Изменить стиль страницы

Albo szum wokół słabej powieści Nevila Shute i osnutego na niej filmu On the Beach (po polsku Ostatni brzeg), z których uczyniono niemalże historiozoficzny traktat antynuklearny o naszych czasach. Albo przerobiony na słynne widowisko baletowe, niemniej przeto grafomański, szwedzki epos kosmonautyczny Aniara Harry Martinsona. Albo rozmamłany i nic rozumnego nie mówiący Nova Express Williama Burroughsa… zresztą w tych sprawach wystarczy odesłać do znakomitych i ważnych teoretycznie wstępów, które zamieszczał w kolejnych tomach antologii Spectrum (swojej i Roberta Conquesta) Kingsley Amis.

Również założenie odstręczających treści i adekwatnej do nich stylistyki nie jest nowe.

Znamy je z twórczości autorów takich jak Céline i z całych kierunków literackich, zaopatrzonych we własne nazwy i programy, jak hiszpański a niezłymi nazwiskami reprezentowany tremendyzm, rozkosznie zdefiniowany przez Angela del Río jako „styl, który wulgarnym językiem podkreśla odpychającą rzeczywistość” itd. Problem nieco podobny, tylko na odwrót: do saloniku literackiego Céline ma wstęp, ale tylko jako nazwisko. Substancja i wnioski z jego twórczości wstępu nie mają.

Gdzie na tej skali mieści się A Clockwork Orange?

Jeszcze raz chwała jej i Burgessowi. Znalazł on bowiem sposób na to, aby nie wypierając się expressis verbis tej ani tamtej literatury, poważnej ani rozrywkowej, korzystać w pełni z warsztatu i dystrybucji obu. Łączy je organicznie w każdym niemal utworze i spełnia warunki obydwu bez taryfy ulgowej.

Do formuł science fiction i dystopii sięgnął w czterech powieściach i zatrącił o nie jeszcze w wielu innych.

Już w One Hand Clapping (1961, Klaskać jedną dłonią) fabuła opiera się na prekognicji. W tajemnicze rejony umysłu i w pobliże futurologii zapuszczają się mimochodem dwie awantury o tematyce sowieckiej: Honey for the Bears (1963, Miód dla niedźwiedzi) i Tremor of Intent (1966, Dreszcz premedytacji), przy czym błyskotliwe bogactwo tej drugiej sensacji umieszcza ją w rzędzie najlepszych dzieł Burgessa. Za to krytyka, prawie nieomylna w wybieraniu tego co najgorsze, chętnie wymienia 4-tomowy cykl o zmyślonym poecie nazwiskiem Enderby, ogłaszany z początku pod pseudonimem Joseph Kell, dla mnie tylko pretensjonalny i odstręczający: oparty na epatowaniu odgłosami chrapania, pierdzenia i klozetu, bujnie ilustrowany własną twórczością poetycką, zawiera on w swej pierwszej części Inside Mr Enderby (1963, W panu Enderby) szkic poematu o minotaurze, wedle którego nakręcono fantastyczny film Son of the Beast from Outer Space (Syn bestii z kosmosu). The Eve of Saint Venus (1964, Wigilia przed św. Venus) to współczesny wariant znanej od Williama z Malmesbury w XII wieku po Prospera Mérimée legendy o zaślubinach z posągiem bogini, której na palec włożono pierścień. Powieść o życiu miłosnym Szekspira Nothing Like the Sun (1964, Nic jak słońce) posługuje się konwencją równoległego wszechświata, do którego trafia szekspirolog i zapętla bieg czasu, przywożąc tam dzieła Szekspira. Jest wreszcie M F czyli M/F (1971, obie formy autor uznaje za poprawne) z zawiłym kluczem już w tytule. Zamierzony przez kogoś film o Edypie pod nazwą Mother Fucker (czyli Matkojebca, normalnie i po angielsku w pisowni łącznej) dostarczył bodźca, lecz zarazem to inicjały bohatera: Miles Faber (po łacinie żołnierz i rzemieślnik, czyli dwa główne atrybuty ludzkie: walka i tworzenie). Tej podstawowej opozycji zaś sekunduje druga: male/female. I tak właśnie do obsesji dziergana siatka przypadkowych, symbolicznych czy jakichkolwiek odniesień jest fabułą tej powieści, wykoncypowanej na modłę strukturalizmu Lévi-Straussa: opartej na syndromie zagadek i kazirodztwa jak w micie Edypa i w podobnych tradycjach algonkińskich. Nie da się oddzielić od science fiction u Burgessa ten rodzaj barokowej fantastyki i przepływa w jej coraz to inne formy, nasączając jego twórczość całą i bez wyjątku.

Na koniec ta czwórka najłatwiej się klasyfikująca jako przynależna do science fiction.

Równocześnie z A Clockwork Orange wydane The Wanting Seed (1962, Jałowe nasienie) znów łączy jedne z większych w dorobku Burgessa walorów intelektualnych i literackich z rozrywkowymi: nakaz i kult homoseksualizmu zwalcza tu przeludnienie i prowadzi do kolejnej rewolucji.

Tego poziomu nie osiąga (wydana w 1978 roku) nawiązująca do I984 Orwella książka zatytułowana 1985. Jej pierwszą połowę stanowi przepyszny esej o zaletach, słabościach, aktualności oraz źródłach społecznych i historycznych książki Orwella. Dalszy ciąg to kontrapunktowa względem Orwella powieść o beznadziejnej walce szarego człowieka przeciw państwu w Anglii zdominowanej przez Arabów, islam i dezintegrację stosunków międzyludzkich. Już niedaleka przyszłość raczej nie potwierdziła tych prognoz i refleksji: mimo to rzecz jest frapująca jako przestroga i wizja alternatywna oraz jako ćwiczenie intelektualne.

Natomiast The End of the World News (1982, Koniec wiadomości ze świata) to zupełny niewypał. Ziemia ginie w zderzeniu z przybłąkaną planetą Lynx i z całej literatury powszechnej ratują się, na uchodzącej w przestrzeń rakiecie, tylko dwa utwory: opowieść o Freudzie wydobywanym z Austrii hitlerowskiej i musical o Trockim w New Yorku, cytowane we fragmentach jako kontrapunkt do satyrycznej relacji o nadchodzącej zagładzie. Kiepska science fiction z pretensjami do czegoś więcej i niestety nic więcej.

7

Według A Clockwork Orange Stanley Kubrick nakręcił w 1972 roku głośny film, który ją tym bardziej rozsławił.

Okrutnie spłyca on i wulgaryzuje książkę, na której dość luźno został oparty. Burgess uczestniczył w nim tytko w roli konsultanta. Wbrew jego życzeniu film pociągnął za sobą także wydania książki skrócone o jej ostatni rozdział z części trzeciej, co poważnie narusza myślową i artystyczną konstrukcję utworu. Okaleczenie to przeniosło się również do najpopularniejszego na świecie wydania w Penguin Books. Na żądanie autora w moim przekładzie rozdział ten został przywrócony.

Kiedy chuligani brytyjscy zaczęli się wzorować na filmie, masakrując i gwałcąc, reżyser nie skorzystał z okazji do zarobienia na tym skandalu i wycofał film z eksploatacji.

8

Sam tytuł A Clockwork Orange, chociaż kilka razy wspomniany w tekście, wymaga dodatkowych objaśnień.

Również i dlatego, że z wydań najczęściej spotykanych wypada wraz z ostatnim rozdziałem najdobitniejsza z autorskich wykładni tytułu. Wystarczy ją przeczytać lub umieć po angielsku, lub jedno i drugie! aby wiedzieć, że tłumaczy się to Nakręcana pomarańcza. U nas jakiś ignorant wymyślił tę „mechaniczną” i na razie tak musi zostać. Pogodziłem się z tym głównie z przyczyn handlowych, ale w przyszłości każę zmienić tytuł we wszystkich wydaniach na poprawny. Bo nie zachodzi tu nawet przypadek w rodzaju tego, co sprawił, że dla powieści Conrada The Shadow-Line trzeba zachować tytuł Smuga cienia, błędnie przełożony, lecz efektownie brzmiący i po polsku już idiomatyczny.

Hasło tytułowe Burgess usłyszał w 1945 roku z ust 80-letniego cockneya mówiącego, że ktoś jest „lewy jak nakręcana pomarańcza”. Bo człowiek jak ona organicznie wyrosły, kruchy i miękki, ma ten żywy kolor i słodycz: a nakręcać go (czyli manipulować) to zamieniać go w coś mechanicznego.

Tu cień uzasadnienia dla polskiego tytułu.

Burgess nieźle zna język malajski, w którym do podstawowych słów należy orang: człowiek. Też umiem po malajsku i od razu miałem to skojarzenie. Tamtejszym półanalfabetom zaś wyraz ten z reguły myli się z orange i tak bywa pisany.