Изменить стиль страницы

– …bo twój synek, jako wnuk Królewskiej Pary Mieczowej, wiedział więcej o twoim pochodzeniu niż ty sama. Niemowlęta królewskiej krwi z Cesarstwa Tarota wiedzą i czują więcej niż ziemskie – tłumaczył mi Jod. – Od razu pomyślałem, że znajdę w nim pomocnika w dotarciu do ciebie. A tylko ty mogłaś zbadać, czy Książę Thet nie błąka się gdzieś w twoim nowym świecie.

Jod, dotrzymując słowa danego Cesarzowej, „usunął” Kota, wrzucając go do mojej beczki z deszczówką. I telepatycznie przekazał tę informację memu synkowi. Uratowany kocur miał nas oboje przeprowadzić przez Bramę. W ten sposób mogłam powrócić do krainy mego dzieciństwa, a zarazem – wraz z moim synkiem – być łącznikiem między oboma światami, szukając śladów Księcia.

– Niczego nie zdziałałabyś bez Jonyka – szepnął mi do ucha Włóczęga. – Nasz niezwykły Kot utonąłby w twojej beczce, a ty byś o tym nawet nie wiedziała…

– Chciałabym wiedzieć, ile zdziałalibyśmy bez ciebie, Alefie – szepnęłam mu w odpowiedzi. – I kim ty właściwie jesteś. Najpierw sądziłam, że jesteś zwykłym włóczęgą. Potem myślałam, że jesteś w służbie Białego Maga. Teraz myślę, że stoisz znacznie wyżej, niż to wygląda. I częściej niż inni słyszysz potężny łopot pewnych skrzydeł. Rubinowe Jajo zaś, które nosisz w worku, jest o wiele, wiele większe niż jego Cudowna Miniaturka…

– Nie noszę go na co dzień w worku… – roześmiał się Włóczęga. – Przecież nie należy do mnie! I słuchaj lepiej, co opowiada Jod, gdyż moje opowieści to całkiem inna historia. Nie do opowiadania…

Zrozumiałam go. Gdyby wszyscy w Cesarstwie wiedzieli, że Alef jest JEGO wysłannikiem, zarzucano by go prośbami o wsparcie, o kontakt, o szansę na zbliżenie do NIEGO. Dlatego Alef przybrał postać Włóczęgi, zwanego Głupcem – i ma spokój, a zarazem obecny jest w całym Cesarstwie, wszędzie tam, gdzie być powinien. I tylko czasem przez jego szare oczy spoglądają na Cesarstwo oczy inne, bardziej wnikliwe i wypukłe…

Spojrzałam na moje Tańczące Dziecko. Fruwało teraz wokół Księcia Theta, jakby chcąc przywrócić go rzeczywistości. Książę bowiem ciągle czuł dotyk skrzydeł Ptaka, słyszał ich Muzykę, i trudno mu było wrócić do nas. Tymczasem czekały go tutaj nowe, trudne zadania: odzyskanie ducha matki, zaklętego w magicznej kuli, przywrócenie ojcu sił, które zabrała mu Gimel – i wreszcie stopniowe przejęcie władzy. Zgodnie bowiem z obyczajami Cesarstwa, następca zaczynał przejmowanie władzy w dniu swych trzynastych urodzin, a jej pełnię uzyskiwał w dwudziestym pierwszym roku życia.

– Nie będzie łatwo znaleźć duszę mojej matki – westchnął Thet. – Któż może wiedzieć, gdzie Gimel skryła swoją kulę…

– Pomogę wam! Przecież już byłam w Krainie Mroku! – powiedziałam z entuzjazmem. – Nie wątpię też, że moi rodzice, Król i Królowa z Królestwa Mieczy, dadzą nam tylu zbrojnych pomocników, ilu tylko będziemy potrzebować…! Mam nawet pomysł na specjalną broń, którą mogliby wykonać dla nas uczeni z Królestwa Denarów, a która byłaby pomocna w Krainie Mroku!

Po raz drugi dostrzegłam, że moi nowi przyjaciele spoglądają na siebie zmieszani. Wyczułam, że chcą mi coś powiedzieć, i to chyba coś niezbyt miłego, gdyż żaden nie kwapił się, aby być pierwszym. Włóczęga chrząknął znacząco i spojrzał na Kotyka, ten wlepił wzrok w Joda, Jod zaś umknął spojrzeniem w bok. Wtedy odezwał się Wisielec, wypowiadając prostą sentencję:

– Bram nie buduje się po to, by stały otworem…

– To chyba jasne – przytaknęłam, zirytowana, że wtrąca się w najmniej wskazanym momencie, gdy nagle pojęłam, co mówi, i spojrzałam strwożona na Joda.

– Tak, Ewo – rzekł Jod, nazywając mnie po raz pierwszy moim ziemskim imieniem. – Brama, strzeżona wcześniej przez Gimel, teraz zamyka się coraz szybciej. Czarownica już jej nie potrzebuje. Przeciwnie: istnienie tej Bramy jest dowodem jej przestępstw i Gimel robi, co może, aby to przejście między naszym a TAMTYM światem zniknęło. Kotyk i Włóczęga twierdzą, że już raz, w Królestwie Mieczy, dokonałaś wyboru, choć był on bolesny dla ciebie. Czy chcesz teraz zmienić decyzję i zostać z nami? Bardzo byśmy tego chcieli, ale musisz być pewna tego, co zrobisz. Pamiętaj bowiem, że będzie to decyzja ostateczna i nieodwracalna…

Słuchałam go w odrętwieniu. Tak, w Królestwie Mieczy wiedziałam, że muszę odejść. Ale wydawało mi się wówczas, że jest jeszcze przede mną wiele czasu i wiele przygód w Krainie Kota. I że jest możliwe ponowne odwiedzenie matki i ojca. Zamykanie się Bramy sygnalizowało, że to już naprawdę koniec. Nigdy więcej nie ujrzę Cesarstwa Tarota, Księcia Theta, Joda, Włóczęgi. Po raz wtóry, tym razem bezpowrotnie, utracę cudownie odzyskanych rodziców i braciszka. Nigdy więcej nie odwiedzę Krainy Kota i nie przeżyję w niej niezwykłych przygód. Właśnie, a Kotyk? Co z Kotykiem?…

– Nigdy nie mów „nigdy” – powiedział Kotyk, jakby słyszał moje myśli, i spojrzał na mnie mądrymi, zielono-błękitnymi ślepiami.

– Nigdy się nie dowiem, czy znaleźliście duszę Cesarzowej, zaklętą w magicznej kuli Gimel. I nigdy nie będę wiedzieć, czy Książę Thet okaże się dobrym Cesarzem – powiedziałam zmartwiona.

– Nigdy nie mów „nigdy” – rzekł z naciskiem chłopiec, o którym jeszcze niedawno myślałam, że jest upośledzonym, autystycznym stworzeniem, sprowadzonym, jak powiedział Adam, do poziomu rozwoju warzywa.

– Tata? – spytał niecierpliwie Jonyk, tańcząc wokół mnie jak mały, kolorowy ptaszek.

– Nigdy więcej nie zobaczymy Złocistego Ptaka i nie usłyszymy Muzyki Sfer Niebieskich… – szepnęłam do niego.

– Złocisty Ptak jest wszędzie i nigdzie. Niekiedy jakieś pióro z jego skrzydeł zawadzi o TAMTEN świat, choć większość ludzi jest TAM ślepa i tego nie widzi – wtrącił nie pytany Wisielec.

– … dlatego nigdy nie mów „nigdy” – dopowiedział Włóczęga.

Spojrzałam na Kota. Siedział wielki, gibki, z potężnym, pręgowanym cielskiem i wpatrywał się we mnie z czułością swoimi zielono-błękitnymi ślepiami. Popatrzyłam w nie również – i miałam uczucie, że tonę w zielonobłękitnym jeziorze, którego woda jest rześka, słodka i przeczysta. Było to dobre uczucie. I zrozumiałam, że właśnie w tym jeziorze zostanie moja pamięć o Cesarstwie Tarota, które ja zawsze nazywałam Krainą Kota.