Win skinął krótko głową i umościł się w fotelu. Zrobił swoje. Wodze były znów w rękach Myrona.
– Co powiedziała? – spytał Myron.
– Że ma jakieś brudy na Grega. Zagroziła, że to zniszczy zespół.
– Jakie brudy?
– Nie dowiedzieliśmy się – włączył się ponownie do rozmowy Clip. Zawahał się. Żeby zyskać na czasie czy może się pozbierać? – Nie chciałem cię okłamać, Myron. Przepraszam. Próbowałem chronić Grega.
– Pan też z nią rozmawiał? Clip skinął głową.
– Calvin przyszedł do mnie po jej telefonie. Drugi raz rozmawialiśmy z nią obaj. Za milczenie zażądała pieniędzy.
– Dużo?
– Dwadzieścia tysięcy. Mieliśmy się spotkać w poniedziałek wieczorem.
– Gdzie?
– Nie wiem – odparł Clip. – Miejsce miała nam podać w poniedziałek rano, ale nie zadzwoniła.
Martwi rzadko dzwonią, pomyślał Myron.
– Nie zdradziła wam swojej wielkiej tajemnicy?
Clip i Calvin wymienili pytające spojrzenia. Calvin skinął głową.
– Nie musiała – rzekł z rezygnacją Clip. – Wiedzieliśmy.
– Co?
– Greg uprawiał hazard. Był winien mnóstwo pieniędzy Jakimś oprychom.
– Wiedzieliście, że się hazarduje?
– Tak – przyznał Clip.
– Skąd?
– Powiedział mi.
– Kiedy?
– Z miesiąc temu. Poprosił o pomoc. Ja… ja zawsze zastępowałem mu ojca. Lubiłem go. Bardzo. – Clip podniósł zbolałe oczy. – Ciebie też, Myron. Dlatego to takie trudne.
– Co jest takie trudne?
Clip pokręcił głową.
– Chciałem mu pomóc. Namówiłem go na spotkania. Spotkania z profesjonalistą.
– Posłuchał pana?
– Pierwszy raz spotkał się z lekarzem przed tygodniem. Z psychiatrą specjalizującym się w uzależnieniach od hazardu. Rozmawialiśmy też o jego kontrakcie reklamowym. O spłacie długu.
– Czy Marty Felder wiedział, że Greg jest hazardzistą? – spytał Myron.
– Nie mam pewności – odparł Clip. – Wiem jednak od tego lekarza, że hazardziści uciekają się do zdumiewających sposobów, by utrzymać swą przypadłość w tajemnicy. Większością pieniędzy Grega zawiadywał Marty Felder, dlatego zdziwiłbym się, gdyby nie wiedział o jego nałogu.
Za jego głową wisiało zdjęcie tegorocznej drużyny. Myron przyjrzał się plakatowi. Z przodu klęczało dwóch współkapitanów, T.C. i Greg. Greg uśmiechał się szeroko, a T.C. szyderczo, jak to on.
– A więc kiedy mnie pan wynajmował, już pan podejrzewał, że zniknięcie Downinga ma jakiś związek z hazardem – skonstatował Myron.
– Nie – zaprzeczył Clip. – W każdym razie nie tak, jak myślisz – dodał po chwili. – Nie dopuszczałem myśli, że jego bukmacher go skrzywdzi. Myślałem, że dzięki kontraktowi z Forte Greg kupi sobie czas.
– A co pan podejrzewał?
– Martwiłem się o jego poczytalność. – Clip wskazał na plakat za swoimi plecami. – Przede wszystkim Greg nie jest zbyt zrównoważony, zadawałem więc sobie pytanie, jak presja długu hazardowego zaciąży na jego wątpliwym zdrowiu psychicznym. Może to dziwne, ale Greg kocha swój publiczny wizerunek. Uwielbienie fanów jest dla niego ważniejsze niż pieniądze. Gdyby jednak kibice poznali prawdę, nie wiadomo, jak by zareagowali. Zastanawiałem się, czy wytrzyma tak dużą presję. Czy się nie załamie.
– A co pan myśli teraz, po śmierci tej kobiety? Clip gwałtownie potrząsnął głową.
– Znam Grega lepiej niż ktokolwiek. Gdy czuje się osaczony, ucieka. Nikogo by nie zabił. Serdecznie w to wierzę. Unika przemocy. Od dawna wie, czym ona grozi.
Przez kilka chwil wszyscy milczeli. Myron i Win oczekiwali, że Clip rozwinie temat. Nie rozwinął.
– Ma pan coś do dodania? – odezwał się Win.
– Nie. To wszystko.
Win wstał bez jednego słowa czy gestu i wyszedł z gabinetu. Myron wzruszył nieznacznie ramionami i ruszył za nim.
– Myron? – usłyszał głos Clipa. Odwrócił się. Starzec stał. Oczy miał wilgotne.
– Udanego meczu – rzekł cicho. – To w końcu tylko gra. Pamiętaj.
Zakłopotany jego zachowaniem, Myron skinął głową i prędko dołączył do Wina.
– Masz dla mnie bilet? – spytał Win. Myron wręczył mu bilet.
– Opisz mi tę Łomot. Myron opisał ją.
– Twój pan Arnstein nie mówi nam całej prawdy – powiedział Win, gdy doszli do windy.
– To przeczucie czy konkret?
– Ja nie mam przeczuć – odparł Win. – Wierzysz mu?
– Nie jestem pewien.
– Ale go lubisz?
– Tak.
– Mimo że przyznał się do kłamstwa?
– Tak.
– Pozwól więc, że ci przedstawię ciekawy scenariusz. Kto oprócz Grega ma najwięcej do stracenia, jeśli jego nałóg wyjdzie na jaw? Komu oprócz Grega zależałoby najbardziej na uciszeniu Liz Gorman? Wreszcie, komu zależałoby najbardziej na zniknięciu Downinga, gdyby miał przysporzyć wstydu zespołowi, wstydu tak strasznego, że osłabi lub nawet przekreśli szansę Clipa Arnsteina na zachowanie władzy w klubie?
Myron milczał.
ROZDZIAŁ 25
Miejsce obok Maggie Łomot było wolne. Win usiadł i obdarzył ją olśniewającym uśmiechem.
– Dobry wieczór – powiedział.
Uśmiechnęła się do niego.
– Witam.
– Pani Mason, jak sądzę.
Skinęła głową.
– A pan jest Winston Horne Lockwood Trzeci. Znam pana ze zdjęcia w „Forbesie”.
Uścisnęli sobie ręce, spojrzeli w oczy. Ich dłonie się rozłączyły, oczy nie.
– Miło mi panią poznać, pani Mason.
– Proszę mi mówić Maggie.
– Proszę bardzo.
Win uśmiechnął się krótko. Na parkiecie zahuczała syrena. Skończyła się pierwsza kwarta. Zobaczył, że Myron wstaje, ustępując miejsca kolegom z drużyny. Jego widok w kostiumie koszykarza na parkiecie NBA sprawił mu nieoczekiwaną przykrość. Nie chciał tego oglądać. Obrócił się do sąsiadki. Spojrzała na niego wyczekująco.
– Podobno szuka pani pracy w mojej firmie – zagadnął.
– Tak.
– Mógłbym zadać kilka pytań?
– Proszę.
Zachęciła go gestem.
– Obecnie pracuje pani dla Braci Kimmel?
– Tak.
– Ilu giełdziarzy zatrudniają?
– Mniej niż dziesięciu. To bardzo mała firma.
– Rozumiem. – Win złożył dłonie palcami, udając, że rozważa jej słowa. – Pracuje tam pani w weekendy?
– Zdarza się.
– Także wieczorami?
Jej oczy na chwilę lekko się zwęziły.
– Zdarza się – powtórzyła.
– A w zeszłą sobotę?
– Słucham?
– Zna pani Grega Downinga, prawda?
– Oczywiście, ale…
– I wie pani bez wątpienia, że od soboty wieczorem go nie ma. Ciekawe, że ostatnią rozmowę z domu przeprowadził z pani biurem. Przypomina sobie ją pani?
– Panie Lockwood…
– Proszę mówić mi Win.
– Nie wiem, do czego pan zmierza…
– To bardzo proste – przerwał jej. – Wczoraj wieczorem powiedziała pani mojemu wspólnikowi, panu Bolitarowi, że nie rozmawiała z Gregiem Downingiem od miesięcy. Ale, jak nadmieniłem, moje informacje przeczą pani słowom. Taka rozbieżność może nasunąć części osób podejrzenia co do pani uczciwości. W Lock – Horne Securities wystrzegamy się tego. Moi pracownicy muszą być bez zarzutu. Dlatego prosiłbym panią o wyjaśnienie tej sprzeczności.
Z kieszeni marynarki Win wyjął torebkę orzeszków ziemnych, obrał kilka z najwyższą elegancją, wrzucił łupiny do drugiej torebki i umieścił jeden po drugim w ustach.
– Skąd pan wie, że pan Downing dzwonił do mojego biura? – spytała Maggie Łomot.
– Proszę pani. – Win zerknął na nią kątem oka. – Szkoda czasu na błahostki. Dzwonił. To niezbity fakt. Pani to wie. Ja to wiem. Więc zakończmy temat.
– W zeszłą sobotę wieczorem nie pracowałam – odparła. – Jeśli dzwonił, to do kogo innego.
Win zmarszczył czoło.
– Mam dość pani wykrętów, pani Mason – powiedział. – Przed chwilą przyznała pani, że pracuje w małej firmie. Woli pani, bym zadzwonił do pani pracodawcy? Z pewnością z chęcią udzieli Windsorowi Horne’owi Lockwoodowi Trzeciemu informacji, czy pani wtedy pracowała.
Łomot usiadła wygodnie w fotelu i splotła ręce na piersiach, obserwując grę. Smoki prowadziły 24 do 22. Śledziła wzrokiem ruch piłki na parkiecie.