Изменить стиль страницы

Myron rozłożył ręce.

– Skromność nie pozwala mi tego powiedzieć.

– Zatem ja to zrobię. Ty. To ty pokrzyżowałeś moje plany.

– Nie zamierzasz nazwać mnie wścibskim dzieciakiem, co? Jak na Scooby-Dol

– Uważasz, że to zabawne?

– Nie, Edno. Wcale nie uważam tego za zabawne.

– Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić. Owszem, Aimee nie byłoby łatwo. Może nawet byłoby to dla niej traumatyczne przeżycie, chociaż bardzo dobrze dawkuję leki. Miałaby dobrą opiekę, a dziecku nic by nie zagrażało. Co do jej rodziców – oczywiście, przeszliby piekło. Pomyślałam, że jeśli zdołam ich przekonać, że Aimee uciekła z domu i nic jej nie jest, to może będzie im łatwiej. Jednak policz wszystkie za i przeciw. Nawet gdyby mieli trochę pocierpieć, to co? Ratowałam życie. Tak jak ci powiedziałam. Nie spisałam się z Drew. Nie opiekowałam się nim. Nie zdołałam go obronić.

– I nie chciałaś powtórzyć tych samych błędów ze swoim wnukiem – rzekł Myron.

– Właśnie.

Wokół kręciło się mnóstwo ludzi: pacjenci i goście, lekarze i pielęgniarki. Gdzieś z góry dobiegało metaliczne pobrzękiwanie. Ktoś przeszedł obok z ogromnym bukietem. Myron i Edna tego nie widzieli.

– Powiedziałeś mi to przez telefon – ciągnęła. – Kiedy poprosiłeś, żebym sprawdziła dane Aimee. Chronić niewinnych. Tylko to próbowałam robić. Jednak kiedy znikła, winiłeś siebie. Czułeś się zobowiązany ją odnaleźć. Zacząłeś szukać.

– A kiedy dotarłem za blisko, musiałaś zatrzeć ślady.

– Tak.

– Dlatego ją wypuściłaś.

– Nie miałam innego wyjścia. Wszystko diabli wzięli. Kiedy się wmieszałeś, ludzie zaczęli umierać.

– Chyba nie winisz o to mnie, prawda?

– Nie, ale siebie też nie – odparła z wysoko podniesioną głową. – Nigdy nikogo nie zabiłam. Nie prosiłam Harry’ego Davisa, żeby podmienił arkusze ocen. Nigdy nie prosiłam Jake’a Wolfa, żeby kogoś przekupił. Nie kazałam Randy’emu Wolfowi handlować prochami. Nie kazałam mojemu synowi sypiać z uczennicą. I nie kazałam Aimee Biel zachodzić z nim w ciążę.

Myron nic nie powiedział.

– Chcesz pociągnąć to jeszcze dalej? – Odrobinę podniosła głos. – Nie kazałam Drew grozić Wolfowi bronią. Wprost przeciwnie. Próbowałam uspokoić syna, ale nie mogłam wyjawić mu prawdy. Może powinnam. Jednak Drew zawsze był taki postrzelony. Dlatego powiedziałam mu, żeby się uspokoił, że Aimee nic się nie stanie. Jednak on nie słuchał. Myślał, że Jake Wolf coś jej zrobił. Dlatego na niego napadł. Moim zdaniem żona Wolfa mówi prawdę. Zastrzeliła Drew w obronie własnej. I w ten sposób mój syn zginął. Chociaż ja nie zrobiłam nic takiego.

Myron czekał. Ednie drżały wargi, ale uporała się z tym. Nie zamierzała się załamać. Nie okaże słabości, nawet teraz, kiedy wszystko się wydało, a jej działania nie tylko nie przyniosły oczekiwanego efektu, ale doprowadziły do śmierci jej syna.

– Chciałam jedynie uratować życie mojemu wnukowi – powiedziała. – Jak inaczej mogłam to zrobić?

Myron nadal się nie odzywał.

– No jak?

– Nie wiem.

– Proszę. – Edna Skylar chwyciła go za ramię, jakby był kołem ratunkowym. – Co ona zamierza zrobić w sprawie dziecka?

– Tego też nie wiem.

– Nigdy nie zdołasz mi nic udowodnić.

– To już należy do policji. Ja tylko chciałem dotrzymać obietnicy.

– Jakiej obietnicy?

Myron spojrzał w głąb korytarza i zawołał:

– Już możecie się pokazać.

Kiedy Aimee Biel wyszła z pokoju, Edna Skylar jęknęła i przycisnęła dłoń do ust. Erik też tam był, u boku Aimee. Claire stanęła po jej drugiej stronie. Oboje obejmowali córkę.

Wtedy Myron odszedł z uśmiechem. Maszerował z lekkim sercem. Na zewnątrz świeciło słońce. Był tego pewien. Z radia popłyną jego ulubione piosenki. Całą tę rozmowę miał nagraną – no tak, oszukał Ednę – a kasetę odda Muse i Bannerowi. Może wystąpią z oskarżeniem. Może nie.

Robisz, co możesz.

Erik skinął głową przechodzącemu Myronowi. Claire wyciągnęła rękę. W oczach miała łzy wdzięczności. Myron dotknął jej dłoni, ale się nie zatrzymał. Napotkał jej spojrzenie. Znów zobaczył w niej tamtą nastolatkę z liceum i sali wykładowej. Jednak to wszystko nie miało już znaczenia.

Złożył Claire obietnicę. Obiecał odnaleźć jej dziecko.

I wreszcie odnalazł.