35
Pobiegli do jaguara. Poprowadził Win. Myron nie spytał go o los byłych właścicieli radiotelefonów. Nic go to nie obchodziło.
– Przeszukałem cały teren. Tu jej nie ma – poinformował Win.
Zagłębiony w myślach Myron przypomniał sobie, jak na szkolnym boisku bejsbolowym powiedział Wicknerowi, że nie zostawi tej sprawy. Zapamiętał też jego odpowiedź: „W takim razie zginie więcej osób”.
– Miałeś rację – powiedział.
Win prowadził w milczeniu.
– Nie pilnowałem nagrody. Zagalopowałem się.
Win nie odpowiedział.
Na dźwięk dzwonka Myron sięgnął po komórkę. Zapomniał, że zabrał mu ją Sam. Dzwonił telefon w samochodzie Wina. Win odebrał go.
– Halo – powiedział, a potem przez pełną minutę słuchał bez słowa. Nie kiwał głową, nie wydawał dźwięków. – Dziękuję.
Rozłączył się, zwolnił i zjechał na pobocze. Jaguar zatrzymał się z poślizgiem. Win zgasił silnik i obrócił się do Myrona. Wzrok miał kamienny.
Przez krótką chwilę Myron nie wiedział, co myśleć. Lecz tylko przez chwilę. Głowa opadła mu na bok i cicho jęknął. W piersi Myrona coś nagle wyschło i obróciło się w proch.
36
Peter Frankel, sześciolatek z Cedar Grove w New Jersey, zaginął osiem godzin temu. Jego zrozpaczeni rodzice, Paul i Missy Frankelowie, zawiadomili policję. Ich podwórze za domem sąsiadowało z lasem, w którym był zbiornik wodny. Policjanci i sąsiedzi utworzyli grupy. Sprowadzono psy policyjne. Sąsiedzi wzięli ze sobą własne psy. Każdy chciał pomóc.
Petera odnaleziono szybko. Chłopczyk wcisnął się do szopy z narzędziami w sąsiedztwie i zasnął. Kiedy się obudził, nie mógł wyjść, bo zacięły się drzwi. Oczywiście najadł się strachu, ale nic mu się nie stało. Wszystkim ulżyło. Strażacka syrena obwieściła szukającym, że mogą wrócić do domu.
Ale jeden pies na nią nie zareagował. Owczarek niemiecki Wally, który zapuścił się głębiej w las, uporczywym szczekaniem ściągnął policjanta Craiga Reeda, od niedawna pracującego z psami.
Kiedy Reed dotarł na miejsce, żeby sprawdzić, co skłoniło Wally’ego do szczekania, odkrył, że są to zwłoki. Ofiara, dwudziestokilkuletnia kobieta, nie żyła od niespełna doby. Przyczyna śmierci: dwie rany z tyłu głowy od strzałów z przystawienia.
Godzinę później współkapitanka New York Dolphins potwierdziła, że zabitą jest jej przyjaciółka i koleżanka z drużyny, Brenda Slaughter.
Jaguar stał w tym samym miejscu.
– Chcę się przejechać – powiedział Myron. – Sam.
Win wytarł palcami oczy i bez słowa wysiadł z auta. Myron wsunął się na siedzenie kierowcy i nacisnął gaz. Mijał drzewa, samochody, znaki drogowe, domy, a nawet ludzi na późnowieczornych spacerach. Z głośników płynęła muzyka. Nie dbał o to, żeby ją wyłączyć. Jechał. Niczym szermierz parujący ciosy przeciwnika walczył z narzucającymi się obrazami Brendy.
Jeszcze nie był na nie gotów.
Do mieszkania Esperanzy dotarł o pierwszej po północy. Siedziała na ganku, jakby go oczekiwała. Zatrzymał się i nie wysiadł z samochodu. Podeszła. Zobaczył, że płacze.
– Wejdź – powiedziała.
Potrząsnął głową.
– Win wspomniał mi wczoraj o ślepej wierze – zaczął.
Esperanza nie zareagowała.
– Nie miałem pojęcia, o czym mówi. Opowiedział o swoich doświadczeniach z rodzinami. Stwierdził, że małżeństwo zawsze prowadzi do katastrofy. Że niezliczone pary, które znał, z reguły w końcu się niszczyły. I że musiałby ulec ślepej wierze, żeby zmienić zdanie.
– Kochałeś ją – powiedziała Esperanza, wciąż płacząc.
Zacisnął mocno oczy, zaczekał i otworzył je.
– Ja nie o tym – odparł. – Mówię o nas. Cała moja wiedza, całe doświadczenie mówią mi, że nasza spółka nie ma szans. I wtedy patrzę na ciebie, Esperanzo. Nie znam lepszej osoby. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
– Kocham cię.
– A ja ciebie.
– Jesteś warta ślepej wiary. Chcę, żebyś została.
Skinęła głową.
– To dobrze, bo i tak nie mogę od ciebie odejść. – Przystąpiła do samochodu. – Wejdź do środka, Myron. Porozmawiamy, dobrze?
Potrząsnął głową.
– Wiem, ile ona dla ciebie znaczyła.
Znów mocno zacisnął oczy.
– Za kilka godzin będę u Wina – odparł.
– Dobrze. Zaczekam tam na ciebie.
Odjechał, zanim mogła cokolwiek dodać.
37
Do trzeciego domu dotarł tuż przed czwartą rano. W środku wciąż paliło się światło. Niezbyt go to zdziwiło. Zadzwonił do drzwi. Otworzyła mu Mabel Edwards. We flanelowej koszuli nocnej i frotowym szlafroku. Z płaczem wyciągnęła ręce, żeby go uściskać.
Myron cofnął się.
– Zabiłaś ich wszystkich – powiedział. – Najpierw Anitę. Potem Horace’a. A teraz Brendę.
Otwarła usta.
– Nie mówisz poważnie.
Myron przystawił do jej czoła pistolet.
– Jeżeli mnie okłamiesz, zabiję cię – powiedział.
Zaskoczenie w jej oczach szybko zmieniło się w zimne wyzwanie.
– Masz podsłuch, Myron? – spytała.
– Nie.
– Nieważne. Z lufą przystawioną do głowy powiem, co tylko chcesz.
Pod naporem pistoletu cofnęła się do środka. Myron zamknął drzwi. Na gzymsie kominka wciąż stało zdjęcie Horace’a. Zerknął na dawnego przyjaciela.
– Kłamałaś – powiedział. – Od samego początku. Wszystko było kłamstwem. Anita do ciebie nie dzwoniła. Nie żyje od dwudziestu lat.
– Kto ci tak powiedział?
– Chance Bradford.
Prychnęła z pogardą.
– I ty wierzysz takiemu człowiekowi?
– Miałaś podsłuch.
– Co?
– Arthur Bradford podsłuchiwał twój telefon. Przez dwadzieścia lat. Miał nadzieję, że Anita do ciebie zadzwoni. Ale wszyscy wiemy, że nie zadzwoniła.
– To o niczym nie świadczy. Może przegapił te rozmowy.
– Wątpię. Ale są inne dowody. Powiedziałaś mi, że w zeszłym tygodniu Horace zadzwonił do ciebie z ukrycia i ostrzegł, żebyś go nie szukała. Powtórzę: Arthur Bradford podsłuchiwał twój telefon. Szukał Horace’a. Dlaczego więc nie wie nic o twojej rozmowie z bratem?
– Ją pewnie też przegapił.
Myron pokręcił głową.
– Wpadłem do tępego zbira imieniem Mario – ciągnął. – Zaskoczyłem go podczas snu i zrobiłem mu kilka rzeczy, z których nie jestem dumny. Ale dzięki temu przyznał się do różnych łajdactw, w tym do próby wyciągnięcia z ciebie wespół ze swoim chudym kompanem informacji. Przysiągł jednak, że nie podbił ci oka. I ja mu wierzę. Bo w oko dostałaś od Horace’a.
Brenda zarzuciła mu seksizm, zastanawiał się też ostatnio nad swoimi poglądami rasowymi. Przejrzał na oczy. Na wpół skrywane uprzedzenia dopadły go jak wąż chwytający własny ogon. Mabel Edwards. Miła, starsza czarna pani. Jak Butterfly McQueen w Przeminęło z wiatrem. Jak panna Jane Pittman z serialu. Druty do włóczki, okulary do czytania. Duża, serdeczna, rodzinna. Aż trudno uwierzyć, że pod tak przykładną postacią mogło czaić się zło.
– Powiedziałaś mi, że wprowadziłaś się tu niedługo po zniknięciu Anity. Jak wdowa z Newark mogła sobie pozwolić na taki dom? Powiedziałaś, że twój syn skończył prawo w Yale, dorabiając. Niestety, dorywczymi pracami nie da się zarobić na takie studia.
– Tak?
Myron cały czas mierzył do niej z pistoletu.
– Od początku wiedziałaś, że Horace nie jest ojcem Brendy, prawda? Anita była twoją najbliższą przyjaciółką. Pracowałaś jeszcze wtedy u Bradfordów, więc musiałaś wiedzieć.
– A jeśli nawet, to co? – odparowała.
– To wiedziałaś też o jej ucieczce. Zwierzała ci się. Gdyby w Holiday Inn napotkała kłopoty, zadzwoniłaby do ciebie, a nie do Horace’a.
– Może. Teoretycznie jest to możliwe.
Myron docisnął pistolet do czoła Mabel i pchnął ją na kanapę.
– Zabiłaś Anitę dla pieniędzy?
Uśmiechnęła się. Na dobrą sprawę był to ten sam, znany mu niebiański uśmiech, tym razem jednak dopatrzył się w nim zła i rozkładu.