Изменить стиль страницы

David Riggs wyskakujący w górę, by złapać piłkę. Skupiona, przejęta twarz.

Następne ujęcie. Piłka w rękawicy, ciało opadające na ziemię, twarz promieniejąca radością.

Następne. David podnosi piłkę w górę, pokazuje ją ojcu, który coś krzyczy. Mina Davida wyraźnie mówi: tato, to dla ciebie. A rozjaśniona szczęściem twarz Bobby’ego Riggsa, układ jego ust świadczy wyraźnie, że ojciec woła: „To mój syn! To mój syn!”

Pospiesznie zamknęła album. Nie powinna była tego robić. To prywatne zdjęcia z dawnych czasów, które już minęły. Zdjęcia rodziny i baseballu, który był dla Davida chyba jeszcze bardziej intymną sprawą niż rodzina. Powinna zostawić te zdjęcia w spokoju.

Oczywiście znowu otworzyła album i spojrzała jeszcze raz.

Boże, jaki on przystojny, kiedy jest szczęśliwy. Ta pasja, ten ogień… Teraz już wiedziała, że jest dobrym agentem, ale jako baseballista… Jezu!

Nawiedziło ją najbardziej zdradliwe kobiece marzenie: wyobraziła sobie, że dzięki niej na twarz Davida powraca uśmiech, a w oczach pojawia się najczystsza radość. Chciała uleczyć tego mężczyznę i zwrócić mu szczęście.

Tym razem zatrzasnęła album i odłożyła go na miejsce. Uśmiechnięty David stał jej przed oczami. Musiała o tym zapomnieć.

Drzwi sypialni nadal były zamknięte. Podeszła bliżej i usłyszała jego głos. Rozmawiał przez telefon. Z kim? Cokolwiek mówił, prawdopodobnie chodziło o nią. Czyli o jej życie. Czyli to także jej sprawa.

Przytknęła ucho do drzwi. Słyszała teraz każde słowo.

David ochrzaniał kogoś od góry do dołu.

– Sheffield nie siedział w domu, cholera. Powiedział ojcu Melanie, że zeszłego wieczoru wygrał, a to znaczy, że poszedł na bingo. I najwyraźniej w tym samym czasie ktoś się włamał do jego domu. Nie wiemy, czy cokolwiek zginęło, ale włamywacz zostawił list. Chcę się dowiedzieć, co w nim było!… Tak, Chenney, masz rację. Teraz rozumiesz, dlaczego trzeba się trzymać obserwowanego? Dotarło do ciebie? To, że ktoś idzie do domu, bo jest chory, nie znaczy jeszcze, że w nim zostaje!… Słuchaj, nie wiem, co mam o tym myśleć. Na razie to naciągana teoria, ale już nie ma mowy o zbiegu okoliczności. Wiemy, że Harper Stokes dostał list. Melanie sądzi, że jej matka też. Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że ktoś wszedł także do domu Sheffielda. Musimy wiedzieć, co się tam stało… Nie, nie włamuj się! Przeszukaj jego śmieci, tak jest prościej… Tak, obrzydliwe, ale kto ci powiedział, że nie będzie obrzydliwie? Sheffield pracuje w nocy, tak?… Oczywiście, że masz go śledzić. I tym razem go nie zostawiać, nawet w pracy. Zaczyna mnie bardzo ciekawić ta szpitalna sprawa. Na razie anonimowy rozmówca dokładnie wie, o czym mówi, więc może jesteśmy bliżej niż nam się wydaje… Tak, tak, tak, wiem, że nic nie wiesz. Boże, czego oni was tam uczą? Masz na czym pisać? No to uważaj. Na chwilę przyjmijmy, że nasz informator miał rację i rzeczywiście oni tam instalują rozruszniki zdrowym pacjentom. Ale żaden lekarz, choćby nie wiadomo jak znakomity, nie może samodzielnie zdecydować o takiej operacji. Kardiolog także musi wydać opinię. I kardiochirurg. Są jeszcze lekarze z pogotowia, którzy zgłaszają przypadek, pielęgniarki, zajmujące się chorym, i anestezjolog, który czuwa nad pacjentem i podaje mu rozmaite specyfiki podczas operacji. Wszyscy ci ludzie badają człowieka, czytają jego akta i dobrze wiedzą, co się dzieje. A to i tak przy założeniu, że pacjent nie poprosi o konsultację. Wiele osób to robi, co znaczy, że do pracy przystępuje nowy zespół lekarzy. Dlatego takie oszustwo nie polega tylko na sfałszowaniu karty chorego i postawieniu błędnej diagnozy. Wszystko w szpitalach jest urządzone tak, żeby takie sytuacje nie mogły się zdarzyć. Dlatego nasi podejrzani muszą znaleźć kogoś, kto przynajmniej ma podobne objawy. Najprawdopodobniej pacjenta, który zgłasza się na ostry dyżur jako przypadek „bólu w klatce piersiowej – wykluczyć zawał mięśnia sercowego”. To znaczy, że pacjent ma bóle w piersi, ale chcą się przekonać, czy to nie zawał… Tak, Chenney. Mięsień sercowy równa się serce.

Więc zgodnie z procedurą na ogół robi się pacjentowi EKG, przepuszcza się go przez rentgena i pobiera mu sześć do siedmiu fiolek krwi, żeby zbadać enzymy. Ale niektóre testy trwają od dwunastu do trzydziestu sześciu godzin, więc nawet jeśli rentgen i EKG nic nie wykażą, na ogół zatrzymuje się pacjenta na dzień lub dwa. Żeby go obserwować, zwłaszcza jeśli ktoś z jego rodziny chorował na serce, a pacjent należy do grupy ryzyka – ma nadwagę, wysokie ciśnienie i tak dalej. A w szpitalu Stokesa jest bardzo nowoczesne laboratorium, więc mogą od razu zbadać mu naczynia wieńcowe. No wiesz, czy nie ma wieńcówki. W tym laboratorium muszą wprowadzić cewnik w tętnicę udową, by wstrzyknąć kontrast do organizmu pacjenta. W tym celu muszą mu dać narkozę, a potem wysyłają go na OIOM. Cały czas jest w narkozie, bo nie chcą, żeby się obudził w środku nocy i wyjął sobie cewnik. I tutaj mamy pierwszą okazję do przekrętu. W nocy na OIOM-ie pielęgniarki są zwykle zabiegane i zajmują się poważniejszymi przypadkami. A nasz pacjent leży jak kłoda, nafaszerowany różnymi środkami, z pewnością nawet nie wie, jakimi. Bez trudu można się zakraść do jego pokoju, potraktować go jakimś dodatkowym lekiem lub coś pokombinować z EKG. A potem wyjść, nie budząc niczyjej uwagi… Popytaj się, Chenney. Czy ludzie często widywali doktora Sheffielda na OIOM-ie? To będzie o czymś świadczyć… kompletnie nie rozumiem, co to oszustwo ma wspólnego z Meagan Stokes, ale nasz informator wie więcej niż my. Coś już przysłali z laboratorium?… Dwa typy krwi? Naprawdę? Jezu, to się robi coraz dziwniejsze. Coś jeszcze?… Wiem, że za wcześnie. Jestem optymistą. Dobrze, niech zrobią badanie DNA. Podejrzewam, że jedna próbka krwi należy do Meagan Stokes. Co do drugiej, nie mam pojęcia. Czy z Houston już przysłali akta sprawy Meagan? Jak to nieosiągalne? Ta sprawa jest zamknięta od dwudziestu pięciu lat! Na pewno ją odesłali do archiwum!… Nie może jej nie być. FBI to nie biblioteka, jak rany… Niech to diabli, on się z nami bawi. Dobrze, a co z tą policją w Houston? Przefaksowali swoje akta? Mhm. Streść pokrótce… ubezpieczenie na życie. Dla dwojga dzieci. Po milionie na głowę. Jasna cholera. Co za rodzice ubezpieczają dzieci na milion dolców? No, ale przynajmniej wiadomo, skąd ten dom na Beacon Street… Nie znaleziono żadnych dowodów w sprawie Meagan? Mhm, tak myślałem. Dobrze, jak już dotrę do hotelu, zadzwonię jeszcze raz, wtedy mi przefaksujesz. Nie przejmuj się Lairmore’em. Jestem twoim zwierzchnikiem, więc to ja oberwę. Najprawdopodobniej zmiesza mnie z błotem jutro z samego rana. A potem będziemy żyć dalej. Przygotowałeś się na dzisiaj?… Tak, wiem, jesteś zmęczony. Ja też. Niestety, temu komuś cholernie się spieszy. Larry Digger pojawił się w sobotę, ołtarz był w niedzielę, a płatny morderca w poniedziałek. Bóg raczy wiedzieć, co się dzieje w tej chwili… Ja pilnuję Melanie Stokes. Wiem, wiem, trafiają mi się najlepsze zadania. Miłej zabawy z Sheffieldem. No to cześć.

Melanie rzuciła się pędem ku sofie. Drzwi sypialni w chwilę potem otworzyły się z rozmachem i David wyszedł wielkimi krokami, nachmurzony i roztargniony.

– Laboratorium nie miało dość czasu na gruntowną analizę – oznajmił bez wstępu – ale już wiemy, że na tym niebieskim materiale były dwa typy krwi. Jeszcze to badają.

Skinęła głową. Nie powiedział nic więcej. Stał na środku pokoju z rękami na biodrach, myślami błądząc zupełnie gdzie indziej. On też jest zmęczony, pomyślała Melanie. W kącikach ust i oczu pojawiły się mu głębokie zmarszczki. Twarz miał napiętą, przez co wyglądał wyjątkowo surowo i groźnie.

Podszedł do telefonu z sekretarką. Wcisnął klawisz i wyszedł po torbę. Wrócił w samą porę, by wysłuchać pierwszej wiadomości.

– Cześć, tu tato. Ciągle nie dostałem od ciebie wiadomości. Pewnie masz dużo pracy. Chcesz przynieść berettę? Mam parę drobiazgów, które mógłbym wypróbować. – Głos Bobby’ego Riggsa załamał się niespodziewanie. Melanie usłyszała, że ojciec Davida przełyka ślinę. – Cóż… Chciałem tylko sprawdzić, czy już jesteś. Nie mam żadnej sprawy. Zadzwoń, jeśli będziesz mógł. Mam bilety na Red Soksów… albo… a, co tam. Dawno cię nie było. Zadzwoń kiedyś.