Изменить стиль страницы

ROZDZIAŁ 23

Brooke Reynolds siedziała zachmurzona przy małym stoliku z brodą opartą na dłoni i zastanawiała się, czy cokolwiek wreszcie jej się uda w tej sprawie. Znaleziono samochód Kena Newmana i okazało się, że został profesjonalnie oczyszczony i jej zespół „ekspertów” nie znalazł niczego interesującego. Przed chwilą dowiedziała się tego w laboratorium, gdzie wciąż walczyli z taśmą. A najgorsze, że Faith Lockhart wciąż jej się wyślizgiwała. W tym tempie Brooke nigdy nie zostanie dyrektorem FBI. Była pewna, że od agenta odpowiedzialnego w dół popłynie strumień informacji i że żadna z nich nie będzie dla niej pochlebna.

Reynolds i Connie znajdowali się w niedostępnej dla ogółu części lotniska imienia Reagana. Dokładnie przesłuchali pracownicę linii lotniczych, która sprzedała bilety Faith Lockhart. Przejrzeli wspólnie wszystkie taśmy i kobieta z łatwością wskazała swoją klientkę. Reynolds założyła, że to Faith Lockhart. Kasjerka obejrzała zdjęcie Lockhart i stwierdziła, że to ta sama kobieta.

Jeśli to Lockhart, to znacznie się zmieniła. Z tego, co Reynolds mogła dostrzec na taśmie z obserwacji lotniska, wynikało, że ma inną fryzurę i kolor włosów. Co więcej, Lockhart miała pomocnika. Na wideo widać było wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę, który wychodził razem z nią z lotniska. Reynolds zarządziła śledztwo, włącznie ze sprawdzeniem postojów taksówek wokół lotniska, a także obstawieniem lotniska w Norfolk, na wypadek gdyby para w jakiś inny sposób tam się dostała. Jak dotąd, wysiłki te nic nie dały, chociaż znaleźli jeden obiecujący ślad.

Reynolds otwarła metalowy pojemnik na broń i spojrzała na SIG-Sauera kaliber 9 milimetrów. Zdjęli już z broni odciski palców i właśnie porównywali wyniki z bazą danych Biura, ale mieli też coś nawet lepszego: broń była zarejestrowana. Szybko uzyskali od policji stanu Wirginia nazwisko i adres jej właściciela.

– W porządku – oceniła Reynolds – broń została zarejestrowana na jakiegoś Lee Adamsa. Dostaniemy jego zdjęcie. Załóżmy, że to on jest z Lockhart. Co w tej chwili o nim wiemy?

Connie pociągnął łyk coca-coli, popijając dwie tabletki advilu.

– Prywatny detektyw, już od jakiegoś czasu. Zdaje się, że bardzo starannie przestrzega prawa. Niektórzy ludzie z Biura go znają, mówią, że jest dobry. Pokażemy jego zdjęcie kasjerce, zobaczymy, czy zdoła go zidentyfikować. Tyle na razie. Wkrótce będziemy mieli więcej. – Spojrzał na pistolet. – Tam, w lesie, znaleźliśmy łuski wystrzelone z pistoletu. Dziewięć milimetrów. Sądząc z tego, ile ich było, facet opróżnił z pół magazynka.

– Myślisz, że to ten pistolet?

– Nie znaleźliśmy żadnych pocisków, żeby je dopasować, ale balistycy powiedzą, czy ślady na łuskach pokrywają się z tymi na pistolecie. Ponieważ mamy jego amunicję, możemy wykonać strzały testowe, co jest, jak wiesz, przypadkiem idealnym. Sprawdzamy też odciski palców na łuskach. Co prawda, to nie potwierdzi definitywnie, że Adams tam był. Mógł Wcześniej załadować broń, a ktoś inny mógł z niej strzelać, ale zawsze to coś.

Oboje wiedzieli, że dużo łatwiej znaleźć użyteczne odciski palców na łuskach niż na rękojeści pistoletu.

– Świetnie byłoby znaleźć jego odciski w domu, co?

– VCU nic nie znalazło. Adams z pewnością wie, jak sobie z tym radzić. Musiał mieć rękawiczki.

– Jeśli uda się dopasować ślady balistyczne, to może wskazywać, że Adams zranił strzelca.

– Z pewnością nie strzelił tyle razy do Kena, a SIG na duży dystans jest do dupy. Jeśli Adams zdołał trafić Kena strzałem z pistoletu z takiej odległości, to powinniśmy zatrudnić go na strzelnicy w Quantico.

Reynolds nie sprawiała wrażenia przekonanej. Connie mówił dalej:

– Laboratorium potwierdziło, że krew w lesie jest z całą pewnością ludzka. Znaleźliśmy też pocisk w pobliżu miejsca, gdzie były łuski pistoletowe. Pocisk trafił w drzewo i tam został. Odkryliśmy też liczne łuski w pobliżu śladów krwi. Amunicja karabinowa, pociski pełnopłaszczowe, wielki kaliber. Na dodatek robiona na zamówienie, żadnego kodu wytwórcy czy pieczątki kalibru na łuskach. Laboratorium twierdzi, że w amunicji użyto spłonki Berdana, a nie American Boxer.

– Berdana? – Reynolds spojrzała z zainteresowaniem. – Czyli jakaś europejska fabryka?

– Co prawda dzisiaj jest tyle dziwacznych odmian… Ale na to wygląda.

Broń palna jest najpopularniejszym narzędziem morderców w Ameryce. Brooke wiedziała, że w Stanach Zjednoczonych zdarza się pięćdziesiąt pięć zabójstw dziennie, wobec czego i jej, i jej kolegom pewnie nigdy nie zabraknie pracy.

– Obecność ładunków wyprodukowanych w Europie może być związana z międzynarodowym aspektem tych spraw, o których mówiła nam Lockhart – powiedziała Reynolds, jakby do siebie. – A więc Adams i strzelec wpadli na siebie i Adams był lepszy. – Patrzyła zamyślona na partnera. – Wiemy coś o związkach Adamsa z Lockhart?

– Do tej pory nic nie mamy, ale dopiero zaczęliśmy sprawdzać.

– Connie, posłuchaj innej teorii: Adams, wyszedł z lasu, zabił Kena i do lasu wrócił. Tam na coś wszedł i się skaleczył. To wyjaśniałoby obecność krwi. Wiem, że nie wyjaśnia to pocisku karabinowego, ale nie możemy tej możliwości zignorować. Z tego co wiemy, miał też karabin, poza tym mógł to być strzał z broni myśliwskiej. Założę się, że w tym lesie też polują.

– Przestań, Brooke. Facet nie może się strzelać sam ze sobą. Pamiętaj, że mamy dwie oddzielne kupki różnych łusek. Żaden z myśliwych, których znam, nie ładowałby strzału za strzałem w coś nieznanego. Pozabijaliby wszystkich swoich kumpli albo i siebie samych. Z tego właśnie powodu większość stanów wymaga wtyczek w magazynkach, ograniczających liczbę strzałów. Na dodatek, te łuski nie leżały tam od dawna.

– Dobra, dobra, ale nie mam ochoty ufać w tej sprawie Adamsowi.

– A myślisz, że ja mam? Nie ufam własnej matce, świeć Panie nad jej duszą. Ale nie mogę ignorować faktów. Lockhart odjechała samochodem Kena? A Adams zostawia buty przed małą wycieczką przez las? Przestań, sama w to nie wierzysz.

– Posłuchaj, Connie, po prostu wskazuję inne możliwości. Nie twierdzę, że jestem przekonana do którejś z nich. Wciąż mnie zastanawia, co przestraszyło Kena? Nie był to nasz strzelec, skoro był ukryty w lesie.

– To prawda. – Connie potarł szczękę.

– Cholera, drzwi! – Reynolds nagle wyłamała palce. – Jak mogłam być taka ślepa? Kiedy tam przyjechaliśmy, tylne drzwi były szeroko otwarte, pamiętam to dokładnie. Otwierają się na zewnątrz, więc i Ken to zobaczył. Co mógł wtedy zrobić? Wyjął pistolet.

– Mógł też zobaczyć buty. Było ciemno, ale tylny taras nie jest aż taki duży. – Connie znowu łyknął colę i potarł skroń. – Dalej, advil, rób swoje cuda. No dobrze, będziemy wiedzieli na pewno, czy Adams tam był, kiedy laboratorium odtworzy tę taśmę.

– Jeśli ją odtworzą. Po pierwsze jednak, dlaczego Adams miałby być w środku?

– Może ktoś go wynajął, żeby śledził Lockhart.

– Buchanan?

– Prawdopodobnie pierwszy na mojej liście.

– Jeśli jednak Buchanan wynająłby strzelca, żeby załatwił Lockhart, to po co mu jeszcze Adams jako świadek?

Connie uniósł ramiona, po czym je opuścił, jak niedźwiedź ocierający się o pień drzewa.

– To z pewnością nie ma większego sensu.

– W takim razie skomplikuję tę sprawę jeszcze bardziej. Lockhart kupiła dwa bilety do Norfolk, ale na lot do San Francisco tylko jeden, na swoje prawdziwe nazwisko.

– A na taśmach z lotniska mamy Adamsa, który biegnie za naszymi ludźmi.

– Myślisz, że Lockhart próbowała go zostawić?

– Kasjerka powiedziała, że Adamsa nie było przy kasie aż do chwili, gdy Lockhart kupiła bilety. Z kolei na taśmie widać, jak Adams odprowadza ją od bramki lotu do San Francisco.

– Może więc to swego rodzaju niedobrowolny związek – powiedziała Reynolds. Patrząc na Conniego, pomyślała: Być może podobny do naszego? – Wiesz, co chcę zrobić? – Connie uniósł brwi. – Chciałabym oddać buty panu Adamsowi. Mamy jego adres?

– North Arlington. Najwyżej dwadzieścia minut stąd.

– Więc chodźmy. – Reynolds wstała.