Jan Kochanowski
Jan Kochanowski
Treny
Treny — nota edytorskaTrenach
Tekst Trenów został tu podany według drugiego wydania, ostatniego opublikowanego za życia poety, które ukazało się w roku 1583 w Drukarni Łazarzowej w Krakowie. Tekst przygotowałem zgodnie z kryteriami zawartymi w opracowaniu Zasady wydawania tekstów staropolskich. Projekt — typ B (edycje popularnonaukowe), Wrocław 1955. Zdecydowałem się jednak zachować pewne cechy językowe, których nie uwzględnia się w edycjach popularnonaukowych, zwłaszcza dawne końcówki fleksyjne i większość dawnych form ortograficznych.
Edycja utworu nie opiera się w całości na żadnym z wydań współczesnych, choć uwzględniono zarówno rozstrzygnięcia zawarte w edycji opracowanej w ramach sejmowego wydania Dzieł wszystkich Kochanowskiego przez Marię Renatę Mayenową, Lucynę Woronczakową oraz Jerzego Axera i Marię Cytowską, jak i wydaniu przygotowanym przez Janusza Pelca dla serii Biblioteki Narodowej.
Przy tworzeniu komentarza obok wyżej wspomnianych wydań bardzo pomocna była wcześniejsza edycja Trenów w serii Biblioteki Narodowej w opracowaniu Tadeusza Sinki, a także podstawowe słowniki, w tym Słownik polszczyzny XVI wieku oraz — w zakresie wyjaśnień historyczno-mitologicznych — współczesne wydania klasycznego Dictionary of Phrase and Fable Ebenezera Cobhama Brewera.
Gwiazdką oznaczono wyrazy, które są używane do dziś, ale których znaczenie w jest odmienne od znaczenia obecnego.
prof. dr hab. Piotr Wilczek
Uniwersytet Warszawski, Instytut Badań Interdyscyplinarnych ”Artes Liberales”
[Motto i dedykacja]1
Tales sunt hominum mentes, quali pater ipse
Juppiter auctiferas lustravit lumine terras2.
ORSZULI KOCHANOWSKIEJ,
WDZIĘCZNEJ3, UCIESZONEJ4, NIEPOSPOLITEJ5 DZIECINIE, KTÓRA CNÓT WSZYTKICH6 I DZIELNOŚCI7 PANIEŃSKICH POCZĄTKI WIELKIE POKAZAWSZY, NAGLE, NIEODPOWIEDNIE8, W NIEDOSZŁYM9 WIEKU SWOIM, Z WIELKIM A NIEZNOŚNYM10 RODZICÓW SWYCH ŻALEM ZGASŁA11, JAN KOCHANOWSKI, NIEFORTUNNY12 OCIEC13, SWOJEJ NAMILSZEJ14 DZIEWCE15 ZŁZAMI16 NAPISAŁ.
NIE MASZ CIĘ17, ORSZULO MOJA.
Tren I18
Wszytki19 płacze, wszytki łzy Heraklitowe20
I lamenty, i skargi Symonidowe21,
Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunki22, i rąk łamania,
Wszytki a wszytki zaraz23 w dom sie mój noście24,
A mnie płakać mej wdzięcznej25 dziewki26 pomoście27,
Z którą mię niepobożna28 śmierć rozdzieliła
I wszytkich moich pociech29 nagle zbawiła30.
Tak więc smok31, upatrzywszy gniazdo kryjome32,
Słowiczki liche zbiera33, a swe łakome
Gardło pasie34; tym czasem matka szczebiece35
Uboga36, a na zbójcę co raz sie miece37.
Prózno38, bo i na samę okrutnik zmierza39,
A ta nieboga40 ledwe41 umyka pierza42.
«Prózno płakać» — podobno drudzy rzeczecie.
Cóż, prze Bóg żywy43, nie jest prózno na świecie?
Wszystko prózno; macamy, gdzie miękcej w rzeczy,
A ono44 wszędy45 ciśnie: błąd wiek człowieczy46.
Nie wiem, co lżej47: czy w smutku jawnie żałować48,
Czyli sie z przyrodzeniem49 gwałtem50 mocować51.
Tren II52
Jeslim kiedy nad dziećmi piórko53 miał zabawić54,
A kwoli temu wieku55 lekkie56 rymy57 stawić58,
Bodajżebych59 był raczej kolebkę kołysał
I z drugiemi nieważne mamkom pieśni60 pisał,
Któremi by dziecinki noworodne61 spiły62
I swoich wychowańców63 lamenty toliły64.
Takie fraszki65 mnie zbierać66 pożyteczniej było,
Niżli, w co mię nieszczeście moje dziś wprawiło67,
Płakać nad głuchym grobem68 mej wdzięcznej dziewczyny
I skarżyć sie na srogość69 ciężkiej70 Prozerpiny71.
Alem użyć w obojgu jednakiej wolności72
Nie mógł — owom ominął73, jako w dordzałości74
Dowcipu75 coś ranego76, na to mię przygoda77
Gwałtem wbiła78 i moja nienagrodna szkoda79.
Ani mi teraz łacno80 dowiadać sie o tym81,
Jaka mię z płaczu82 mego czeka cześć na potym83.
Nie chciałem żywym śpiewać, dziś umarłym muszę,
A cudzej84 śmierci płacząc, sam swe kości suszę85.
Prózno to86; jakie szczeście87 ludzi naszladuje88,
Tak w nas albo dobrą myśl89, albo złą sprawuje.
O prawo krzywdy pełne! O znikomych cieni90
Sroga, nieubłagana, nieużyta91 ksieni92!
Tak li moja Orszula, jeszcze żyć na świecie
Nie umiawszy, musiała w ranym umrzeć lecie93?
I nie napatrzawszy sie jasności słonecznej,
Poszła nieboga widzieć krajów nocy wiecznej94.
A bodaj ani była świata oglądała,
Co bowiem więcej, jedno ród95 a śmierć poznała.
A miasto96 pociech, które winna z czasem97 była
Rodzicom swym, w ciężkim je98 smutku zostawiła.
Tren III99
Wzgardziłaś mną, dziedziczko moja ucieszona100.
Zdałać sie ojca twego barziej101 uszczuplona102
Ojczyzna103, niżlibyś ty przestać na niej104 miała105;
To prawda, żeby była nigdy nie zrownała106
Z ranym107 rozumem twoim, z pięknemi przymioty108,
Z ktorych sie już znaczyły twoje przyszłe cnoty109
O słowa, o zabawo110, o wdzięczne111 ukłony,
Jakożem ja dziś po was wielce112 zasmęcony113.
A ty, pociecho114 moja, już mi sie nie wrócisz
Na wieki115 ani mojej tesknice116 okrócisz117.
Nie lza, nie lza, jedno118 sie za tobą gotować119,
A stopeczkami twemi ciebie naszladować120.
Tam121 cię ujźrzę122, da Pan Bóg123, a ty więc z drogiemi
Rzuć sie ojcu do szyje124 ręczynkami125 swemi.
Tren IV126
Zgwałciłaś127, niepobożna128 śmierci, oczy moje,
Żem widział umierając129 miłe dziecię swoje.
Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały130,