Изменить стиль страницы

Są to pierwsze niepodważalne tryumfy Pamięci Wieczystej rozbudowywanej z pośpiechem. Dyktuje go nie tylko nakaz chwili, lecz także uzasadnione obawy zniszczenia tego uniwersalnego superkomputera przez zagorzałych przeciwników przyjęcia pomocy urpiańskiej w jakiejkolwiek formie. Dopiero pełny rozruch tego sztucznego supermózgu, mającego stanowić kompedium całej wiedzy ludzkiej wraz z praktycznym wykorzystaniem jej w przedsięwzięciach tak złożonych, iż opracować ich nie zdołałoby jedno pokolenie badaczy, da szanse całkowitego rozgromienia krzemowców — według zapewnień A-Cisa, reporterki Daisy Brown, paru naszych uczonych z Astrobolidu oraz czworga ludzkich łączników z kulturą planetarną Urpian. Na razie wstrzymajmy się przed tendencyjnym nazywaniem ich Urpoludźmi, póki czynami nie dowiodą swojej rzeczywistej tożsamości. Nonsensem byłoby przecież sądzić ich według cielesnej postaci (zmysł radiowy, aparat chromosomalny).

Otóż walne zwycięstwa jeszcze nie dokończonej Pamięci Wieczystej w zmaganiach z silikokami wyzwoliły mieszane uczucia zarówno u jej entuzjastów, jak oponentów. Skuteczność działania tego cybernetycznego kolosa olśniła pierwszych, którzy oczami wyobraźni widzą już Ziemię, swoją ojczyznę, oczyszczoną z krzemowców, i po wsze czasy uratowaną dla ludzi. Drugich natomiast, choć może tak samo uradowanych klęskami kosmicznych najeźdźców, przeraża potencjał myślowy tego urządzenia w stadium budowy: ukończone, z równą łatwością rozgromi krzemowców, jak odda ludzi — może nawet nie świadomych zagrożenia — w pacht Urpianom, jeśli oni tego zapragną.

W ostatnim czasie przeszła niemal przez cały świat fala żywiołowych wystąpień mniej lub bardziej zorganizowanych grup religijnych, przypisujących najściu krzemowców wymiar nadprzyrodzony. Nie lada to gratka dla socjologów: badać na żywo mistyczne uniesienia, które co najmniej od czterech wieków wydawały się w zaniku i nic nie wróżyło zmiany tego stanu rzeczy.

Znamienne, że ruchy te są spontaniczne i nie ominąły prawie żadnego regionu kuli ziemskiej. Przedmiotem badań jest ich wzajemne przenikanie się i oddziaływanie.

Ruchy te to nie tylko najrozmaitsi żywi święci, wróżbici, apostołowie, prorocy i wizjonerzy. Wśród niezliczonych organizacji religijnych, jak: zwiastuni nieba, dzieci boże, hufce zbawienia świata, szczególnie prężni są gomorowcy. Podstawę ich doktryny stanowi biblijny mit o spaleniu deszczem ognistym dwóch rozpustnych miast — Sodomy i Gomory.

Według ich wierzeń najazd krzemowców to miecz karzący, który Bóg zesłał na ogniska grzechu. Głoszą oni, że kara ta powtórzyła się w naszych czasach w ustokrotnio-nym nasileniu, bo zwrócona przeciw całej ludzkości, jako wielkodusznie opóźniona o stu-lecia pomsta boża za to, że ludzie zamiast Boga czczą samych siebie i swoje materialne twory.

Na tym tle wypłynęły zasadnicze różnice między pokutnikami wzywającymi boskiego przebłagania a czcicielami Silihomidów pojmowanych różnie: czasami jako wcielenie demonicznego zła albo potęgi czynu, albo karzącego oręża — okrutnego, lecz zarazem uświęconego namacalnym kontaktem z dzierżącą go ręką Stwórcy. Pokutnicy przeważnie traktują swoich przeciwników jako antychrystów.

Osobnym problemem są rozmaite przyziemne interesy zarówno tu wspomnianych, jak wielu innych bogochwalców, którzy chcą przy tym ogniu upiec jakąś własną pieczeń, nie mającą nic a nic wspólnego z ratowaniem Ziemi. Bywają oni nader uciążliwi, siejąc zamęt i bezład wówczas, gdy potrzebujemy trzeźwego zjednoczenia sił w walce z rzeczywistym, a nie tylko urojonym wrogiem. Padały nawet głosy za wdrożeniem sankcji specjalnych. Jednak surowo tego zabrania Karta Wolności zaprzysiężona po wsze czasy w imieniu wszystkich ludzkich pokoleń: wyklucza ona wprowadzenie stanu wyjątkowego nawet w obliczu kosmicznych zagrożeń. A zresztą liberalność ustrojów wszystkich istniejących federacji udaremniłaby praktyczne egzekwowanie takich rygorów.

Jak donosi „Magazyn Międzygwiezdny” z dwudziestego ósmego sierpnia dwa tysiące pięćset sześćdziesiątego szóstego roku, za trzy tygodnie spodziewany jest powrót Astrobolidu. W związku z tym antyurpiańskie nastroje wzmogły się gwałtownie. Wielu chce przeszkodzić wylądowaniu na Ziemi zarówno A-Cisa, jak Lu i trojga tak zwanych Urpo-ludzi, liczących po trzynaście lat (dwanaście lat pozostawały w stanie anabiozy podróżnej). Kontrowersyjna jest sprawa tych dzieci, będących przecież dziećmi ludzkimi. Zdaniem niektórych zapaleńców dziecko obdarzone narządem radiowym już przez to samo nie jest człowiekiem, a cóż dopiero mówić o obcej nam mentalności, schematyzmie i uniformizacji myślenia opartego na kanonach logiki i wąskim praktycyzmie, a negującej wszelkie uczucia jako cechy pierwotne niegodne istoty rozumnej.

Organizacja Obrony Wolności przedstawia do wyboru dwa warianty działań: albo zniszczyć Pamięć Wieczystą przed przybyciem wyprawy Astrobolidu, albo odesłać przynajmniej A-Cisa do Układu Tolimana. Lu i troje pozostałych mutantów można przyjąć pod warunkiem pozbawienia ich wpływu na bieg wydarzeń.

Z ostatniej chwili: W związku z zapowiedzią Toma Malleta, iż ujawni jedno z głównych źródeł niepokojów wywoływanych dywersyjnymi plotkami, dziennikarz „Magazynu Międzygwiezdnego” poprosił tego znakomitego męża stanu o krótki wywiad, którego uprzejmie nam udzielił w czasie powrotu z posiedzenia Komisji Poszukiwawczej. Oto oryginalne nagranie:

— Czy wasze odkrycie oznacza pełny sukces Komisji Poszukiwawczej i zapowiada rozwiązanie jej w wyniku wypełnienia misji?

— Pełny sukces nie wydaje się możliwy, dopóki trwa walka z krzemowcami. Walka na śmierć i życie stwarza nieuchronnie napięcia, stanowiące podatny grunt dla dezinformacji.

— Jakie aspekty tej wrogiej roboty możesz ujawnić już teraz?

— Niczego nie potrzebujemy ukrywać. Właśnie lecę do Warszawy, gdzie wraz Z Bernardem Krukiem i specjalistami z różnych dziedzin opracujemy komentarz i analizę psychologiczną zjawiska. Przykładamy do tego tak dużą wagę, że nie starczyłaby nam wideofoniczna narada. Za kilka godzin podamy wyczerpujący komunikat. A wam aż do jego ogłoszenia radziłbym unikać sformułowań w rodzaju: „dywersyjna plotka”, „spisek”, „wroga robota”.

— W takim razie jak wyglądają fakty? Jakie jest źródło tych szkodliwych plotek?

— Znów dały znać o sobie mistyczne egzaltacje. W grę wchodzi sekta ofiarników, którzy głoszą ewangelię cyklicznego odkupienia. Ja bym ją nazwał fideistyczną, spekulacyjną teorią katastrof. Nawiązuję do Cuviera z początku dziewiętnastego wieku. Broniąc swej dworskiej kariery w burżuazyjnej Francji wzbraniał się uznać ewolucję świata roślin i zwierząt jako sprzeczną z Biblią. Ten znakomity skądinąd paleontolog wymyślił więc teorię katastrof, wedle której co jakiś czas fizyczne kataklizmy niszczyły wszelkie życie na Ziemi, po czym Bóg w kolejnym akcie stwórczym powoływał nowe gatunki, odmienne od poprzednich. To miało tłumaczyć odrębność form skamieniałości w warstwach skalnych odpowiadających wcześniejszym i późniejszym epokom.

Otóż naczelny prorok ofiarników, niejaki Stirns, głosi, że w różnych epokach cyklicznie Bóg zsyła plagi na ludzi. Poprzednim razem doświadczył nas plagami egipskimi. W obecnej wielkiej próbie zesłał antychrysta w przebraniu Silihomida, którego można pokonać tylko ofiarą niewinnej krwi. Bóg sam rozporządzi, jaki ma być rozmiar tej ofiary. Dlatego uciekanie przed zagładą to zuchwały sprzeciw woli bożej. On sam pokieruje przebiegiem hekatomby, a skoro wymagana przezeń liczba ofiar się wypełni (przy czym najwyższą cenę ma śmierć dzieci), Antychrysta-Silihomida na powrót strąci do piekieł, a Ziemię zwróci ludziom.

— Jakie praktyczne cele osłonięte takim mistycznym parawanem?

— Jeszcze nie wiadomo, czy ruch ten jest przedmiotem jakiejś zewnętrznej manipulacji. Wygląda na to, że są to działania spontaniczne, niejako bezinteresowne; swoista forma rozładowywania strachu nagromadzonego w ludziach o mniejszej odporności psychicznej.