać się tania, poza tym autentyczna taka, w bloku mieszkała, zna realia społeczne i socjalne, o, już ją mają, halo?

Hej ludzie, odłóżcie te noże, ona nie napisała już nigdy żadnej książki, żadnej książki, to był film, co od samego początku się kończył, hej ludzie, wypuście z ręki stolec, ona siedzi w domu, paski z ćwiekami dawne przymierza swoje, kiedy jeszcze była zdolna i młoda, z gwiazdami serialów chodziła na kosztownych alkoholi i koniaków degustacje i promocje serków topionych, serów pleśniowych, ciastek, czekólad i włosów łonowych, a teraz w domu, bez braw, bez oklasków, bez znajomych, wiem telefon dzwoni, kto może to być, może to oni, może to biblioteka uzdrowiskowa w Zdroju Kudowie przyznała jej doroczną nagrodę za ciekawy styl i osobowość, biegnie, o szlafroka potyka się poły czasopisma „Twój Pies” dziennikarka to może, chce, aby opowiedziała o psie swoim, którego nie posiada i sfotografować się z nim dała, a co jej szkodzi, więc słuchawkę podnosi, mówi: „halo, ja w to wchodzę”.

„Dzień dobry czy z Masłowską Dorotą rozmawiam?” „Tak, słucham bardzo”. Z tej strony na pewno o mnie pani słyszała, Szymon Rybaczko, specjalista mediów i spraw medialnych, z pewną propozycją taką, ja żadnych książek pani powiem szczerze nie czytałem, może do Przekroju felietonów parę, to było świetne naprawdę, mocne, szczere, pełne wewnętrznej prawdy literatura wspaniała, Dostojewski, Beckett, Musil czy choćby Roman Bratny my właśnie takiego czegoś do naszego projektu szukamy bo nam zależy na autentyźmie, zależy nam na czasu prawdzie, właściwie to nic pisać nawet by pani specjalnie nie musiała, ale żeby była to właśnie pani ważne, szkielet tekstu jest gotowy prawie, najwyżej rymy pani dopisze jakieś, bo to hip hop jest taki, ja wszystko wytłumaczę, fabularnie jest sytuacja, że brzydka dziewczyna, rozumie pani, przez wszystkich pomiatana, dzieciaki na podwórku w nią skórami od makreli rzucają, w tle Polska Ce, trudne realia, kapitalizm, konsumpcja w różnych auczanach, ogólna rzeczywistości przepychanka, no na pewno wie pani, jak to tam lirycznie przedstawić, trochę przekleństw, bo to ma być manifest prawdy ale nie za bardzo wulgarne, żeby słuchacza też nie odstraszyć i żeby papierosów nikt w fabule nie palił, bo to nie przejdzie inaczej, to co, myślę że pani się zgadza? Ja pani z góry mówię, że pani to bardzo się opłaca, to dla pani wielka szansa, tamta książka była zdaje się popularna, ale bądźmy realni, teraz już pani nie jest ani sławna, propozycji żadnych, bo drugiej to już chyba pani nie napisała? No właśnie, no to to jest dla pani wielka możliwość, wielka szansa takiego tekstu dla nas nawet nie napisania, tylko żeby to była właśnie pani. Pani symbolizuje autentyzm, w bloku mieszkanie, no to właśnie taka osoba do hip hopu tworzenia świetnie się nadaje, a proszę powiedzieć sama, pani też chyba wcale nie jest taka znowu ładna, pewnie też pani w tej kwestii nie było w życiu łatwo, no właśnie, więc trochę tu też może pani wykorzystać autobiografizm, zamieścić parę przemyśleń własnych. A jeszcze potem wszystko pani wyjaśnię, bo ta brzydka dziewczyna właśnie, jest romans taki, ona i jeden facet właśnie, zna pani Stanisław Retro takiego piosenkarza? No właśnie, no to powiem pani tak out of record nieoficjalnie, że bardzo nam jego sprzedajność spadla ostatnio, no jest sobie pani w stanie wyobrazić, bo to chyba tak samo jak z panią, ktoś jest gwiazdą, gwiazdą, a potem któregoś dnia się budzi i już nie jest ani sławny ani żadny zna to na pewno pani z własnych doświadczeń, siedzi pani też pewnie teraz na chacie, no po prostu takie są realia medialne, no i właśnie, więc pomóc koledze co prawda z innej branży ale zawsze, no myślę że to nawet taki nasz obowiązek moralny żeby uratować chłopaka, bo w końcu się pochlasta, więc żeby ta Patrycja, bo Patrycja nazywa się ta hip hopu, którą promujemy gwiazda, śpiewała o z tym Stachem romansie, rozumie pani, metatekstualność, dwie pieczenie nad jednym gazem, a to pani na pewno się opłaca w pani sytuacji no naprawdę, i jeszcze taki aneks mały że on ten Stachu jest homoseksualny to bardzo ważne, więc to też trzeba tam uwzględnić fabularnie, że tu romans z babą, a on właściwie kompletnie niezainteresowany no na pewno pani da radę i też będzie z tego pewna kasa, no to co, myślę, że się pani zgadza.