Изменить стиль страницы

– Te zdjęcia wykonano w szpitalu, gdzie detektyw Booker wysłuchał zeznań pani Campo. Ich treść w skrócie przedstawia się tak: w niedzielę pani Campo wróciła do domu około dwudziestej trzydzieści i była sama, gdy około dwudziestej drugiej ktoś zapukał do drzwi. Pan Roulet przedstawił się jako jej znajomy, więc mu otworzyła. Intruz natychmiast wymierzył jej cios pięścią w twarz i wepchnął ją w głąb mieszkania. Napastnik wszedł i zamknął drzwi na klucz. Pani Campo usiłowała się bronić, ale została uderzona jeszcze co najmniej dwa razy i upadła na podłogę.

– Co za cholerne brednie! – krzyknął Roulet.

Walnął pięściami w stół i gwałtownie wstał, aż krzesło poleciało do tyłu, uderzając z hałasem w szybę.

– Hej, ostrożnie! – ostrzegł go Dobbs. – Jeszcze wybijesz okno, a siedzimy tu jak w samolocie. Wyssie nas na zewnątrz i spadniemy na ulicę.

Nikt nie zareagował uśmiechem na żart.

– Louis, usiądź – powiedziałem spokojnie. – To są tylko raporty policji. Nikt nie twierdzi, że to prawda. Opisują po prostu, jak wygląda prawda z czyjegoś punktu widzenia. Chcemy się tylko przyjrzeć sprawie i ustalić, z czym będziemy mieli do czynienia.

Roulet bez dalszych protestów przysunął krzesło z powrotem do stołu i usiadł. Skinieniem głowy dałem Levinowi znak, aby kontynuował. Zauważyłem, że Roulet dawno już przestał się zachowywać jak potulna ofiara, którą widziałem dziś w celi.

– Pani Campo zeznała, że mężczyzna, który ją zaatakował, miał pięść owiniętą kawałkiem białego materiału.

Spojrzałem przez stół na dłonie Rouleta i nie dostrzegłem żadnej opuchlizny ani śladów stłuczenia na kostkach i palcach. Jeśli owinął pięść tkaniną, mógł uniknąć tak widocznych znaków.

– Czy ten materiał włączono do dowodów? – spytałem.

– Tak – odparł Levin. – W spisie dowodów figuruje jako płócienna serwetka z plamami krwi. Krew i tkanina są teraz poddawane analizie.

Pokiwałem głową i spojrzałem na Rouleta.

– Czy policja oglądała albo fotografowała twoje ręce?

Roulet przytaknął.

– Detektyw obejrzał mi ręce, ale nikt nie robił zdjęć.

Poprosiłem Levina, by kontynuował.

– Intruz usiadł okrakiem na pani Campo leżącej na podłodze i jedną ręką złapał ją za szyję – rzekł. – Zapowiedział, że ją zgwałci i jest mu wszystko jedno, czy będzie żywa, czy martwa. Nie odpowiedziała, ponieważ podejrzany ją dusił. Gdy zwolnił uścisk, powiedziała, że nie będzie się opierać.

Levin położył na stole kolejną kserokopię. Była to fotografia składanego, ostro zakończonego noża z czarną rękojeścią. Tłumaczyło to, skąd się wzięła rana punktowa u nasady szyi ofiary.

Roulet przysunął sobie kopię zdjęcia i uważnie ją obejrzał. Wolno pokręcił głową.

– To nie jest mój nóż – oświadczył.

Nie odpowiedziałem, a Levin ciągnął:

– Kiedy podejrzany i ofiara wstali z podłogi, intruz kazał pani Campo zaprowadzić się do sypialni. Cały czas szedł za ofiarą, przyciskając ostrze noża do lewej strony jej gardła. W chwili, gdy pani Campo weszła do krótkiego korytarza prowadzącego do dwóch sypialni, odwróciła się i pchnęła napastnika na duży wazon stojący na podłodze. Podejrzany potknął się i upadł tyłem na wazon, a ofiara rzuciła się do drzwi wyjściowych. Zorientowała się, że napastnik zdoła wstać i dopaść ją przy drzwiach, więc wycofała się do kuchni • chwyciła stojącą na blacie butelkę wódki. Kiedy intruz mijał drzwi kuchni, pani Campo wyskoczyła z ukrycia i uderzyła go w tył głowy, zwalając go na podłogę. Następnie przeskoczyła leżącego napastnika, otworzyła drzwi i wybiegła na korytarz. Z mieszkania na pierwszym piętrze zajmowanego przez Turnera i Atkinsa zadzwoniła na policję. Turner i Atkins poszli do jej mieszkania, gdzie znaleźli nieprzytomnego napastnika. Obezwładnili go, gdy zaczął odzyskiwać świadomość, i pozostali w mieszkaniu do przybycia policji.

– Nie do wiary – powiedział Roulet. – Nie wierzę, że muszę tu siedzieć i wysłuchiwać takich bredni. Jak coś takiego mogło mnie spotkać? Nie zrobiłem tego. Ja chyba śnię. Ta kobieta kłamie! Wciska…

– Jeżeli rzeczywiście kłamie, to zapowiada się najłatwiejsza sprawa, jaką kiedykolwiek prowadziłem – odrzekłem. – Rozedrę tę babę na strzępy i wrzucę jej wnętrzności do morza. Zanim jednak zaczniemy zastawiać pułapki, żeby ją przyskrzynić, trzeba się dowiedzieć, co dokładnie zeznała. Jeżeli wysłuchanie tego przekracza twoje siły, zaczekaj na proces, a wówczas wszystko będzie wałkowane całymi dniami zamiast kilka minut. Louis, musisz nad sobą panować. I pamiętać, że w swoim czasie przyjdzie kolej na nas. Zawsze przychodzi czas na przedstawienie stanowiska obrony.

Dobbs poklepał Rouleta po przedramieniu uspokajającym ojcowskim gestem. Roulet odtrącił jego rękę.

– Właśnie o to chodzi, żebyś ją przyskrzynił – rzekł, celując palcem w moją pierś. – Chcę, żebyś do tego wykorzystał wszystkie środki.

– Po to tu jestem i przyrzekam ci, że to zrobię. No dobrze, zanim skończymy, chcę jeszcze zadać kilka pytań swojemu partnerowi.

Umilkłem, czekając, czy Roulet ma coś więcej do powiedzenia.

Nie miał. Odchylił się na krześle i splótł dłonie.

– Skończyłeś, Raul? – zapytałem.

– Na razie tak. Ciągle pracuję nad raportami. Jutro rano powinienem dostać zapis wezwania pod dziewięćset jedenaście, czekam też na inne rzeczy.

– Dobrze. Co z testami gwałtu?

– Nie było. Według raportu Bookera odmówiła, bo do niczego nie doszło.

– Co to są testy gwałtu? – spytał Roulet.

– Badania szpitalne, podczas których zbiera się z ciała ofiary gwałtu płyny ustrojowe, włosy i włókna – wyjaśnił Levin.

– Nie było żadnego gwałtu! – krzyknął Roulet. – Nawet jej nie dot…

– Wiemy – przerwałem mu. – Nie po to pytam. Szukam słabych punktów oskarżenia. Ofiara mówi, że nie została zgwałcona, ale zgłoszenie na pewno zakwalifikowano jako przestępstwo seksualne.

Policja zwykle się upiera, żeby przeprowadzić testy gwałtu, nawet jeżeli ofiara twierdzi, że do niego nie doszło. Robi się tak na wypadek, gdyby jednak ofiara została zgwałcona, ale czuła się zbyt upokorzona, żeby o tym mówić, albo próbowała chronić przed odpowiedzialnością męża czy krewnego. To standardowa procedura i jeżeli tej kobiecie udało się jej uniknąć, ten fakt może się okazać dla nas ważny.

– Nie chciała, żeby zidentyfikowano DNA tego człowieka, który był u niej wcześniej – zasugerował Dobbs.

– Kto wie – odparłem. – Powodów może być wiele. Ale to może być słaby punkt. Idźmy dalej. Raul, jest gdzieś jakaś wzmianka o tym facecie, z którym widział ją Louis?

– Żadnej. W aktach nie ma o nim mowy.

– Co znaleźli kryminalistycy?

– Nie mam raportu, ale podczas przeszukania mieszkania nie znaleziono żadnych istotnych dowodów.

– To dobrze. Żadnych niespodzianek. Co z nożem?

– Jest na nim krew i odciski palców. Ale nie znam jeszcze wyników analiz. Ustalenie właściciela jest mało prawdopodobne. Takie noże można kupić w każdym sklepie ze sprzętem wędkarskim albo turystycznym.

– Powtarzam, że to nie jest mój nóż – wtrącił Roulet.

– Trzeba zakładać, że odciski palców zostawił człowiek, który oddał go policji – powiedziałem.

– Atkins – przypomniał Levin.

– Zgadza się, Atkins. – Zwróciłem się do Rouleta: – Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby znaleziono też na nim twoje odciski. Nie wiadomo, co się zdarzyło, kiedy byłeś nieprzytomny. Jeżeli wysmarowała ci dłoń krwią, prawdopodobnie włożyła ci też do ręki nóż.

Roulet skinął głową i chciał coś powiedzieć, ale nie dopuściłem go do głosu.

– Jest coś o jej wizycie w „Morgan's”? – spytałem Levina.

Przecząco pokręcił głową.

– Nie, przesłuchanie odbyło się w szpitalnej izbie przyjęć i miało nieformalny charakter. Dotyczyło tylko najważniejszych faktów i nie pytali o cały wieczór. Nie wspominała o tamtym facecie i nie mówiła nic o „Morgan's”. Powiedziała po prostu, że od wpół do dziewiątej była w domu. Pytali, co się stało o dziesiątej. Nie interesowało ich, co robiła wcześniej. Na pewno uzupełnią to w trakcie śledztwa.