Изменить стиль страницы

Zjedli razem coq au vin oraz ris de veau aux chanterelles – znak0mitą potrawkę z kury, podawa¬ną z delikatną trzustką cielęcą i leśnymi grzybami, popili zaś butelką przedniego czerwonego wina. Potem poszli ścieżką ciągnącą się nad brzegiem. Tym razem, gdy dotarli do granitowej skalnej pół¬ki, Damien zdjął swój gruby płaszcz i rozłożył go między głazami. Położyli się na nim, a on zaczął ją całować, aż ogarnięta drżeniem chwyciła go moc¬no za ramiona. Wtedy podwinął jej spódnicę, roz¬piął sobie spodnie i wziął ją, nie zdejmując ubra¬ma.

To było skandaliczne, grzeszne, lecz jakże pod¬niecające!

– Zimno ci, naj droższa? – spytał, całując ją w po¬liczek, gdy wsunęła się jeszcze mocniej w jego ob¬jęcia. – Chyba powinniśmy już wracać.

– Jeszcze nie… proszę. – Oparła głowę na ra¬mieniu męża, zaś on przesunął palcem po jej po¬liczku. – Uwielbiam słuchać szumu morza… jak fale uderzają o brzeg. To brzmi tak, jakby ocean żył, jakby biło jego serce.

Podparł się na łokciu.

– Bo on naprawdę żyje… przynajmniej dla mnie.

To jeden z powodów, dla których uwielbiam to miejSce.

Wzrok Aleksy spoczął na jego twarzy. – Ja też myślę, że tu jest cudownie.

Pocałował ją delikatnie, drażniąc językiem kącik jej ust. Po chwili uniósł się i pomógł wstać Aleksie.

– Pora wracać. Na górze jest miłe, miękkie łóż¬ko, a ja wcale się tobą nie nasyciłem. – Włożył płaszcz i wziął ją na ręce. – Chcę się z tobą kochać szaleńczo i namiętnie, aż będziesz mnie błagać, że¬bym przestał.

Roześmiała się, gdy ruszył dużymi krokami ku odległym światłom. Uświadomiła sobie, że wokół osiada mgła.

– Być może czeka cię ciężka noc, milordzie – rzuciła wyzywająco, czując ogarniające ją przyjemne, podniecające ciepło.

Kiedy dotarli do sypialni, kochali się najpietw szybko, a potem powoli, od początku do samego końca. Była już półprzytomna i w pełni zaspokojo¬na, gdy wreszcie zapadła w sen.

Kiedy jakiś czas później obudziła się, Damie¬na nie było.