Изменить стиль страницы

49

Trzy dni później odwiózł ją na lotnisko.

– Wysadź mnie na terminalu – powiedziała.

– Zaczekam przy bramce.

– Musisz wracać.

– Mam czas.

– Ugrzęźniesz w korku.

– Nie szkodzi.

– Myron?

– Słucham?

– Po prostu mnie wysadź. Proszę. Wiesz, że nie znoszę scen.

– Nie zrobię żadnej sceny. Zamilkli.

– Co będzie z Garym Gradym? – spytała.

– Wysłałem list do rady szkolnej i miejscowej prasy. Nie wiem, czy go wsadzą, ale jest skończony.

– A co z dziekanem Gordonem?

– Dziś rano złożył rezygnację. Przejdzie do szkolnictwa prywatnego.

– A gwałciciele?

– Ta sprawa będzie głośna. Cary Roland, prokurator okręgowy, wyciśnie z niej, co się da. Ricky Lane zezna przeciwko kolegom.

– Już nie jesteś jego agentem?

Myron skinął głową.

– I straciłeś Christiana.

Ponownie skinął głową.

– W sumie odbiło się to na twojej kieszeni.

– Bardziej martwię się o to, jak odbije się to na moim życiu.

– O czym mówisz?

– O twoim powrocie.

– To niedobrze, że wróciłam?

– Dobrze. Tylko że wyjeżdżasz.

– Na parę miesięcy. Promuję książkę.

Podjechał pod terminal.

– Wrócę – zapewniła.

Skinął głową.

Pocałowała go. Tak przedłużył pocałunek, że w końcu go odepchnęła. Niechętnie wypuścił ją z objęć.

– Kocham cię.

– Ja ciebie też. – Wysiadła. – Wrócę.

Patrzył, jak idzie w stronę wejścia. Jak przechodzi przez rozsuwane drzwi, jak zmierza do bramki i znika w windzie zjeżdżającej w dół. Patrzył nawet wtedy, gdy stracił ją z oczu. W szybę zapukał strażnik.

– Tu nie wolno stać, kierowniku. Ruszaj pan! – powiedział.

Myron spojrzał po raz ostatni i odjechał.

***
Bez Skrupułów pic_2.jpg