Изменить стиль страницы

– Interesuje mnie tylko jego adres.

Mecenas zajrzał do notesu.

– Prowadzi budę ze starzyzną koło Mexico Platz.

Nic więcej nie mogę panu powiedzieć. Chyba gdzieś po prawej stronie… Może jakieś ciasteczko?

Meff podziękował i wyszedł. Steinhagen przełknął jeszcze parę smakołyków i zatarł ręce.

– Widzisz, Trudo, jak należy robić interesy. Powiedziałbym mu ten adres za dwie dychy, ale widzę, wyjmuje stówę, to poczekałem… Ile tego jest razem?

Sięgnął do kieszeni szlafroka i uśmiech zakrzepł mu na ustach. Wyciągnął asa pik, dziewiątkę trefl, potem damę kier, dupka żołędnego i kolejno cały sekwens od ósemki w dół. Same kara.

Kara boska! – pomyślała Truda, która pochodziła z dobrej austriackiej rodziny.

Została złamana druga pieczęć i następny list stryja ujawnił się przed Meffem, jak kolejny ułamek tajemniczej i groźnej mozaiki.

Bratanku mój – pisał Boruta ciepłym stylem szatana stojącego u schyłku długiej, pracowitej drogi. – Wierzę, że do tej chwili ustaliłeś już nazwiska swej przyszłej grupy i sądzę, że zajmujesz się kaperowaniem pierwszych uczestników Najważniejszego Przedsięwzięcia Epoki…

Skąd on wie, skubany?!

…pragnę Ci więc przypomnieć, że rozmawiając z zainteresowanymi, którzy mogą udawać niezainteresowanie, nie występujesz w roli petenta, lecz delegata zwierzchności (a właściwe dolności), uprawnionego i pełnomocnego, by rozkazywać, wymagać, kierować…

Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić…

Nie wiem, czy już zorientowałeś się, że wraz ze spłynięciem na Ciebie szatańskiego odium zyskałeś wiele umiejętności, którymi możesz się w razie czego posłużyć. Należy do nich jazda na miotle…

O cholera!

…co potrafi przecież byle wiedźma. Oczywiście, ze względów estetycznych zalecałbym Ci używanie zwyczajnej miotełki do ubrania, której, jeśli dobrze ściśniesz ją udami, nie widać spod płaszcza.

Bez trudu możesz również miotać ogniem piekielnym. W tym celu możesz posłużyć się zwyczajnym dezodorantem, po natarciu go magicznym proszkiem (znajdziesz go w tej samej kopercie co niniejszy list; składu chemicznego Ci nie podaję, bo sam nie jestem pewien). Po namaszczeniu pojemnika umieść go w używanej skarpetce i zostaw na noc w północnym kącie pokoju, przykrywszy całość niniejszą kartką – na rewersie jest kilka znaków kabalistycznych. One sprawią, że ingrediencja nabierze odpowiedniej mocy. Ognia piekielnego w sprayu należy używać wobec celów tak cywilnych, jak umundurowanych, znajdujących się w niewielkiej odległości, nigdy pod wiatr. Najlepiej jednak stosuj go na postrach, gdyż widok palących się nieszczęśników może Ci popsuć apetyt.

Uważaj natomiast przy przechodzeniu przez ściany. Tak, tak, posiadasz i tę umiejętność, aliści pamiętaj, umożliwia ona wyłącznie przenikanie ścian tradycyjnych – zbudowanych z drewna, kamienia lub cegły. Złe rozeznanie może sprawić, że uwięźniesz w trocinobetonie, zbrojonym plastiku czy innym współczesnym świństwie. Ą więc najpierw musisz dokładnie zapoznać się, z jakim materiałem masz do czynienia.

Przy odpowiedniej koncentracji siły woli możesz również zmienić się w dowolne zwierzę. Postępuj jednak rozważnie, jesteś niewprawnym transformatorem, a więc istnieje zawsze ryzyko związane z powrotem. Pamiętaj – przebywając w ciele zwierzęcia, posiadasz inteligencję równą średniej arytmetycznej Twego poziomu i owego stworzenia. Jeśli więc chciałbyś zostać np. gąbką, wasza średnia stałaby się tak niska, że uniemożliwiłaby Ci pomyślenie zaklęcia pozwalającego powrócić do pierwotnych kształtów. Aha, jeszcze jedno: wszelkie zaklęcia działają tylko wówczas, gdy są wyrażane w stanie całkowitego spokoju i zdecydowania. Jakiekolwiek wahania w momencie transformacji mogą mieć trudne do wyobrażenia następstwa. Inne umiejętności, jak telepatia, hipnoza, transmutacja metali w złoto, ożywianie zmarłych, leżą również w zakresie twych kompetencji, ale wymagają lat ćwiczeń. Na razie wiać Ci ich nie polecam.

Wracając do zagadnień werbunku. Gdyby zawiodła perswazja, zdobądź jakikolwiek przedmiot osobisty należący do opornego, nakryj go kartką papieru, na której, na zasadzie odbicia w lustrze, napisz sadzą jego nazwisko. Potem okręć się sześć razy w lewo na lewej pięcie (nie śmiej się, są to praktyki wypróbowane przez cale tysiąclecie), a na papierze ukaże się skuteczny sposób na opornego…

Jaki na przykład?

Po odebraniu od zwerbowanego przysięgi lojalności i ustaleniu systemu kontaktowego (tu był odsyłacz na drugą stronę pełną pouczeń szczegółowych) zaznacz, że cała akcja rozpocznie się w dniu otwarcia szóstej koperty.

Tyle na dziś. Jeśli będziesz miał chwilą wolnego czasu, wspomnij ciepło Twojego stryja, któremu w tej chwili jest bardzo gorąco, ale nie ma nic lepszego na starość jak ognista sauna. Sześć razy sześć – sześćdziesiąt sześć. Z serdecznymi przekleństwami. Ja.

Jeszcze dzień wcześniej na podobne pouczenia Fawson zareagowałby śmiechem, aliści kaskada wydarzeń płynąca wartko jak woda w spłuczce toaletowej im. Niagary sprawiła, że obecnie nawet najabsurdalniejsze zdarzenia przyjmował serio. Postanowił poprzestać na małym teście. Skoncentrował się i sprawdziwszy fakturę hotelowych drzwi (były mocne, przedwojenne, chyba dębowe), postanowił przez nie przeniknąć. Ruszył ostre, śmiało wsunął dłoń i głowę w rozsuwającą się materię, ale prawie jednocześnie napotkał pewien opór.

Pewnie farba! – Szarpnął mocniej, rozległ się trzask.

Kiedy z powrotem znalazł się w pokoju, z ubrania pozostały strzępy. To znaczy, bawełniana podkoszulka i gatki były nie uszkodzone, koszula natomiast i spodnie, poszarpane i podarte wzdłuż i wszerz, pozostały po wewnętrznej stronie zamkniętych drzwi. Przez moment stał osłupiały nad ruiną przyodziewku, ale już po chwili zrozumiał – nie przenikały przez ścianę te części garderoby, które wyprodukowano z tworzyw syntetycznych.

Dochodziło południe. Najwyższy czas, aby złożyć uszanowanie księciu Drakuli – pomyślał Meff. Przez moment zastanawiał się, czy nie polecieć do celu na miotełce wiszącej w przedpokoju, ale przypomniawszy sobie o konieczności konspiracji, zdecydował się na tramwaj.

– Słucham pana? Coś do sprzedania, coś do kupienia? – zapytał Meffa mężczyzna zza lady.

Całe niewielkie pomieszczenie wypełniały towary wielobranżowe, adresowane, biorąc pod uwagę ich standard, najwyraźniej do przybyszów z uboższych stref konfekcyjnych.

Fawson, a właściwie don Diavolo, zawahał się. Byłżeby to słynny Książę z Karpat, ekstrem wampiryzmu, postrach niemego kina i przeciwników honorowego krwiodawstwa? Właściciel sklepiku wyglądał raczej na zabiedzonego Wiecznego Tułacza niż pysznego wielmożę z Siedmiogrodu. Chociaż, z drugiej strony, łysa czacha, gackowate uszy, kredowa biel cery i oczy tak głęboko wpadnięte, że przypominające światełka na końcu tunelu… Sam nie wiedząc dlaczego, Meff wymówił trzy słowa z listu stryja:

– Sześć razy sześć!

– Sześćdziesiąt sześć i – odstrzelił natychmiast sprzedawca, wbrew podstawowym zasadom matematyki. Jednocześnie jego gackowate uszy załopotały niespokojnie. – O co chodzi – powiedział lekko chrapliwie – ja już jestem na emeryturze.

– Porozmawiamy! – stwierdził szorstko nasz pół – diabeł, zaskoczony własną stanowczością.

– Ale o czym? Ja ze wszystkich zobowiązań wywiązuję się jak trzeba, milczę o zawodowych tajemnicach, dziesięcinę na fundusz podziemi przelewam, słuszną linię Najniższego Kręgu popieram, prowokacyjnego ssania krwi przypadkowych obywateli poniechałem…

– Musimy porozmawiać – powtórzył Meff.

Książę westchnął. Zamknął na klucz drzwi, wywiesił kartkę “Luka inflacyjna" i poprosił gościa na zaplecze, a ściślej mówiąc do szafy, która, ku zaskoczeniu Fawsona, okazała się windą. Nie pojechali jednak do piekła, tylko do piwnicy urządzonej z dużym smakiem w stylu dackim z okresu Trajana.

– Bieda biedą, ale żyć na jakimś standardzie trzeba – wyjaśnił gospodarz. – Ma pan jakieś najświeższe ploteczki z Dołu?