Oboje z Helen wciągnęliśmy głęboko powietrze w płuca, ale pierwszy odezwałem sieja.

«Gwardię Półksiężyca stworzono w tysiąc czterysta siedemdziesiątym siódmym roku – w tym właśnie roku do Stambułu przybyli mnisi! Ale przecież Zakon powstał o wiele wcześniej, założył go cesarz Zygmunt w roku tysiąc czterechsetnym, prawda?»

Helen skinęła w milczeniu głową.

«Dokładnie w tysiąc czterysta ósmym, przyjacielu. W tysiąc czterysta siedemdziesiątym siódmym roku sułtan miał coraz większe kłopoty z tym wojowniczym Zakonem. Tak zatem Pełen Chwały, Ucieczka Przed Złem Świata, doszedł do wniosku, że w przyszłości najazdy Zakonu Smoka staną się jeszcze gwałtowniejsze^

«0 czym pan dokładnie mówi?»

Helen nieruchomo ściskała mi dłoń. Palce miała lodowato zimne.

«Nawet nasz statut nie określa tego dokładnie – przyznał Turgut. Ale jestem pewien, że nie jest to zbieg okoliczności, iż sułtan powołał gwardię zaledwie w rok po śmierci Vlada Jepesa. – Złożył dłonie jak w modlitwie. – Według statutu Jego Majestat powołał Gwardię Półksiężyca, by tępiła Zakon Smoka, najzagorzalszego wroga jego imperium, poprzez wszystkie czasy i przez całą przestrzeń, na lądach i morzach, a nawet przez samą śmierć».

Turgut przechylił się przez stół w moją stronę.

«Wedle mojej teorii Jego Wspaniałość czuł, a może wiedział, jakim zagrożeniem dla jego imperium może być Vlad Dracula, nawet po śmierci. – Przeciągnął palcami po włosach. – Jak sami widzieliśmy, sułtan stworzył całą kolekcję dokumentów dotyczącą Zakonu Smoka – archiwum nie było tajne i nasi członkowie spokojnie je studiowali, co czynią do dzisiaj. A teraz wspaniały list odnaleziony przez Aksoya i twoja ludowa pieśń, madame, stanowią dodatkowy dowód na to, że Jego Wspaniałość miał wszelkie powody do obaw».

«Ale jak… jak to się stało, że pan i pan Aksoy należycie do Gwardii?»

«Członkostwo przekazywane jest z ojca na najstarszego syna. W wieku dziewięciu lat otrzymuje on… jak to powiedzieć po angielsku?… zostaje wprowadzony na urząd. Jeśli ojciec nie ma synów lub okazują się niegodni tego zaszczytu, umiera, zabierając tajemnicę do grobu. – Turgut sięgnął po filiżankę i żona natychmiast ponownie napełniła ją kawą. Gwardia Półksiężyca była tak dobrze zakonspirowana, że inni janczarzy nie wiedzieli, iż niektórzy z nich należą do naszej organizacji. Nasz ukochany Faith [13] zmarł w roku tysiąc czterysta osiemdziesiątym pierwszym, ale Gwardia działała dalej. W okresach gdy na tronie zasiadali słabi sułtani, janczarzy dochodzili do wielkiej władzy, lecz my zawsze kryliśmy się w cieniu. Kiedy ostatecznie imperium rozpadło się, a Stambuł przestał być stolicą Turcji, my ciągle trwaliśmy na posterunku. Podczas pierwszej wojny światowej nasz statut przechowywał ojciec Aksoya, podczas ostatniej przeszedł w ręce Selima. Do dzisiaj, zgodnie z naszą tradycją, przechowuje go w tajnym miejscu».

Turgut umilkł i sięgnął po zapomnianą filiżankę.

«Mówił pan, że pański ojciec był Włochem – odezwała się podejrzliwym tonem Helen. – W jaki więc sposób znalazł się pan w Gwardii Półksiężyca?»

«Dobre pytanie, madame. Mój dziadek ze strony matki był aktywnym członkiem Gwardii, ale miał tylko córkę. Kiedy zrozumiał, że imperium ostatecznie legło w gruzach…»

«Pańska matka!» – wykrzyknęła Helen.

«Tak, moja droga – powiedział ze smętnym uśmiechem Turgut. – Nie tylko pani miała wyjątkową matkę. Moja matka była jedną z najbardziej wykształconych niewiast w naszym kraju i dziadek niczym nie ryzykował, mówiąc jej o swoich ambicjach, przekazując całą wiedzę i przygotowując ją do służby w Gwardii. Interesowała się inżynierią, nauką, która w tamtych czasach dopiero raczkowała, i po wprowadzeniu do Gwardii dziadek pozwolił jej na wyjazd do Rzymu, gdzie podjęła studia. Miała tam zresztą wielu znajomych i przyjaciół. Zajmowała się wyższą matematyką oraz znała cztery języki, w tym grekę i arabski. – Powiedział coś po turecku do swej żony i Selima, którzy wyraźnie się rozpromienili. Jeździła konno jak najlepsi kawalerzyści sułtana oraz, choć niewiele osób o tym wiedziało, była wyborowym strzelcem… – Prawie puścił do Helen oko, a ja przypomniałem sobie jej niewielki rewolwer. Przez chwilę zastanawiałem się, czy wciąż ma go ze sobą. – Mój dziadek przekazał jej całą swą wiedzę o wampirach i jak się przed nimi strzec. Jeśli chcecie na nią popatrzeć, tam stoi jej fotografia».

Wstał od stołu i zaprowadził nas w róg pokoju, gdzie z bogato rzeźbionego stolika wziął oprawione w ramkę zdjęcie i wręczył je Helen. Fotografia, pochodząca z wczesnych lat dwudziestego stulecia, chwytała za serce. Kobieta, siedząca nieruchomo podczas długiego naświetlania w stambulskim studiu, była spokojna i opanowana, ale nakryty czarną płachtą fotograf uchwycił wyraz lekkiego rozbawienia malujący się w jej oczach. Nad czarną suknią bielała, utrwalona w sepii, nieskazitelna twarz. W przeciwieństwie do Turguta miała delikatny zarys nosa i smukłą szyję. Osadzona na niej głowa przypominała przepiękny, kruchy kwiat – wizerunek osmańskiej księżniczki. Pod ozdobionym piórami kapeluszem piętrzyła się starannie upięta fryzura. Kiedy popatrzyłem w jej pełne humoru oczy, odczułem żal, iż dzieli nas aż taka przepaść czasu.

Turgut ponownie z czułością wziął fotografię do ręki.

«Dziadek, widząc, jak mądra i roztropna jest moja matka, zdecydował się złamać tradycję i wprowadził ją do Gwardii. I to ona pozbierała rozproszone po różnych zbiorach i bibliotekach dokumenty należące pierwotnie do nas i włączyła je ponownie do naszej kolekcji. Kiedy miałem pięć lat, zastrzeliła wilka przy naszym letnim domku, a gdy skończyłem jedenaście, zaczęła uczyć mnie jazdy konnej i posługiwać się bronią. Ojciec uwielbiał ją, choć trochę lękał się jej dzielności i odwagi – zawsze twierdził, że przyjechał za nią z Rzymu do Turcji, by poskromić nieco cechującą matkę brawurę. Wiedział, że należy do Gwardii, i bardzo lękał się ojej bezpieczeństwo. Tam jest jego portret…»

Wskazał palcem wiszący obok okna olejny obraz. Wcześniej go nie zauważyłem. Spoglądał z niego przystojny mężczyzna w ciemnym garniturze, o masywnej budowie ciała. Miał czarne oczy i łagodny wyraz twarzy. Turgut powiedział nam, że był historykiem, specjalistą od włoskiego renesansu, choć moim zdaniem bardziej przypominał człowieka, który uwielbia grać z synem w kulki, podczas gdy o wykształcenie chłopca głównie dba jego żona.

Helen poruszyła się na sofie, dyskretnie rozprostowując nogi.

«Powiedział pan, że pański dziadek był aktywnym członkiem Gwardii Półksiężyca. Co to znaczy? Na czym właściwie polega wasza aktywność?»

Turgut smętnie pokręcił głową.

«Tego niestety, madame, nie mogę wam zdradzić. Pewne rzeczy okryte są tajemnicą. I tak powiedzieliśmy wam już za dużo, ale musieliśmy w jakiś sposób przekonać was o naszych dobrych intencjach. W interesie Gwardii leży, byście udali się do Bułgarii, i to jak najszybciej. Obecnie Gwardia jest nieliczna, niewielu już nas zostało. A ja, niestety, nie mam syna ani córki, którym mógłbym przekazać urząd, choć Aksoy wychowuje w naszej tradycji bratanka. Dodam tylko, że los Osmanów leży teraz w waszych rękach, ni mniej, ni więcej».

Z trudem stłumiłem westchnienie. Mógłbym polemizować z Helen, ale spieranie się z sekretną potęgą Imperium Osmańskiego przekraczało moje siły. Turgut uniósł palec.

«Muszę was jednak ostrzec, i mówię to bardzo poważnie. Zdradziliśmy wam wielki sekret trzymany skutecznie w największej tajemnicy od pięciuset lat. Nic nie wskazuje na to, że nasz odwieczny wróg wie o nas, choć nienawidzi naszego miasta i boi się go tak samo jak za swego życia. Ustanowiony przez Zdobywcę statut Gwardii mówi krótko: kto zdradzi wrogom sekret Gwardii, natychmiast poniesie śmierć. Z tego, co wiem, nikt nas dotąd nie zdradził, ale proszę was, żebyście bardzo uważali. Zarówno ze względu na siebie, jak i na nas».

W jego głosie nie było żadnej groźby, a jedynie głęboka troska i przestroga. Wyczułem w nim niezłomną wierność sułtanowi, który zdobył Wielkie Miasto, dumną, pełną pychy stolicę Bizancjum. Kiedy powiedział: «Pracujemy dla sułtana», dokładnie to miał na myśli, choć urodził się pół tysiąca lat po śmierci Mehmeda. Za oknami salonu z wolna zachodziło słońce, rzucając różowawy blask na szeroką twarz Turguta i nadając jej szlachetne rysy. Pomyślałem, jak bardzo zafascynowałby Rossiego turecki profesor, w którym ujrzałby żywą historię. Przez chwilę zastanawiałem się, jakie by mu zadał pytania – pytania, których ja nawet nie zacząłem jeszcze formułować.

Dopiero Helen stanęła na wysokości zadania. Podniosła się z sofy a my wraz z nią – i wyciągnęła do Turguta dłoń.

«Czujemy się zaszczyceni tym, że dopuściliście nas do tej tajemnicy oświadczyła, patrząc mu odważnie w twarz. – Dochowamy jej w imię waszego sułtana, profesorze».

Wyraźnie poruszony Turgut pocałował ją w dłoń, a Selim Aksoy nisko się ukłonił. Ja nie miałem nic więcej do powiedzenia. Odrzucając całą nienawiść do ciemięzców swego narodu, odpowiedziała za nas oboje.

Moglibyśmy tak stać do końca dnia, spoglądając na siebie w milczeniu, gdyby nie zadzwonił nagle telefon. Gospodarz przeprosił nas ruchem ręki, przeszedł przez pokój i podniósł słuchawkę. Pani Bora zaczęła zbierać na miedzianą tacę resztki jedzenia. Turgut słuchał dłuższy czas, przyciskając do ucha słuchawkę, powiedział coś bardzo wzburzony i gwałtownie ją odłożył. Odwrócił się do Selima i przez chwilę rozmawiali szybko po turecku. Aksoy natychmiast nałożył podniszczoną kurtkę.

«Coś się wydarzyło?» – zapytałem.

«Niestety, tak. – Wygładził poły swej marynarki. – Bibliotekarz Erozan. Człowiek, który miał go pilnować, wyszedł na chwilę i Erozan został ponownie zaatakowany. Jest nieprzytomny, a strażnik wezwał lekarza. Sytuacja jest poważna. Był to trzeci atak, i to tuż przed zachodem słońca».

Wstrząśnięty do głębi sięgnąłem po marynarkę, a Helen, mimo że pani Bora błagalnie położyła jej na ramieniu dłoń, włożyła buty. Turgut pocałował żonę i spiesznie opuściliśmy mieszkanie. W ostatniej chwili zobaczyłem ją w progu drzwi. Była blada i przerażona".

[13] Mehmed II nosił też przydomek Faith – Zwycięzca.