Изменить стиль страницы

– Jest tu dwoje przyjaciół Tony’ego Swana. Przyszli, aby się z nim zobaczyć. – Po tych słowach odłożyła słuchawkę i uśmiechnęła się w stronę Reachera, chociaż ten nie patrzył wprost na nią.

Przez cztery minuty siedzieli w milczeniu. Później Reacher usłyszał odgłos kroków. Ktoś szedł w ich stronę po wyłożonej łupkiem posadzce. Nadchodził z boku i zmierzał w stronę recepcji. Miarowy, niespieszny krok człowieka średniego wzrostu o średniej masie ciała. Podniósł głowę i na końcu korytarza ujrzał kolejną kobietę. Czterdziestoletnią, szczupłą, o starannie uczesanych brązowych włosach. Miała na sobie czarne spodnium i białą bluzkę. Sprawiała wrażenie szybkiej i skutecznej. Jej twarz miała otwarty, serdeczny wyraz. Uśmiechnęła się do recepcjonistki, a następnie podeszła wprost do Reachera i Neagley. Wyciągnęła rękę i oznajmiła:

– Jestem Margaret Berenson.

– Przyszliśmy do Tony’ego Swana – wyjaśnił Reacher.

– Wiem – odparła. – Powinniśmy znaleźć jakieś spokojne miejsce, aby pogadać.

Jeden z aluminiowych paneli okazał się drzwiami prowadzącymi do małej prostokątnej sali konferencyjnej tuż za holem. Miejsce przeznaczone na spotkania z gośćmi, którzy nie zasłużyli na prawo wpuszczenia do sanktuarium. Było to chłodne pomieszczenie ze stołem, czterema krzesłami oraz oknami sięgającymi od podłogi do sufitu, z których rozciągał się widok na parking. Przedni zderzak mustanga Neagley znajdował się w odległości około dwóch metrów od nich.

– Nazywam się Margaret Berenson – powtórzyła. – Jestem szefem działu kadr w New Age Defense Systems. Pozwolą państwo, że od razu przejdę do rzeczy. Pan Swan już u nas nie pracuje.

– Od jakiego czasu? – zapytał Reacher.

– Od trzech tygodni – wyjaśniła Berenson.

– Co się stało?

– Czułabym się znacznie swobodniej, gdybym miała pewność, że jesteście jego przyjaciółmi. Każdy może zajrzeć do recepcji i podać się za jego starego znajomego z wojska.

– Nie wiem, jak moglibyśmy tego dowieść.

– Jak wyglądał?

– Wysokość metr siedemdziesiąt pięć, szerokość – metr siedemdziesiąt.

Berenson uśmiechnęła się.

– Gdybym powiedziała wam, że używał kamienia jako przycisku do papieru, potrafilibyście odgadnąć, skąd pochodzi?

– To kawałek muru berlińskiego – odparł Reacher. – Swan był w Niemczech, kiedy go zburzono. Zjawił się w Berlinie zaraz potem i zabrał go na pamiątkę. W rzeczywistości to kawałek betonu, a nie kamień. Jest na nim fragment graffiti.

Berenson skinęła głową.

– Słyszałam tę historię i widziałam przedmiot, o którym mowa – odparła.

– Co się stało? – zapytał ponownie Reacher. – Swan zrezygnował?

Berenson potrząsnęła głową.

– Niezupełnie – wyjaśniła. – Musieliśmy go zwolnić Nie tylko jego. To nowa firma. Wszystkie przedsięwzięcia biznesowe zawierają w sobie element spekulacji i ryzyka. Nie zrealizowaliśmy naszych planów. Przynajmniej do tej pory. Musieliśmy zrewidować politykę zatrudnienia. Zredukować personel. Przyjęliśmy zasadę, że zatrudnieni na końcu odchodzą pierwsi. W praktyce oznaczało to, że musieliśmy zwolnić wszystkich menedżerów średniego szczebla. Ja również straciłam zastępcę. Pan Swan był zastępcą dyrektora ochrony, więc musiał rozstać się z firmą. Uczyniliśmy to z wielkim żalem, bo był dla nas bardzo cenny. Jeśli sytuacja ulegnie poprawie, będziemy go błagać, aby zechciał wrócić. Ale jestem pewna, że do tego czasu znajdzie sobie nową posadę.

Reacher wyglądał przez okno na parking w połowie wypełniony samochodami. Wsłuchiwał się w ciszę panującą w budynku, który podobnie jak parking wydawał się w połowie pusty. – W porządku – powiedział.

– Wcale nie – odparła Neagley. – Od trzech dni wydzwaniam do jego biura i za każdym razem informują mnie, że właśnie wyszedł na chwilę. To się nie trzyma kupy.

Berenson ponownie skinęła głową.

– To zawodowa uprzejmość, którą mu wyświadczyłam. Na tym szczeblu zarządzania byłoby katastrofą, gdyby znajomi dowiedzieli się o jego zwolnieniu z drugiej ręki. Byłoby znacznie lepiej, gdyby pan Swan powiadomił ich o tym fakcie osobiście. Wówczas mógłby to wyjaśnić zgodnie z własną wolą. Właśnie dlatego nalegałam, aby w okresie przejściowym pozostali pracownicy posługiwali się niewinnymi kłamstwami. Nie przepraszam z tego powodu, lecz mam nadzieję, że zrozumiecie moje intencje. Przynajmniej tyle mogę zrobić dla ludzi, których straciliśmy. Gdyby pan Swan zwrócił się do nowego pracodawcy tak, jakby z własnej woli poszukiwał pracy, byłby w znacznie lepszym położeniu niż wówczas, gdyby wszyscy wiedzieli, że został zwolniony.

Neagley zastanowiła się przez chwilę nad jej słowami, a następnie przytaknęła.

– W porządku – westchnęła. – Rozumiem pani intencje.

– Poprosiłam o to szczególnie w przypadku pana Swana – dodała Berenson. – Wszyscy bardzo go lubiliśmy.

– A co z tymi, których nie darzyliście sympatią?

– Było ich niewielu. Nigdy nie zatrudnilibyśmy człowieka, do którego nie mamy zaufania.

– Wczoraj zadzwoniłem do Swana i nikt nie podniósł słuchawki – oznajmił Reacher.

Berenson jeszcze raz skinęła głową, w dalszym ciągu cierpliwa i profesjonalna.

– Musieliśmy zwolnić także część personelu administracyjnego. Sekretarki, które pozostały, muszą teraz obsługiwać pięć lub sześć aparatów. Czasami nie udaje się im odpowiedzieć na jakiś telefon.

– Co się stało z waszym biznesplanem? – zapytał Reacher.

– Nie mogę tego wyjaśnić w szczegółach. Jestem jednak pewna, że zrozumiecie. Służyliście w armii?

– Oboje.

– W takim razie wiecie, ile nowych systemów uzbrojenia od razu zyskuje akceptację dowództwa.

– Niewiele.

– Żadne. Procedura przetargowa dotycząca naszego sprzętu przeciągnęła się nieco dłużej, niż sądziliśmy.

– Co to za broń?

– Nie mogę powiedzieć.

– Gdzie jest produkowana?

– Tutaj.

Reacher potrząsnął głową.

– Nieprawda. Macie ogrodzenie, które zdołałby pokonać trzylatek, nie zauważyłem też budki wartowników ani ochroniarzy w holu. Tony Swan nie pozwoliłby na to, gdyby coś tu produkowano.

– Nie mogę rozmawiać na temat procedur bezpieczeństwa, które stosujemy.

– Kto był bezpośrednim przełożonym Swana?

– Pyta pan o naszego dyrektora ochrony? To emerytowany porucznik policji z Los Angeles.- Zatrzymaliście go i zwolniliście Swana? Nie stosowaliście żadnych wyjątków od przyjętej zasady?

– Wszyscy nasi pracownicy są wspaniali. Ci, którzy pozostali, ci, którzy odeszli. Zdecydowaliśmy się na redukcję personelu z ogromnym bólem. Była to absolutna konieczność.

***

Dwie minuty później Reacher i Neagley znaleźli się ponownie w mustangu, na parkingu New Age Defense Systems. Silnik pracował na wolnych obrotach, a ich oboje przytłaczała świadomość katastrofy.

– Fatalny zbieg okoliczności – podsumował sytuację Reacher. – Właśnie wtedy, gdy Swan stracił robotę, Franz zadzwonił do niego ze swoimi problemami. Co zrobił Swan? Przyjechał wprost do niego. Biuro Franza jest oddalone o dwadzieścia minut drogi stąd.

– I tak by przyjechał. To, że stracił pracę, nie miało żadnego znaczenia.

– Wszyscy postąpiliby podobnie. Sądzę, że właśnie tak się stało.

– I wszyscy nie żyją?

– Mam nadzieję, że nie, lecz jestem gotów na najgorsze.

– Jest tak, jak chciałeś, Reacher. Zostaliśmy dwoje.

– Chciałem tego z zupełnie innego powodu.

– Nie mogę w to uwierzyć. Załatwili wszystkich?

– Ktoś będzie musiał za to zapłacić.

– Tak uważasz? Nie mamy żadnego śladu. Pozostała nam tylko jedna szansa z hasłem. Jesteśmy zbyt zdenerwowani, aby ją wykorzystać.

– Nie czas na nerwy.

– Powiedz mi, co napisać. Reacher nie odezwał się.

***

Wrócili tą samą drogą. Neagley prowadziła w milczeniu, a Reacher wyobrażał sobie Tony’ego Swana jadącego tymi ulicami trzy tygodnie wcześniej. Być może ze swoimi rzeczami z biurka w New Age Defense Systems w bagażniku – długopisami, ołówkami i kawałkiem sowieckiego betonu. Szprychami niewidzialnego koła do Franza zmierzali pozostali starzy kumple. Sanchez i Orozco jechali Piętnastką z Vegas. O’Donnell i Dixon lecieli samolotem ze Wschodniego Wybrzeża, taszcząc bagaż, łapiąc taksówkę i dołączając do pozostałych.