Изменить стиль страницы

– Ty mi dzikich nie małpuj – syknął doprowadzony do ostateczności Kaźmierz.

– Z niej taka rozdziawa, że nawet w partii by kariery nie zrobiwszy. – Ot, gorączka człek, prosto jak Jaśko – westchnął Kargul.

– Do Ameryki jedzie, a zacofany jak sanacyjny chłop!

– Ot, patrzaj, jaki to on nowoczesny, a nie wiedział, że w kajucie okna nie otwiera sia, bo woda by naleciawszy! Gruby prezydent polskich rzeźników zapalił cygaro i przeczytał głośno program rozrywkowy na „Batorym”: dziś jest koncert, bingo, potem podwieczorek, film w kinie i dancing… – Aj, człowiecze -szczerze westchnął Pawlak, podnosząc się od stołu – taż jak to wszystko wytrzymać?! – Pod moją opieką jakoś pańska wnuczka da sobie radę… Ta oferta Szafranka ożywiła czujność Pawlaka: obiecał Zenkowi, że oka z Ani nie spuści, a nie będzie przecież przechodził golgoty bingo, koncertu czy dancingu. – Ania! Ano do kajuty galopem leć!

– Dlaczego, dziadku?

– Ty zapomniała, że u mnie posłuch musi być? Albo jest rodzina, albo tałatajstwo! Ószukany przez bliskich rzeźnik z żalem patrzył w ślad za wyprowadzaną pod eskortą swoich dziadków dziewczyną. Miał cichą nadzieję, że utraciwszy swoją rodzinę może liczyć na rekompensatę ze strony cudzej, która pojmie jego bezgraniczną tęsknotę do szczerej, polskiej natury, co wyżej ceni serce i godność niż konta w banku. Skąd mógł wiedzieć, że Ania tylko dlatego otrzymała zgodę męża na tę podróż, że złożyła mu specjalną przysięgę wierności…