Изменить стиль страницы

Nagle zobaczył Jossa i odprężył się. Nie rozmawiał z nim od tamtej nocy, kiedy Joss, wygarnąwszy mu, co o nim myśli pojechał do Maury zawrzeć z nią przymierze. Tomowi bardzo brakowało starego kumpla, więc kiedy ujrzał go teraz, gdy był w najgłębszym dołku, wydało mu się, że los znowu zacznie się do niego uśmiechać.

Joss powoli szedł w jego stronę.

Tommy pociągnął łyczek, czekając, aż kumpel dojdzie do niego wzdłuż długiego baru. Ale Joss go minął i Tommy z niedowierzaniem zobaczył, że po zamówieniu drinka dołączył do Charliego i jego koleżków. Twarz Toma zapłonęła z upokorzenia. Nigdy w życiu nie doświadczył czegoś takiego. Chyba jednak powinien się tego spodziewać. Joss darzył Maurę Ryan wielką sympatią i szacunkiem, a przy tym, w przeciwieństwie do Toma, cechowała go lojalność.

Tommy nie chciał o niej myśleć, mimo że mu jej brakowało. Nie przywykł do przegrywania w męsko-damskich układach. Przyzwyczaił się, że zawsze to on gra pierwsze skrzypce.

Ukradkiem spojrzał na zegarek. Jack był prawie godzinę spóźniony, ale należało wziąć poprawkę na korki na Ml. Tommy zamówił kolejnego drinka i sączył go, przyglądając się ludziom zapełniającym lokal. Podziwiał biusty młodych kobiet, gdy nagle usłyszał znajomy głos.

– Jack nie przyjdzie, Tom. – Joss stał za nim przy barze, nie patrząc na niego. – Chodzą słuchy, że Ryanowie cię szukają. Jack spotyka się z nimi dziś wieczorem, próbuje naprawić stosunki. Nie pokazuj się w domu ani w żadnym z miejsc, w których zwykle bywasz.

Natychmiast odszedł, a Tommy, przyjmując do wiadomości to, co usłyszał, podniósł się kilka minut później i udając nonszalancję wyszedł z lokalu. Nigdy jeszcze nie czuł się tak upokorzony. Ani taki samotny.

A więc Jack próbował pogodzić się z Ryanami? Tommy to rozumiał, w końcu mieli jego kokę. Ale gdzie, do diabła, on sam był w tym wszystkim? Przecież to on przygotował grunt, a teraz znalazł się za burtą. Sześć lat temu połączyli siły: Tommy działał w Liverpoolu, Vic na południowym wschodzie, a Jack miał w zamian za udziały finansować całą operację z pieniędzy zgromadzonych przez trzydzieści lat mordowania na zlecenie.

Po powrocie do Anglii Vic nie kontaktował się w ogóle z Tommym, co nie wróżyło nic dobrego. Chodziły słuchy, że nadal wini Ryanów za śmierć Sandry, ale Tommy nie dawał temu wiary. Wyglądało na to, że Vic potrafi spieprzyć dokładnie wszystko, do czego się zabierze.

Kiedy Tommy otwierał samochód, kątem oka dostrzegł nagle z boku błysk metalu. Tuż przy nim stał jakiś młody człowiek z długimi włosami i kozią bródką, trzymając nóż z długim ostrzem. Joss zaszedł chłopaka od tyłu i powalił go potężnym ciosem w głowę.

– Lepiej spływaj, Tom. Ostatni raz mogłem ci pomóc. Jasne?

Odwrócił się szybko i odszedł.

– Joss… Joss, zaklinam cię…

Błaganie i uraza w głosie Toma Rifkinda nie wzruszyły Jossa, nie zatrzymał się. Tommy nawarzył sobie piwa i teraz musi je wypić. Joss nie miał zamiaru iść z nim na dno. Do nikogo nie żywił uczucia tak bliskiego miłości jak do Toma, ale nie mógł mu wybaczyć tego, co zrobił Maurze i rodzinie Ryanów. Po tylu latach spędzonych razem wreszcie odkrył w nim zdradliwego drania.

Tommy patrzył, jak Joss odchodzi, a potem spojrzał w dół, na nieprzytomnego chłopaka leżącego na ziemi, i kopnął go w głowę. Po chwili wsiadł do samochodu i ruszył.

Ale dokąd miał jechać? To było dobre pytanie.

***

Gdy Maura wchodziła do domu, powitał ją zapach potrawki wołowej i świeżo ugotowanych warzyw. Przywołała na twarz uśmiech, zanim weszła do kuchni i pozdrowiła matkę.

– Ładnie pachnie – zauważyła.

Sarah miała na sobie fartuch nałożony na suknię z golfem, a na jej pomarszczonej twarzy widniał grymas niezadowolenia.

– Jak ty, u licha, możesz gotować na tej diabelskiej kuchence?

Maura zaśmiała się.

– Przyzwyczaisz się do niej, mamo.

– Usiądź, moja droga, zrobię ci dobrej herbaty.

Maura usiadła przy kuchennym stole i powiedziała od niechcenia:

– Dziś wieczorem przychodzi do mnie kilka osób na biznesowe spotkanie.

Sarah popatrzyła na nią gniewnie.

– Biznesowe spotkanie o tak późnej porze?

Maura kiwnęła głową.

– Czy ja wyglądam na durną babę, Mauro Ryan?

Uśmiechnęła się do matki.

– Zrobię wobec tego trochę kanapek – oświadczyła Sarah. – Chyba wystarczy?

Maurze coraz ciężej było utrzymać uśmiech na twarzy.

– W porządku, mamo…

– Robiłam to zawsze dla Michaela, gdy pracował w domu. Mężczyźni mogą jeść o każdej porze dnia i nocy. Kiedy jedzą, robi się bardziej przyjazna atmosfera.

Maura wzięła z jej rąk herbatę i roześmiała się.

Matka podała jej miseczkę z potrawką i Maura zaczęła jeść ze smakiem, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak bardzo była głodna. Po aferze z Bennym nie wierzyła, że jej żołądek będzie w stanie przyjąć jakiekolwiek jedzenie.

– Co się z nim stało?

– Masz na myśli Bena, mamo?

Sarah kiwnęła głową. Nie mogła wypowiedzieć imienia wnuka, nie chciała o nim myśleć, ale musiała wiedzieć, co go czeka.

– Zgłosił się na policję pół godziny temu, z własnej woli i z adwokatem. Uważamy, że ktoś podłożył głowę w jego domu, żeby go obciążyć.

Brzmiało to absurdalnie nawet w jej własnych uszach, a skłonienie prokuratora do przyjęcia takiego oświadczenia kosztowało ich niezłą sumkę. Jednak warto było, wszyscy to niechętnie przyznali. Lepiej, żeby Benny pozostawał pod ich czujnym okiem, a krótki pobyt w areszcie będzie dla niego nauczką na przyszłość.

Sarah uczepiła się tego wyjaśnienia.

– Dzięki Bogu! Wiedziałam, że nie jest do tego zdolny, jest draniem, ale tak daleko by się nie posunął.

Maura nie odpowiedziała. Delektowała się pysznym jedzeniem. Benny był pobity i sponiewierany i miała nadzieję, że wreszcie dotarło do niego coś bardzo ważnego. Że wszyscy Ryanowie mieli go już serdecznie dosyć.

***

Tommy Rifkind Junior mieszkał w ładnym domu w Chester. Ojciec kupił mu go wiele lat temu, jak tylko Tommy Junior się ożenił. Był to duży, solidny dom, teraz wart trzy razy tyle, ile Rifkind Senior za niego zapłacił. Porośnięty bluszczem front i wysokie wiktoriańskie okna nadawały mu szacowny wygląd. Miał zaledwie dwadzieścia pięć lat, a sprawiał wrażenie, jakby stał w tym miejscu co najmniej od stu. Tommy nie zwykł płacić za byle co.

Kiedy zatrzymał się na podjeździe, zorientował się, że syn, i synowa są w domu. Denerwował się, gdy szedł w stronę wejścia. Tommy Junior otworzył drzwi, zanim ojciec podszedł na tyle blisko, by nacisnąć dzwonek.

Pierworodny Toma był potężnym, przystojnym mężczyzną, nosił modne okulary i kaszmirowe swetry. Tommy był dumny z niego i jego akademickich osiągnięć, ale nie lubił go jako człowieka, uważał go za hipokrytę. Nie lubił też swojej synowej Angeli. Była snobką, która wyprowadziła się z komunalnego domu, a teraz udawała, że pochodzi z wyższych warstw klasy średniej. Gina była z nią w dobrych układach, bo Gina dobrze żyła ze wszystkimi, jednak Tommy ścierał się z Angelą od pierwszego dnia.

Nie mógł zrozumieć, co u diabła jego syn dostrzegł w tej płaskiej jak deska kobiecie z owłosioną górną wargą i afektowanym, nosowym głosem. Przyznawał, że ma ładne włosy i zęby, ale to za mało dla podtrzymania związku.

Nigdy nie przyszło mu do głowy, że nie każdy mężczyzna ocenia kobietę w skali jeden do dziesięciu i przedkłada cechy fizyczne nad osobowość i inteligencję. Jego syn żył w udanym małżeństwie z kobietą, która go kochała, mieli miłe dzieci i poważnie traktowali swoje rodzicielskie role. Chętnie podróżowali i zabierali ze sobą dzieci. Mieli duże grono znajomych, wydawali udane przyjęcia, darzono ich sympatią. Jego wnuki były szczęśliwe i dobrze wychowane, jednak Tommy Senior nadal nie mógł zrozumieć, co do cholery jego syn widzi w tej nadętej krowie, którą nazywał swoją żoną.